Kulomiot Gwardii skrzywdzony? Nie pojedzie na ME

Nie tak zawodnik Gwardii Szczytno Sebastian Łukszo wyobrażał sobie swoją walkę o młodzieżowe mistrzostwa Europy w Tallinie. - Całkowicie stracił motywację. Powiedział mi nawet, że kończy ze sportem - mówi jego trener Ireneusz Bukowiecki.

Aby pojechać na imprezę do stolicy Estonii (9-12 lipca), kulomioci musieli wypełnić kryterium określone przez Polski Związek Lekkiej Atletyki. Polegało ono na osiągnięciu wyniku min. 18,20 m podczas mityngów w różnych miastach Polski odbywających się w okresie od 9 maja do 27 czerwca. - Sebastian od razu w pierwszym starcie spełnił ten warunek - pisze na swoim facebookowym profilu Konrad Bukowiecki, inny zawodnik Gwardii Szczytno. - Mało tego, później zrobił to jeszcze czterokrotnie i uzyskał najlepszy wynik 18,47 m, a w ośmiu startach ani razu nie zszedł poniżej 18 metrów.

Co ciekawe, mimo tak dobrych rezultatów, Łukszo na młodzieżowe mistrzostwa Europy nie pojedzie. Zarząd PZLA podjął decyzję o wykreśleniu go z listy reprezentantów Polski. Zamiast niego powołanie otrzymał zawodnik Zawiszy Bydgoszcz Dawid Krzyżan. Nietrudno się domyślić, że przedstawiciele klubu z Warmii i Mazur się z tym nie zgadzają.

A to dlatego, że kulomiot z województwa kujawsko-pomorskiego podczas serii startów uzyskał minimum mniej razy, ponieważ tylko dwa. Z kolei Sebastian Łukszo pchnął kulę na wymaganą odległość aż w pięciu konkursach. - Ostatnie z zawodów, na których można było wywalczyć kwalifikację, odbyły się w minioną sobotę w Radomiu - podkreśla Ireneusz Bukowiecki, trener Gwardii Szczytno. - Wiadomo było, że jeśli którykolwiek z przeciwników chce pojechać do Tallina, musi pobić wynik, który Sebastian ustanowił na wcześniejszej imprezie, czyli 18,47 m. Mój podopieczny ostatecznie zajął szóste miejsce. Zawodnik z Bydgoszczy był drugi, ale uzyskał tylko 18,40 m.

Po zakończeniu zmagań w Radomiu...

...wiceprezes Polskiego Związku Lekkiej Atletyki ds. szkolenia Henryk Olszewski potwierdził, że Łukszo jest w gronie szczęśliwców, którzy pojadą ME do Estonii. - Cieszyliśmy się z tego, że w Tallinie Gwardię będzie reprezentować aż dwóch zawodników [kwalifikację wywalczył także Andrzej Regin - red.] - nie ukrywa szkoleniowiec klubu ze Szczytna. - Nasza radość trwała jednak tylko do środy, kiedy to PZLA opublikował skład reprezentacji Polski bez Sebastiana. Zdziwiłem się, gdy zobaczyłem, że zamiast niego w kadrze znalazł się Dawid Krzyżan.

I dodaje: - Dzwoniłem do związku i pytałem, na jakiej podstawie podjęto taką decyzję. Jestem zdania, że mnie jako trenera wypadałoby o tym poinformować. Niestety, nie otrzymałem żadnej odpowiedzi.

Nowe kryteria

Spróbowaliśmy zatem skontaktować się z Henrykiem Olszewskim, aby wyjaśnić sytuację. - To zarząd tak zadecydował, a nie ja - zwrócił uwagę. - Nie mam w tej sprawie nic do powiedzenia. Na stronie internetowej PZLA opublikowaliśmy stosowne oświadczenie, w którym wszystko jest wyjaśnione.

Okazało się, że w rzeczywistości pod uwagę wzięto nie jedną, a aż pięć wytycznych. Są to a) dyspozycja zdrowotna, b) dyspozycja startowa, c) miejsce w rankingu europejskim, d) wcześniejsze starty w imprezach rangi międzynarodowej oraz e) wyniki wspomnianego mityngu w Radomiu. - W pozycjach a) i b) można uznać, że obaj zawodnicy spełniają oczekiwania - czytamy. - Z kolei w przypadku punktu c) S. Łukszo jest o jedną lokatę lepszy.

Idąc tokiem rozumowania władz związku, ostatnie dwa kryteria przesądzają sprawę na korzyść Dawida Krzyżana. A to dlatego, że lekkoatleta z Bydgoszczy podczas mistrzostw Europy juniorów w 2013 roku wywalczył czwartą pozycję. Kulomiot ze Szczytna nie ma jeszcze na koncie takiego sukcesu. - Wygrana podczas zawodów w Radomiu należała do Krzyżana - dowiadujemy się z oświadczenia. - Sebastian Łukszo był dopiero szósty wśród młodzieżowców.

Pech lekkoatlety z Warmii i Mazur

- Te wytyczne nie są obiektywne - mówi wprost Ireneusz Bukowiecki. - Mój zawodnik nie startował jeszcze na juniorskich ME, bo po prostu nie miał takiej możliwości. W 2013 roku zrobił minimum kwalifikacyjne, ale nie pojechał na tę imprezę, ponieważ złamał nogę. A co do dyspozycji startowej, to w tym przypadku Sebastian był lepszy, ponieważ uzyskał wyższą średnią ze wszystkich startów.

Niestety, to nie pierwszy raz, kiedy pech nie opuszcza kulomiota ze Szczytna. - Sześć lat temu przed MŚ juniorów odniósł poważną kontuzję ręki i również nie pojechał na zawody - przypomina szkoleniowiec zawodnika. - Mimo to się zawziął i wrócił do treningów. Całkowicie stracił motywację. Powiedział mi nawet, że kończy ze sportem. To przykre, że został w ten sposób potraktowany.

I podsumowuje: - Zaproponowałem również, aby obaj zmierzyli się w Spale w pojedynku jeden na jeden i lepszy miałby pojechać do Tallina. Tutaj również nic nie zdziałałem.

Więcej o sporcie z Warmii i Mazur czytaj na olsztyn.sport.pl .

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.