Nasi kajakarze w drodze do Rio zatrzymali się na klubowej przystani [ZDJĘCIA]

- Igrzyska to magia, a kwalifikacje olimpijskie to regaty najbardziej stresujące. Wszyscy rzucają na nie maksimum mocy. Dlatego choć z mistrzostw świata wróciłam z lekkim niedosytem, bo bez medalu, to dwie przepustki do Rio dla Polski mają swoją wielką cenę. Za mną ciężki rok, inny niż dotychczasowe. Ufamy trenerowi, że metody, które przyjęliśmy, doprowadzą nas do największych sukcesów w Brazylii, gdzie oczywiście chcę pojechać i powalczyć, oby w czystej wodzie. O tym, czy się przydam zadecydują najbliższe miesiące - mówiła Karolina Naja, najbardziej utytułowana kajakarka AZS AWF Gorzów.

Gorzów.sport.pl i dziennikarze Gazety bliżej Ciebie - znajdź nas na Facebooku!

Naszych najlepszych kajakarzy zaraz po mistrzostwach świata w Mediolanie spotkaliśmy na gorzowskiej przystani przy ul. Fabrycznej. Tym razem trójka reprezentantów AZS AWF przywiozła z najważniejszej imprezy sezonu jeden medal i trzy przepustki olimpijskie dla Polski.

Będzie główkował jak popłynąć w Rio

Srebrny krążek MŚ zawisł na szyi kanadyjkarza Wiktora Głazunowa w C-2 na 500 metrów, konkurencji nieolimpijskiej. Już w Mediolanie 22-latek, który po wykonaniu ciężkiej pracy w klubie, jesienią ubiegłego roku przebił się do kadry narodowej seniorów, zrezygnował z występu w sprincie na olimpijskiej jedynce. - Ten start nie miał większego sensu. Ja i Vincent Słomiński do końca walczyliśmy o start w olimpijskiej konkurencji C-2 na 1 km, a do tych dwóch różnych dystansów potrzebne są zupełnie inne przygotowania - opowiadał Głazunow. - Przegraliśmy w wewnętrznych sprawdzianach w Szeged na Węgrzech z osadą, która we Włoszech wywalczyła dla Polski kwalifikację i brązowy medal. Kanadyjkarze nie mają łatwo, bo na igrzyskach mogą obsadzić jedynie trzy konkurencje. Co się wydarzy dalej? Będzie bić się o Rio, przed nami jeszcze kilka miesięcy pracy i testów. Do Rio pojadą najlepsi. Z wywalczonego, pierwszego medalu na tak prestiżowej imprezie bardzo się cieszę, choć tak naprawdę mogło być jeszcze lepiej, czyli złoto. Mieliśmy porządne wypłynąć ze startu, a potem utrzymać pierwsze miejsce. Wyszło inaczej, na koniec przed nami zostali mocniejsi w finale Rosjanie.

Głazunow znajdzie drogę do Rio, czy na swoją szansę będzie musiał poczekać do kolejnych igrzysk? - To jest walczak, nigdy nie odpuszcza, dlatego jestem pewien, że o swoje spróbuje bić się do końca i tak łatwo nie odda miejsca w kadrze. To młody chłopak i cała przyszłość przed nim - powiedział Marek Zachara, trener klubowy AZS AWF Gorzów. - Rok przed Londynem wracałam w podobnej sytuacji jak Wiktor, z medalami w konkurencjach nieolimpijskich, a pamiętamy ile kolejne miesiące zmieniły - dodała Karolina Naja. - Dlatego nie ma co kalkulować, tylko walczyć. Przed nim i Pawłem nie ma granic.

Kaczmarek, czyli "ostatnia nadzieja białych"

20-latek jechał do Mediolanu zdobywać doświadczenie, a okazało się, że bronił honoru kajakarzy - wywalczył jedyną kwalifikację w K-1 na 200 m. - Usłyszałem, że byłem ostatnią nadzieją białych - mówił z uśmiechem Paweł Kaczmarek. - Działo się coś niesamowitego. Tegoroczne, wcześniejsze starty na młodzieżowych mistrzostwach Europy i mistrzostwach Polski były przełomem, pomogły mi uwierzyć w siebie. Już we Włoszech czułem, że jestem w formie, mogę wiele zdziałać. Kolejne wyścigi były jednak jak piękny sen. Najpierw eliminacje, udany półfinał i miejsce w wymarzonym finale, gdzie ostatecznie znalazłem się na siódmym miejscu. Jest przepustka dla Polski w tej konkurencji, ale nie dla mnie. Muszę udowodnić, że bilet w samolocie do Rio, którym poleci na igrzyska biało-czerwona reprezentacja, też mi się należy.

