Sympatycy biało-niebieskich spodziewali się, że w sobotnim spotkaniu od pierwszej minuty zagrają zawodnicy, którzy latem zasilili OKS. Nie pomylili się. Trener Mirosław Jabłoński zaufał pomocnikom Łukaszowi Suchockiemu i Grzegorzowi Lechowi, obrońcy Jarosławowi Ratajczakowi, a także napastnikowi Rafałowi Kujawie, który od początku pokazywał się z dobrej strony. Kilka razy w starciu z dwoma defensorami Sandecji potrafił się dobrze zastawić i wywalczyć rzut rożny. - Zadaniem Rafała jest dobre zastąpienie Wołodymira Kowala, który odszedł do Termaliki - mówi Paweł Głowacki, pomocnik OKS. - Wiemy, że jeszcze musimy zaczekać z jego ocenianiem. Kowal zdobył kilkanaście bramek i po prostu tego samego życzę Rafałowi.
Po lepszym rozpoczęciu pojedynku przez gospodarzy, ok. 15. minuty przyjezdni zaczęli dochodzić do głosu. Dobre dośrodkowanie z głębi pola wykorzystał Maciej Małkowski. Nowy nabytek małopolskiej ekipy uderzał jednak niecelnie. - Na pewno z meczu na mecz nasze zgranie i dokładność będą lepsze - apeluje Arkadiusz Aleksander, napastnik Sandecji. - Pracujemy nad tym na treningach. Dobrze, że nie mamy problemu ze stwarzaniem sytuacji.
I rzeczywiście, podopieczni trenera Roberta Kasperczyka coraz mocniej spychali miejscowych do defensywy. Robili to jednak bardzo cierpliwie. Widać było, że bardzo chcą uniknąć utraty piłki, dlatego też pieczołowicie budowali atak pozycyjny. I okazało się, że robili to skutecznie, ponieważ po każdej z trzech takich akcji bramkarz OKS Piotr Skiba musiał interweniować. - Przynajmniej jedną z tych sytuacji powinniśmy byli zamienić na bramkę - uważa Aleksander. - Niestety, to się nam nie udało. W futbolu jest tak, że przeciwnik zawsze ukarze cię za nieskuteczność.
Trzeba przyznać, że pierwsza połowa spotkania nie należała do popisowych w wykonaniu Grzegorza Lecha. Pomocnik, który wrócił do Stomilu po rocznym pobycie w Arce Gdynia, delikatnie mówiąc, nie zachwycał. Był na pierwszym planie tylko wtedy, gdy otrzymał żółtą kartkę za faul taktyczny na rywalu oraz gdy pokusił się o dośrodkowanie w pole karne. Obrońcy rywali wyszli jednak z tego obronną ręką.
Podczas przerwy, na którą obie ekipy zeszły przy wyniku 0:0, doszło do chwili, na którą czekali wszyscy sympatycy Stomilu. Nad olsztyńskim stadionem padał rzęsisty deszcz i coraz bardziej się ściemniało, więc po raz pierwszy w historii w warunkach meczowych włączono maszty oświetleniowe, których instalacja zakończyła się nie tak dawno, bo w drugiej połowie czerwca. - Wiedzieliśmy, że w takich warunkach piłka będzie o wiele szybsza - zaznacza Paweł Głowacki. - A co do jupiterów, to rozmawiałem z kierownikiem obiektu i powiedział mi, że to dopiero połowa mocy tych masztów. Przy nich była zupełnie inna atmosfera.
Wiadomo było, że przy obfitym deszczu obaj bramkarze będą mieli większe trudności ze złapaniem piłki. Taki sam tok rozumowania obrał Jarosław Ratajczak. Nowy defensor olsztynian uderzał z ok. 20 metrów, lecz futbolówka nieznacznie zeszła mu ze stopy. - Też mieliśmy założenie, aby strzelać z dystansu, ale z jego realizacją było już gorzej - podkreśla Aleksander. - W drugiej połowie zagraliśmy dużo słabiej niż w pierwszej.
Po godzinie gry miejscowi zdobyli upragnioną bramkę. Rafał Kujawa wykonał efektowny rajd w stronę bramki Sandecji i umiejętnie odegrał do Łukasza Suchockiego, dzięki czemu zostawił go sam na sam z Łukaszem Radlińskim. Pomocnik OKS nie zmarnował okazji i z całej siły uderzył nad poprzeczką, otwierając wynik spotkania. - Bardzo chciałem godnie zaprezentować się w moim debiucie - zwraca uwagę Kujawa. - Teraz Stomil jest moim klubem, więc moim celem była pomoc drużynie w odniesieniu zwycięstwa.
Zaledwie pięć minut później biało-niebiescy zadali kolejny cios. Michał Trzeciakiewicz idealnie podał z lewego skrzydła wprost na nogę Rafała Kujawy, a ten, niewiele się zastanawiając, uderzył z woleja. I to się opłaciło, ponieważ zdobył bramkę z cyklu "stadiony świata". - To był dla mnie wymarzony debiut - wyjaśnia nowy napastnik OKS. - Chciałem po prostu jak najlepiej trafić w piłkę. Dobrze, że starczyło mi do tego umiejętności i opanowania.
Ostatecznie olsztynianie obronili swoje prowadzenie i zwyciężyli 2:0. Oznacza to, że 12 sierpnia w stolicy Warmii i Mazur podejmą jedną z najlepszych polskich ekip, czyli Śląsk Wrocław (1/16 Pucharu Polski). - To na pewno będzie wielki mecz - zapowiada Kujawa. - Gra z takim zespołem to zawsze cenne doświadczenie. Będziemy oczywiście chcieli przejść do następnej rundy.
Stomil Olsztyn - Sandecja Nowy Sącz 2:0 (0:0)
Bramki: Suchocki 59., Kujawa 64.
Stomil: Skiba - Bucholc, Czarnecki, Remisz, Ratajczak, Piotr Głowacki (20. Trzeciakiewicz), Lech Ż (71. Paweł Głowacki), Meschia Ż, Suchocki Ż, Szymonowicz, Kujawa.
Sandecja: Radliński - Słaby Ż, Szufryn, Danek, Szarek, Baran Ż, Nather (78. Piszczek), Kasprzak, Małkowski, Dudzic, Aleksander (66. Sobotka).
Więcej o piłkarzach Stomilu czytaj na olsztyn.sport.pl .