- Dziękuję, rzeczywiście dla niektórych - po moim nieudanym występie w jeździe na czas w mistrzostwach Polski - sukces w Estonii mógł być niespodzianką, ale ja przyznam, że jadąc do Tartu, nastawiałam się przede wszystkim na ten występ. Wyścig ze startu wspólnego to czasem loteria, a w "czasówce" wszystko zależało od moich nóg i głowy, i tego dnia wszystko wyszło super. Byłam w dobrej dyspozycji, zmotywowana, skoncentrowana i gotowa do walki o złoto.
- Trasa bardzo mi odpowiadała, było płasko, tylko z dwoma "hopkami" - podjazdami na wiadukt. W Estonii było bardzo gorąco, ale w czasie jazdy tego nie odczuwałam, tylko ostro pracowałam na rowerze, dałam z siebie wszystko. Na mecie radość była ogromna, długo nie mogłam uwierzyć w to, co osiągnęłam, płakałam ze szczęścia. Potem było podium i Mazurek Dąbrowskiego oraz koszulka mistrzyni Europy. To coś niesamowitego, po cichu liczyłam na miejsce w czołówce, ale złoto mi się nawet nie śniło!
- Zgadza się. Teraz koncentruję się na przygotowaniach do wrześniowych mistrzostw świata w Richmond. W Stanach Zjednoczonych będę bronić brązowego medalu z Ponferrady w wyścigu ze startu wspólnego. Marzy mi się ponownie wskoczyć na podium, to by było coś pięknego. Tymczasem przede mną start w finałowej rundzie Mistrzostw Polski w Kryterium Ulicznym w Warszawie, jestem liderką wśród juniorek i liczę na kolejną koszulkę z orłem do mojej kolekcji. Potem jeszcze ważny sprawdzian formy w Górskich Mistrzostwach Polski w Jeleniej Górze, gdzie też zamierzam pokazać się z dobrej strony.
- Fantastycznie, to był bardzo dobry wybór. W Pacifiku mogę dalej rozwijać swój talent, czego najlepszym dowodem są ostatnio osiągane wyniki. Jako "Fitnesska" zostałam już mistrzynią Polski ze startu wspólnego, teraz mistrzynią Europy, aż się boję myśleć, co będzie dalej (śmiech). W ekipie jest wspaniała atmosfera, mogę trenować z doświadczonymi koleżankami. Będąc w grupie z takimi zawodniczkami jak Paulina Brzeźna-Bentkowska czy Ania Plichta, można się wiele nauczyć. Nakręca nas wspólna rywalizacja, każda z nas chce zdobywać tytuły i odnosić zwycięstwa. Toruński Pacific dał mi też możliwość startu w międzynarodowych wyścigach elity kobiet, to niezwykle cenne doświadczenie dla mnie i przyznam, że nie czuję się onieśmielona, jakoś sobie radzę w tej silnej stawce. Korzystając z okazji, chciałabym podziękować za pomoc władzom klubu TKK Pacific, sponsorowi firmie CPP Toruń Pacific, dyrektorowi Leszkowi Szyszkowskiemu, trenerowi Pawłowi Bentkowskiemu, moim rodzicom, koleżankom z teamu. Bez was wszystkich nie byłoby tych sukcesów.