Liga Mistrzów. Czy Lech Poznań przestaje się kompromitować w Europie?

- Dorośliśmy jako drużyna - mówi bramkarz Lecha Poznań Jasmin Burić. Czy w Sarajewie "Kolejorz" skończył z wizerunkiem drużyny, która w pucharach przegrywa z kim popadnie?

Żalgiris Wilno, Kalju Nomme i Stjarnan Gardabaer to ekipy, z którymi Lech Poznań grał w ostatnich dwóch latach w europejskich pucharach. Przegrał ze wszystkimi - solidarnie po 0:1. Straty odrobił tylko w rewanżu z Estończykami. Teraz, na dzień dobry w walce o Ligę Mistrzów, dość pewnie pokonał 2:0 FK Sarajevo, które sportowo bije na głowę poprzednich pogromców "Kolejorza".

Można powiedzieć, że poznaniacy zrobili w stolicy Bośni i Hercegowiny to, co do nich należało - pokonali niżej notowanego rywala i są już jedną nogą w trzeciej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. A dotarcie do tego etapu oznacza, że Lech będzie miał jedną deskę ratunkową - jeżeli odpadnie z walki o Ligę Mistrzów, wciąż będzie miał szansę zagrać w grupie Ligi Europejskiej.

To plan minimum dla piłkarzy, ale pochylanie się teraz nad nim byłoby chyba nietaktowne. Bo nikt nie ma wątpliwości, że zespół Macieja Skorży jest od paru tygodni w gazie. Napędziła lechitów walka o tytuł, a po niej jakby nie chcieli się zatrzymać. W Sarajewie wygrali zasłużenie, mimo że jeszcze przed przerwą stracili dwóch podstawowych zawodników. Jeszcze niedawno utrata tylko jednego oznaczałaby ogromne prawdopodobieństwo, że posypie się cały zespół. Teraz to nie do pomyślenia.

Lech Macieja Skorży ma swój znak firmowy - to dyscyplina taktyczna. Nawet jeśli czasem poznaniacy ją zgubią, to i tak czują się na tyle mocni, by nie oznaczało to straty bramki i w konsekwencji zburzenia całego planu. A taki był w Europie Lech Mariusza Rumaka. Niekompletny.

Byłoby uproszczeniem twierdzić, że wystarczyło zwolnić trenera, który, delikatnie mówiąc, nie miał ręki do gry w pucharach. Poznaniacy dojrzeli, nauczyli się na swoich błędach. Teraz słabszego rywala potraktowali odpowiednio, wskazując mu miejsce w szeregu.

Trener mistrzów Polski mówił wprawdzie kurtuazyjnie, że rywalizacja nie jest jeszcze rozstrzygnięta, bo Bośniacy przed rokiem wychodzili z podobnych tarapatów. Wystarczy jednak posłuchać Dżenana Uśćuplicia, szkoleniowca FK Sarajevo, by przekonać się, że jest inaczej. - Lech Poznań, jest bardzo dobrą drużyną, na pewno lepszą niż nasi rywale w poprzednim roku. Nasze szanse na to, że coś da się jeszcze zrobić w tym dwumeczu, są naprawdę malutkie - mówi.

- W ostatnim czasie gramy naprawdę bardzo dobrze, przede wszystkim pod względem taktycznym. W ogóle uważam że dorośliśmy jako drużyna, czujemy się mocniejsi. Teraz trzeba tylko utrzymać ten poziom i powinno być dobrze - mówi bramkarz Jasmin Burić.

Więcej o:
Copyright © Agora SA