- Myślę, że zagraliśmy dobry mecz. Zabrakło bramek, ale tempo było dobre. Mieliśmy wyśmienite okazje, ale nie można z linii strzelać obok bramki, a sytuacje sam na sam należy wykorzystywać - podsumował Pawłowski.
- Robertowi Pichowi w sytuacji z 73. minuty zabrakło piłkarskiej inteligencji. Takiej piłki nie wolno strzelać, trzeba tylko dostawić nogę. I mówię to jako zawodnik, który strzelił najwięcej bramek w historii Śląska - dodał.
Mimo żalu wobec doskonałej okazji na odniesienie drugiego z rzędu zwycięstwa opiekun Śląska docenił grę słowackiego skrzydłowego. - Można powiedzieć, że Robertowi zabrakło tylko kropki nad i. W jego grze widać było tempo. Nie przeszkadzało mu trzydzieści kilka stopni i upalna pogoda. Cieszę się, że w jego sprawie prowadzone są już rozmowy o przedłużeniu obowiązującego do grudnia kontraktu. Wiem jednak także, że po raz trzeci czy czwarty na naszym meczu był cały skauting Lecha. Czekamy więc na propozycje - przyznał "Tedi".
Szkoleniowiec Śląska nie był zaskoczony faktem, że w wyjściowym składzie Lechii zabrakło w niedzielę Sebastiana Mili. Pawłowski: - Przewidywaliśmy, że Sebastiana może zabraknąć w składzie Lechii. Szanuję go bardzo, rozegrał dla Śląska wiele ważnych meczów i życzę mu jak najlepiej, więcej nic nie mogę jednak powiedzieć. Pełen szacun.
Pomimo remisu w Śląsku mogą być zadowoleni z przebiegu spotkania. To wrocławianie dominowali w niedzielę i to oni zasłużyli na trzy punkty. - Gramy otwartą piłkę przeciwko zespołowi aspirującemu do tytułu mistrzowskiego. To znaczy, że jesteśmy odważni. Nie boimy się nikogo - zakończył Tadeusz Pawłowski.