ŚLĄSK.SPORT.PL w mocno nieoficjalnej wersji. Dołącz do nas na Facebooku >>
- Czy odmienione Podbeskidzie jako pierwsze pokona zespół trenera Jacka Zielińskiego? - takie pytanie zadawali sobie przed spotkaniem bielscy kibice, których około pięciu tysięcy pojawiło się na Stadionie Miejskim. Od wiosny, po zmianie szkoleniowca, Cracovia wygrała aż osiem meczów i trzy zremisowała. W maju krakowianie pokonali 3:0 w Bielsku-Białej Podbeskidzie. W porównaniu z tamtym spotkaniem w sobotę w wyjściowej jedenastce gospodarzy pojawiło się aż sześciu nowych zawodników. Letnia bielska futbolowa rewolucja miała odmienić zespół i zapewnić Góralom upragnioną pierwszą ósemkę w nowym sezonie.
Gdyby po pierwszej połowie oceniać te zmiany, to z przykrością muszę napisać: "szkoda gadać". Przynajmniej na razie nie widać żadnej zmiany, zespół gra mało ciekawą piłkę (ciekawe, kto zapełni stadion, który ma lada moment być otwarty), nie ma pomysłu w grze, na boisku zwykle dominuje chaos.
Wzorem poprzedniego sezonu w Bielsku-Białej w pierwszej połowie było przede wszystkim nudno.
Wydarzeniem tej części było natomiast nieodpowiedzialne zachowanie nowego bramkarza Podbeskidzia. W 31. minucie Wojciech Kaczmarek nagle wyrósł przed polem karnym i... efektownie zagrał piłkę ręką. Sędziemu nie pozostało nic innego tylko pokazać golkiperowi gospodarzy czerwoną kartkę. W następstwie tego niefortunnego zagrania w zespole miejscowych boisko musiał opuścić Mateusz Możdżeń, a między słupkami stanął kolejny debiutant w Podbeskidziu Litwin Emilijus Zubas.
W przerwie Cracovia dokonała ważnej zmiany - na boisko wprowadzony został Boubacar Dialiba. Ten sam, który we wspomnianym wyżej meczu ustrzelił w Bielsku-Białej hat tricka i zapewnił gościom trzy punkty.
W 54. minucie padła pierwsza bramka dla zespołu trenera Zielińskiego. Gola nie zdobył co prawda Senegalczyk - po dośrodkowaniu Mateusza Cetnarskiego piłkę głową do siatki wpakował Serb Miroslav Covilo. Dialiba także miał swoją szansę, ale minimalnie przestrzelił po podaniu innego rezerwowego Dariusza Zjawińskiego.
Podbeskidzie, mimo gry w osłabieniu, miało swoje okazje. Najpierw, jeszcze w pierwszej połowie, Japończyk Kohei Kato w znakomitej sytuacji uderzył nad poprzeczką, a w 67. minucie Krystian Nowak głową również strzelił nad bramką.
Końcówka to przewaga gości i chaotyczne próby miejscowych na doprowadzenie do remisu. Nie miało to szans powodzenia. Cracovia wygrała pod Klimczokiem w pełni zasłużenie i ulokowała się na fotelu lidera ekstraklasy.
Warto wspomnieć, że kibice ze Stowarzyszenia "Druga strona" przygotowali na pożegnanie czterech piłkarzy, którzy latem opuścili klub (Piotr Malinowski, Sylwester Patejuk, Tomasz Górkiewicz i Krzysztof Chrapek) okolicznościowe koszulki.