Myśleliśmy, że Paweł najbardziej denerwował się przed finałem, bo płynęło w nim dziewięciu kajakarzy, a przepustek do Brazylii było osiem. Okazało się, że wywalczenia kwalifikacji był pewien już wcześniej. - Dwóch zawodników startujących w jedynce wcześniej zabrało premie w dwójkach, także najważniejszy był awans z półfinału, to były te wyścigi dla wszystkich najbardziej stresujące - wyjaśnił Kaczmarek. - Konkurencja była ogromna, a najlepiej świadczy o tym wynik mistrza olimpijskiego z Londynu Brytyjczyka Eda McKeevera, który tutaj znalazł się w finale B. Trener Zachara cały czas mi powtarzał, że nazwiska nie pływają, a wygrywają ludzie, którzy pracują na to miesiącami i niczego nie zaniedbają.

Młody kajakarz przyznał też, że rywale, których pokonał są jego idolami. Co więc teraz? - Paweł sam może zostać idolem. Jak już mówiłam, piękna kariera stoi przed nim otworem - stwierdziła Karolina Naja.

Dwa czwarte miejsca to średni występ?

- Nie ma tym razem medalu mistrzostw świata, a więc na pewno jest niedosyt, gdzieś tam łezka popłynęła, ale na pewno nie będzie rozdzierania szat, bo wiem skąd to się wzięło - opowiadała Naja, która razem z koleżankami pewnie wywalczyła przepustki olimpijskie w K-2 i K-4 na 500 m. - Cały sezon bardzo ciężkiej, innej pracy, która ma zaprocentować w roku olimpijskim, był podporządkowany zdobyciu kwalifikacji do Rio i to w pełni się udało. Igrzyska są magiczne, a mistrzostwa z kwalifikacjami bardzo stresujące, bo każdy chce się dostać na najważniejszą dla sportowca imprezę. My z Beatą Mikołajczyk w dwójce miałyśmy swoje przygody, jej kontuzję, ale w końcu udany start i finał z mocnym finiszem, który skończyłyśmy na czwartej pozycji. Tak samo w czwórce, gdzie liczyłyśmy na trochę więcej, ale wierzę, że poprawimy się w Rio. Jesteśmy cały czas w ścisłej czołówce, a świat nie śpi, strasznie napiera i mocnych zawodniczek jest coraz więcej. Miło jest słyszeć, że są Polki, a więc trzeba się z nimi liczyć. Jeśli polecę do Rio, bo na miejsce w kadrze muszę sobie w najbliższych miesiącach zasłużyć, to znów po to, aby walczyć o podium, a nie być jedynie statystką.

Przywiozą próbki z wodą

Naszych ludzi w kadrze zapytaliśmy o problemy z zanieczyszczoną wodą w Rio de Janeiro. "Dużo rzeczy w niej pływa, od zdechłych żółwi i ryb po jakieś butelki, deski, worki foliowe i opakowania po produktach spożywczych. Ale chyba i tak powinniśmy się cieszyć, że nie jest to pora deszczowa i cały brud z ulic nie zasila zatoki" - takie relacje tam startujących i lądujących też z zatruciami w szpitalu, muszą przerażać.

Kajakarze i wioślarze nie będą się ścigać w zatoce Guanabara, a w kompleksie sportów wodnych "Lagoa Stadium", który ma być do igrzysk przebudowany, odnowiony i z wodą tam nie ma być problemów. - Akurat mnie tam nie będzie, ale część kadry za chwilę leci do Rio na przedolimpijskie regaty, także można przywieźć próbki z wodą i je zbadać - żartowała Karolina Naja i dodała już zupełnie poważnie. - Mam nadzieję, że te wszystkie przewidywania się nie spełnią i powalczymy w warunkach godnych igrzysk. Już w Mediolanie widziałam na przystani i w hotelu z jakich technologii i nowinek korzystają ekipy, choćby do analizy wyścigów, ile osób pomaga nawet poszczególnym osadom, taka jest specjalizacja. Przy tylu mocnych osobach w czołówce o podziale medali zadecydują niuanse, niczego nie możemy zaniedbać. Teraz mamy chwilę na oddech i znów ruszamy do pracy, arcyważnej, bo na ostatniej prostej do igrzysk. Walczymy ze wszystkich sił dalej i nie w głowie nam poddanie się. Tego jestem pewna.

Więcej o: