GKS Tychy. Bramkarz Kamil Kosowski: O miejscu w składzie nie powinny decydować przepisy

W polskim hokeju ligowym od nowego sezonu będzie obowiązywał przepis, że w każdym klubie polski bramkarz musi rozegrać minimum 50 procent spotkań w rundzie zasadniczej,

Facebook?  | A może Twitter? 

W polskim hokeju ligowym od nowego sezonu będzie obowiązywał przepis, że w każdym klubie polski bramkarz musi rozegrać minimum 50 procent spotkań w rundzie zasadniczej,

Bramkarz GKS-u Tychy Kamil Kosowski uważa, że to zbędny przepis. - Ekstraliga to nie domowe przedszkole. To nasza najwyższa liga rozgrywkowa. Jeżeli polscy zawodnicy nie potrafią się przebić do składu oznacza to, że nie zasługują na to miejsce. Może taka pomoc jest potrzebna żeby oszczędzić polskich bramkarzy, jednak moim zdaniem to bzdura - twierdzi Kosowski, który o miejsce w bramce GKS rywalizuje z Czechem Stefanem Zigardym.

- Zigardy jest znakomitym bramkarzem, a ja swoją pracą i zaangażowaniem staram się go wyprzedzić. Ta sama zasada działa w drugą stronę. Na tym polega sportowa rywalizacja. Walka o miejsce w składzie powinna odbywać się na lodzie. Nie powinny decydować o tym przepisy. Nawet kosztem tego, że miałbym nie grać. Gramy w ekstraklasie, każdy dąży do tego żeby być najlepszym. Determinacją, a nie przepisami mamy wywalczyć miejsce w składzie - podkreśla Kosowski w rozmowie z oficjalną stroną klubową.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.