Cracovia. Bartosz Kapustka: Zadzwonił selekcjoner, ale nie mogłem uwierzyć

Niespełna 19-letni pomocnik Cracovii znalazł się w kadrze, która zagra z Niemcami i Gibraltarem w eliminacjach mistrzostw Europy. - Jedno marzenie już mi się spełniło - przyznaje Kapustka.

Obserwuj @Andrzej Klemba

To jedyny ewentualny debiutant wśród reprezentantów, których wybrał Adam Nawałka. - W życiu nie spodziewałem się, że dostanę powołanie. Dla mnie to jest supersprawa i do tej pory nie dowierzam - przyznał Kapustka.

O powołaniu dowiedział się od trenera Nawałki, który zadzwonił do pomocnika Cracovii w czwartek. - Bardzo się zdziwiłem, gdy odebrałem telefon. Ale i tak czekałem, by zobaczyć powołanie na papierze. Czy to nie był tylko sen - dodaje Kapustka. - Trochę już telefonów z gratulacjami i SMS-ów dostałem [m.in. od Mateusza Klicha, byłego gracza Cracovii i reprezentacji, także urodzonego w Tarnowie]. Chciałbym jednak w spokoju spędzić resztę dnia, porozmawiać o tych wydarzeniach z rodziną. Muszę zachować chłodną głową.

Na początku sezonu nic nie wskazywało, że Kapustka dostanie powołanie, bo miał kłopoty z wywalczeniem sobie miejsca w składzie Cracovii. Dopiero po dobrym występie w Pucharze Polski trener Jacek Zieliński mu zaufał. Kapustka odwdzięczył się dobrymi występami w lidze z Koroną (gol) i Jagiellonią (asysta).

- Początek sezonu rzeczywiście miałem dość średni, ale mocno pracowałem, by chociaż zacząć podnosić się z ławki rezerwowych. Udało się wrócić nawet do pierwszego składu. A teraz to muszę zrobić wszystko, by forma jeszcze poszła w górę - dodaje Kapustka.

Wychowanek Tarnovii na ul. Kałuży trafił w 2012 roku. Szybko, bo już wieku 16 lat, rozpoczął treningi z pierwszym zespołem, a w ekstraklasie zadebiutował, gdy miał 17 lat i trzy miesiące. Występował w reprezentacjach młodzieżowych U17, U18, U19, a ostatnio był powołany na mecz reprezentacji U21 ze Szwecją (8 września w Kielcach).

Kapustka zapewnia, że stara się zachować zimną krew i na razie myśli o meczu ligowym w Zabrzu z Górnikiem. Przyznaje jednak, że jedno marzenie już mu się spełniło, czyli powołanie. - Drugie to oczywiście debiut, ale o tym marzy chyba każdy chłopak, który tak jak ja zaczynał od biegania za piłką po podwórku - twierdzi Kapustka. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy, by dostać szansę debiutu. Ale czy to będzie teraz, czy może dopiero za parę lat, to czas pokaże.

Bartosz Kapustka...
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.