Lech Poznań - Videoton Szekesfehervar. Na ten mecz Kolejorz czeka pięć lat

- To dla nas mecz pięciolecia - nie ma wątpliwości przed meczem z Videotonem Szekesfehervar prezes Lecha Karol Klimczak. ?Kolejorz? czeka pięć lat na awans do fazy grupowej Ligi Europejskiej. Jego trener Maciej Skorża tylko o rok krócej. Zagrają w niej, jeśli wyeliminują mistrza Węgier. Pierwszy mecz dzisiaj o 21 w Poznaniu.

- Spotkanie z Videotonem jest dla nas najważniejszym meczem tego pięciolecia - powiedział w poniedziałek prezes Lecha Karol Klimczak. Stawka tego dwumeczu faktycznie jest olbrzymia. Lech albo pokona mistrza Węgier i awansuje do fazy grupowej Ligi Europy, albo skaże sam siebie na trudną przyszłość. Po pierwsze - budżet klubu potrzebuje zastrzyku finansowego, a UEFA za samo wejście do grupy LE płaci prawie 10 mln zł. Po drugie - w przyszłym sezonie Lechowi "ucieka" współczynnik wypracowany w pamiętnym sezonie 2010/11, gdy z powodzeniem rywalizował z Manchesterem City i Juventusem Turyn. Bez tego współczynnika "Kolejorz" będzie mógł wylosować w przyszłym sezonie znacznie silniejszych rywali.

- Czekam na awans do fazy grupowej już cztery lata - mówi z kolei trener Maciej Skorża. On ostatni mecz w europejskich pucharach grał w lutym 2012 r. Legia Warszawa odpadła wtedy z Ligi Europy po dwumeczu ze Sportingiem Lizbona.

Skorży świecą się oczy, ilekroć mówi o Lidze Mistrzów czy Lidze Europy. Widać, że to kręci go najbardziej. - Każdy tutaj wie, o co gramy. Ja pracuję na tę szansę kilkanaście miesięcy, ale są ludzie w klubie, dla których to może być spełnienie kilkuletnich starań - tłumaczy Skorża.

W Lechu do spotkania z Videotonem podchodzą z optymizmem. Kibice pytają - jak oni chcą wygrać, skoro w lidze "leje" ich kto chce? W klubie optymizm budują na drugiej "twarzy", jaką lechici prezentują w Europie. Bo o ile w ekstraklasie grają przeciętnie lub po prostu słabo, o tyle w dwumeczach z FK Sarajevo czy FC Basel Lech zaprezentował się co najmniej przyzwoicie. - Lech w lidze i Lech w pucharach to dwie inne historie - twierdzi Skorża. - Zresztą podobnie jak Videoton.

Trenera Lecha cieszy powrót do pełni sił kluczowych zawodników. Zdrowi są już Kasper Hamalainen, Gergo Lovrencsics, Barry Douglas i Szymon Pawłowski. W czwartek nie zagrają "jedynie" Darko Jevtić, Paulus Arajuuri i Dawid Kownacki, co przy ostatnich kłopotach personalnych Lecha brzmi jak błahostka.

- Porażka w Lubinie zabrała mi sześć miesięcy życia. Już w nocy po tym meczu ze sztabem przeprowadziliśmy analizę błędów - szczerze przyznaje Skorża. Videoton jest jednak w jeszcze gorszej formie. W lidze zajmuje 10. miejsce na 12 drużyn. Klub zwolnił trenera i pożegnał dyrektora sportowego. W czwartek mistrza Węgier poprowadzi dotychczasowy asystent. Niektórzy żartują, że zamiast "meczu pięciolecia" obejrzymy rywalizację kulawego ze ślepym.

- Czy obawiam się tego meczu? Nie, nie czujemy strachu. Musimy być zespołem, który wie czego chce. Tak jak w Superpucharze Polski, jak w Sarajewie, czy jak przez większą część pierwszego meczu z Basel. Kluczowe będzie wypracowanie sobie jak największej przewagi przed rewanżowym meczem - mówi Skorża. Videoton jest jak Lech - w lidze cieniuje, ale na puchary potrafi się zmotywować. W Szekesfehervar nikt nie mówi o "meczu pięciolecia", ale na europejskich boiskach Węgrzy nie odpuszczają. Przekonało się o tym BATE Borysow, które w III rundzie Ligi Mistrzów przełamało węgierską obroną dopiero po czerwonej kartce dla jednego z piłkarzy Videotonu.

Początek meczu Lecha z Videotonem o godz. 21. Relacja tekstowa na poznan.sport.pl, a transmisja w TVP2.

Zobacz wideo
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.