Zdaniem trenera Lecha Poznań jest kilka powodów, dla których "Kolejorz" jest teraz tylko cieniem drużyny z rundy wiosennej czy choćby z początku tego sezonu. Jednym z nich są kontuzje wiodących piłkarzy, takich jak Kasper Hamalainen, Darko Jevtić, Szymon Pawłowski czy Paulus Arajuuri. - Już w poprzednim sezonie było widać, że tak naprawdę mamy 12-13 piłkarzy, których trudno jest zastąpić. A teraz problemy ma duża grupa zawodników ofensywnych. Z konieczności muszą grać nowi zawodnicy, którzy jeszcze nie do końca poznali schematy gry, dużo jest też młodych piłkarzy - analizuje Maciej Skorża. - A przecież czymś innym jest bycie elementem sprawnie działającej maszyny, a czymś innym bycie kimś, na kim ma się opierać gra zespołu. Na razie nie wszyscy dorośli do tej roli. Sytuacja wygląda dla nas bardzo źle i oczywiście będziemy się starali odwrócić to już w czwartek z Videotonem Szekesfehervar, ale to, co wydarzyło się w tych pięciu meczach ligowych, przechodzi najgorsze wyobrażenie.
Lech Poznań ma dziś na tyle szeroką kadrę, że jest w stanie wystawić sensowną jedenastkę nawet przy tak wielu kontuzjach, ale widać, że bardzo cierpi wówczas poziom gry. - Problemem nie jest liczebność kadry, ale jej odpowiednia jakość. Musimy wziąć pod uwagę to, że Denis Thomalla i Marcin Robak potrzebują jeszcze czasu. Na razie widać, że jest wiele nieporozumień między nimi i resztą drużyny. Musi upłynąć trochę czasu, zanim zacznie to funkcjonować tak, jak tego oczekujemy - mówi szkoleniowiec.
Ponadto poznaniacy źle znoszą grę co trzy dni od początku sezonu. - W Lubinie zagraliśmy jedenasty mecz. Co prawda tylko Marcin Kamiński wystąpił we wszystkich tych spotkaniach, ale po niektórych widać brak świeżości i dynamiki - przyznaje Maciej Skorża. - Teraz mamy kilka dni do meczu z Videotonem, pierwszą taką przerwę w sezonie, i damy odpocząć piłkarzom. Wierzę w to, że nabiorą świeżości i zaczniemy stawać na nogi. Musimy grać skuteczniej, agresywniej, bo nie możemy sobie pozwolić na takie straty w lidze.