Czy używanie niedozwolonych substancji jest problemem esportu? Niestety tak, ale niewiele o tym się mówi. Gracze podobnie jak niektórzy profesjonalni sportowcy szukają drogi do poprawienia swoich osiągów.
- Przeprowadzaliśmy testy antydopingowe aż do początku 2020 roku i nadal zamierzamy to robić - mówi Ulrich Schulze, wiceprezes ESL FACEIT GROUP. - Musieliśmy przywrócić infrastrukturę po okresie COVID. Osoby i obiekty wykorzystywane do tego celu przez ESIC były zaangażowane do walki z wirusem.
Gracz "nafany" zdradził na Twitterze, że jeszcze nigdy nie miał wykonywanego testu, a te były często naturalną procedurą przed 2020 rokiem. Jakich środków używają esportowcy? Przede wszystkim chodzi o wszelką farmakologię, która poprawia skupienie i szybkość reakcji. Jakiś czas temu głośno było o wykorzystaniu Adderallu, leku na ADHD.
Pierwsze doniesienia na ten temat doszły do nas w połowie poprzedniego dziesięciolecia. Wtedy na jednym z większych turniejów Counter-Strike: Global Offensive profesjonalna drużyna Complexity została przyłapana na zażywaniu Adderallu. W tym środku znajdziemy sole amfetaminy, dzięki czemu poprawie ulegała koncentracja graczy. Adderall jest ogólnodostępny jako lek przy leczeniu ADHD i innych nadpobudliwości. Z tej samej substancji korzystali także dopingowicze w sportach tradycyjnych.
Kory "SEMPHIS" Friesen, gracz, który został przyłapany na dopingu nie został ukarany w jakiś mocno dotkliwy sposób, a przynajmniej nic nam o tym nie wiadomo. W tamtych czasach nie istniały jednak żadne przepisy regulujące zażywanie różnych substancji w esporcie.
Problem jest jeszcze inny. Często rozgrywki esportowe odbywają się online i tak naprawdę każdego dnia. Można jeździć do zawodników na bootcampy lub do domu i kontrolować ich wyrywkowo, tak jak w przypadku sportu, ale oczywiście całkowita kontrola nigdy nie będzie możliwa.