ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>
Rozwój, który w rundzie jesiennej wygrał tylko raz (w pierwszej kolejce) i zamyka tabelę pierwszej ligi, od początku meczu z faworyzowanym rywalem skupił się na obronie i wyprowadzaniu kontrataków.
Ta taktyka sprawdziła się w pierwszej połowie. Dolcan w tej części gry tylko raz poważniej zagroził katowiczanom, którzy wypracowali dużo lepszą sytuację do zdobycia gola, ale Adam Czerkas nie zdołał pokonać bramkarza z Ząbek.
Jedyna bramka meczu padła niedługo po przerwie. W tej sytuacji było sporo przypadku, a Dolcan, który wystąpił w roli gospodarza w Pruszkowie (na obiekcie w Ząbkach nie ma jeszcze oświetlenia), miał sporo szczęścia. Po sporym zamieszaniu na linii pola karnego, piłka znalazła się pod nogami Daniela Gołębiewskiego. Ten uderzył, futbolówka odbiła się od poprzeczki i trafiła w murawę za linią bramkową.
- Przegraliśmy, choć nie zagraliśmy źle. Niestety, nie ustrzegliśmy się tego jednego błędu. Przebitka, rykoszet, gol... W drugiej lidze takich okazji rywale nie wykorzystywali. Po stracie bramki może nie rzuciliśmy się na przeciwnika, bo na to jeszcze nas nie stać, za to zagraliśmy wyżej i odważniej, ale nie udało nam się wyrównać - relacjonował kapitan śląskiej drużyny Łukasz Kopczyk.