Michał Przysiężny odrobił straty w meczu Polska - Ukraina [ZDJĘCIA]

31-letni wrocławianin do reprezentacji został powołany w ostatniej chwili. A bohaterem został błyskawicznie.

Polska reprezentacja tenisowa w szczecińskiej Azoty Arenie walczy o udział w barażu o grupę światową Pucharu Davisa. By zwiększyć szanse naszej kadry, kapitan Radosław Szymanik zdecydował się zgłosić do składu Przysiężnego. Wcześniej nie był on nominowany.

- Michał ostatnio nie grał najlepiej, ale zdecydowanie bardziej niż Kamil Majchrzak lubi grę na twardych, szybkich kortach - tłumaczył Szymanik.

19-letni Majchrzak na treningach nie pokazał, że to właśnie jemu należy się występ, więc w czwartek było jasne, że w meczu z Ukraińcami zagra bardziej doświadczony Przysiężny (dwa lata temu był na 57. miejscu w rankingu ATP, teraz na 140.).

Przysiężny przystępował do meczu z liderem rywali Siergiejem Stachowskim (55. w ATP) w bardzo trudnym położeniu. Wiedział, że polski lider - Jerzy Janowicz - zawiódł i przegrał z Aleksandrem Dołgopolowem. "Jerzyk" przegrał z nerwami, coraz częściej irytował się na sędziów i coraz rzadziej zaskakiwał rywala. Dołgopolow chyba sam się nie spodziewał, że tak łatwo zdobędzie pierwszy punkt dla swojej reprezentacji.

Jak Janowicz miał wygrać ten mecz, tak Stachowski miał odprawić Przysiężnego (Majchrzaka). Polak zagrał jednak skoncentrowany, skuteczny i z każdą piłką prezentował coraz lepszą dyspozycję. Nasz tenisista świetnie wszedł w mecz ze Stachowskim, dostosował się do tempa nadanego przez rywala i przez całą pierwszą partię walczył z nim jak równy z równym. Na szczególne uznanie zasługiwał przede wszystkim bardzo dobrze funkcjonujący serwis zawodnika. To właśnie ten element pozwolił mu się utrzymać w grze i poprowadził do zwycięstwa w tie-breaku inauguracyjnego seta.

W drugiej odsłonie piątkowego pojedynku było jeszcze lepiej, bo Przysiężny nadal prezentował się świetnie, przełamał podanie rywala w siódmym gemie i wyszedł na prowadzenie. Wypracowanej przewagi nie zmarnował i kilkanaście minut później Polska wygrywała już 2:0 w setach.

Trzecia partia przebiegła podobnie do drugiej. Przysiężny, tym razem w piątym gemie, znalazł receptę na serwis rywala i znów nie pozwolił sobie na moment dekoncentracji, kończąc cały mecz wynikiem 7:6, 6:4, 6:4. Dzięki temu zwycięstwu Polacy wyrównali stan rywalizacji z Ukrainą (1:1) i jest już pewne, że walka o awans będzie się toczyła także w niedzielę.

W sobotę o godz. 14 spotkanie deblowe. W składzie polskiej reprezentacji pewniakiem jest szczecinianin Marcin Matkowski. W niedzielę od godz. 13 spotkania singlowe.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.