Trener Stomilu: Dla nas ten mecz był wielką niewiadomą

- Cieszymy się z awansu do kolejnej rundy, lecz zdajemy sobie sprawę z błędów, które popełniamy - mówi Mirosław Jabłoński, trener Stomilu. Jego piłkarze wyeliminowali z Pucharu Polski Sandecję Nowy Sącz.

Szkoleniowiec Sandecji podczas sobotniej pomeczowej konferencji prasowej w Olsztynie żałował szansy, jakiej jego podopieczni nie potrafili wykorzystać. - Gratuluję trenerowi Jabłońskiemu awansu do następnej rundy oraz tego, że Stomil zmierzy się ze Śląskiem Wrocław [12 sierpnia na stadionie przy alei Piłsudskiego w ramach 1/16 finału - red.] - mówił Robert Kasperczyk. - Również marzyliśmy o przystąpieniu do takiego spotkania, ale niestety nie udało się nam pokonać przeszkody, jaką była olsztyńska drużyna. Powiedziałbym, że to dla moich zawodników żółte światło, czyli ostrzeżenie przed startem w. pierwszej ligi

Zdaniem opiekuna zespołu przyjezdnych w pierwszej połowie to jego Sandecja była stroną przeważającą. - Z mojego punktu widzenia w pełni kontrolowaliśmy wtedy wydarzenia boiskowe - przyznał Kasperczyk. - Stworzyliśmy sobie kilka sytuacji bramkowych, ale jeśli na tym poziomie nie wykorzystuje się chociaż jednej z nich, to potem mecz kończy się porażką. Przy golu na 1:0 Dawid Szufryn popełnił dziecinny błąd, podając piłkę przeciwnikowi. Zamiast to przeczekać i dążyć do wyrównania, dostaliśmy drugą bramkę w sytuacji, kiedy Rafał Kujawa był sam w polu karnym z kilkoma naszymi zawodnikami.

Robert Kasperczyk nie ukrywa, że przy wyniku 2:0 dla Stomilu niektórzy jego piłkarze stracili wiarę w zwycięstwo. - Można powiedzieć, że do utraty pierwszej bramki gospodarze nam nie zagrozili - uważa szkoleniowiec Sandecji. - Mamy tydzień do pierwszego meczu o punkty [na zapleczu ekstraklasy - red.] i sporo materiału do przemyśleń. Jedyny plus, jakiego mogę się doszukiwać, jest taki, że to jeszcze nie jest liga.

I dodał: - Za dwa tygodnie przyjedziemy do Olsztyna ponownie [8 sierpnia w ramach 2. kolejki - red.] i wtedy o ten pucharowy mecz będziemy mądrzejsi.

W hurraoptymizm nie popada także trener Stomilu. - Wbrew pozorom wynik 2:0 nie świadczy o tym, że był to dla nas łatwy mecz - przekonywał w sobotę Jabłoński. - Określiłbym go raczej jako wielką niewiadomą. Po raz pierwszy graliśmy w odnowionym składzie. Nie wiedzieliśmy przez to, jak zespół będzie funkcjonował i czy wszystko się zazębi tak, jakbym tego chciał.

Szkoleniowiec Stomilu zgadza się jednak z Kasperczykiem co do przebiegu pierwszej połowy. - Bardzo trudno było nam stworzyć jakiekolwiek dobre akcje - przyznał Jabłoński. - Nasza gra była bardzo szarpana. Podczas przerwy rozmawialiśmy co zrobić, by to wszystko lepiej wyglądało. Potem zespół gości popełnił błąd, który zaważył na wyniku, więc szczęście się do nas uśmiechnęło.

- Cieszymy się z awansu do kolejnej rundy, lecz zdajemy sobie sprawę z błędów, które popełniamy - podsumował trener OKS.

Przypomnijmy, że biało-niebiescy zmagania w rundzie jesiennej pierwszej ligi zainaugurują już w najbliższą sobotę, kiedy to na wyjeździe zmierzą się z GKS-em Bełchatów (godz. 17).

Relację z pucharowego meczu Stomil - Sandecja czytaj na olsztyn.sport.pl .

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.