Komu podziękował Małecki zaraz po strzelonym golu? Natychmiast podbiegł pod sektor kibiców Pogoni Szczecin, których około 150 dotarło na stadion Podbeskidzia. Skrzydłowy ma wsparcie trybun od początku swojego pobytu w Szczecinie, mimo wzlotów i upadków (tych było więcej) w drużynie.
Małecki dołączył do Pogoni w przerwie zimowej sezonu 2013/2014. Pierwsze pół roku bardzo nieudane, ale tłumaczono to brakiem odpowiedniego przygotowania. Odchodził z Wisły Kraków w atmosferze konfliktu, szukał klubu i w końcu dał się namówić sternikom Pogoni. Przychodził razem z Rafałem Murawskim.
W sezonie 2014/2015 grał raz dobrze, raz słabo. Ale nawet w udanych występach brakowało konkretów (bramek, asyst). Nic więc dziwnego, że frustracja piłkarza rosła. W meczu z Ruchem Chorzów grał naprawdę dobrze, szukał tej pierwszej ligowej bramki. Gdy trener Dariusz Wdowczyk zdjął go z boiska, nie wytrzymał nerwowo. Krzyczał, machał rękami, w końcu kopnął w ławkę rezerwowych. Klub ukarał go finansowo, piłkarz przeprosił i grał dalej. 24 września 2014 r. zdobył nawet dwie bramki w wygranej 3:2 z Dolcanem Ząbki w 1/16 Pucharu Polski. Do poniedziałku były to jedyne bramki Małeckiego dla Pogoni.
W końcówce października Pogoń grała w Warszawie z Legią o awans do ćwierćfinału. Małecki wszedł na drugą połowę, której nie dokończył. Doznał kontuzji kolana, którą leczył przez osiem miesięcy. Wrócił do gry w tym sezonie. Z Lechem miał udział w dwóch bramkach Pogoni, ze Śląskiem nakręcał ataki w pierwszej połowie i choć znów miał żal o zmianę, to Michniewicz nie stracił do niego zaufania. W Bielsku zagrał od pierwszej minuty, choć przez tydzień leczył kontuzję łydki.
W meczu z Podbeskidziem już w 20. minucie oddał groźny strzał. Piłka pewnie wpadłaby do siatki tuż pod poprzeczką, gdyby Emilijus Zubas nie podbił piłki. Ta trafiła w poprzeczkę i wyszła na róg. - Dlaczego? - dopytywał się Małecki.
Szczęście dopisało mu w 60. minucie. Pogoń była w krytycznej sytuacji, ale podjęła walkę. Po jednej z wrzutek Kwame zbił piłkę na siódmy metr, a tam Małecki błyskawicznie dostawił nogę i pokonał Zubasa. Było to ligowe trafienie po ponaddwuletniej przerwie. Ostatni raz Małecki w ekstraklasie zdobył bramkę 9 sierpnia 2013 r. w meczu Wisły z Jagiellonią (1-1).
Małecki mecz z Podbeskidziem zakończył w 82. minucie. Jego koledzy wybronili w końcówce zwycięstwo.