W przedsezonie rozgrywki League of Legends dedykowane Staremu Kontynentowi przeszły ogrom zmian. Modyfikacji uległ zasięg ligi, jej format, a także nazwa - choć wciąż mówimy o skrócie LEC. Z perspektywy polskich kibiców zmianie uległa także liczba polskich zawodników. Ta niestety spadła, jednak wciąż pozostaje sposobność, aby kibicować biało-czerwonym.
Rywalizacja w formacie ligowym trwa w Europie od blisko dziesięciu lat, jednak to dopiero przedsezon pomiędzy rozgrywkami w 2022 i 2023 roku przyniósł największe zmiany. Te są szeroko zakrojone i po raz kolejny przyniosą modyfikacje w nazwie, a także w zasięgu działania oraz formacie.
League of Legends European Championship zmieni w członie "European" na "EMEA", jednocześnie dając wyraz objęciu swoim działaniem dodatkowe części świata. Do LEC-a bowiem będzie przynależeć takie Bliski Wschód oraz Afryka. Otworzy to drużynom z regionu możliwość ściągnięcia tamtejszych zawodników, bez potrzeby wykorzystania limitowanego miejsca dla importowanych zawodników.
Znacznie bardziej interesujące są jednak zmiany w samym formacie. Ten bowiem sporo namiesza w samej liczbie splitów, których zamiast dwóch będą trzy. Rozgrywki w formacie, które znamy dotychczas będą trwać zaledwie trzy tygodnie, aby następnie przejść do kolejnej fazy. Ta będzie jednocześnie wiązać się z wykluczeniem dwóch najsłabszych ogniw, a także implementacją formatu BO3 i BO5. Najlepsze drużyny będą miały okazję, aby grać znacznie dłużej i szlifować formę, zaś najsłabsze prędko zostaną wykluczone.
To właśnie dlatego zespoły postawiły na stworzenie jak najlepszych składów, a pośród niektórych z nich dostrzeżemy Polaków. Choć tych jest znacznie mniej niż przed rokiem, zdecydowanie warto im kibicować.
Począwszy od 2023 roku w League of Legends EMEA Championship pojawi się kilka nowych zespołów, a KOI jest jednym z nich. To jednak dość wyjątkowy przypadek, wszak nie doszło do wykupienia praw do udziału w rozgrywkach od jednej z drużyn. Zamiast tego Rogue zdecydowało się na nawiązanie współpracy z KOI, czyli hiszpańską organizacją założoną przez infuencera Ibaia Llanosa oraz byłego piłkarza Barcelony, Gerarda Pique, z czego wynika także zmiana nazwy.
Drastyczna zmiana nazwy nie przełożyła się na wyjściową piątkę, gdyż ta pozostała niemal w całości. Jedyna zmiana zaszła na górnej alei, gdzie Odoamne został zastąpiony przez Szygendę, czyli zawodnika, który na pewnym etapie swojej kariery występował w Ultralidze pod szyldem AGO ROGUE.
Z perspektywy polskich fanów ważne jest jednak, że KOI nie dokonało zmian na dolnej alei, gdzie występuje Adrian "Trymbi" Trybus. Zawodnik specjalizujący się w roli wspierającego w ostatnich latach poczynił największy postęp pośród wszystkich polskich graczy League of Legends. 22-latek rozpoczął karierę esportowca w 2017 roku.
Początkowo grał na polskiej scenie, aby następnie zwiedzić szereg zagranicznych formacji. Jego kariera nabrała rozpędu w 2020 roku, gdy dołączył do LEC w barwach Rogue po udanym występie w akademii, AGO ROGUE. Ze strony organizacji był to strzał w dziesiątkę, wszak o Trymbim można aktualnie mówić jak o gwieździe. Zeszły sezon zakończył z przytupem, zostając mistrzem Europy, a następnie osiągając pułap ćwierćfinałów podczas mistrzostw świata. Był to najlepszy wynik wśród ekip ze Starego Kontynentu.
Ze względu na niedawne osiągnięcia zawodników, KOI wchodzi w nowy sezon jako jeden z faworytów do walki o szczyt podium. Z uwagi na liczne zmiany konkurencja rysuje się całkiem spora, a Trymbi w drodze do ewentualnego zwycięstwa zapewne odegra niezwykle ważną rolę.
Marcin "Jankos" Jankowski. Można śmiało nazwać go ikoną esportu wokół League of Legends nie ograniczając się tylko do Polski i nie budzić najmniejszych kontrowersji. Przez długie lata był związany z G2 Esports, organizacją, którą osiągał zdecydowanie największe sukcesy. To właśnie pod szyldem tego zespołu w spektakularny sposób sięgnął po złoto Mid-Season Invitational 2019, a później tego roku dotarł do wielkiego finału mistrzostw świata.
Wszystko co dobre musi się jednak skończyć, zupełnie jak współpraca pomiędzy Jankosem a G2 Esports. Jej zakończenie było burzliwe, a poszukiwania nowej drużyny nie szły po myśli zawodnika z Polski. Zgodnie z doniesieniami zagranicznych dziennikarzy, potencjalnie zainteresowanie formacje zdecydowały się zrezygnować z transakcji w momencie poznania oczekiwanej kwoty wykupu.
Do transferu Jankosa doszło zatem na ostatnią chwilę, a zawodnik sam nie był pewny czy do niego dojdzie, czym jawnie dzielił się na swoich transmisjach. Ostatecznie jednak udało mu się dołączyć do Heretics, gdzie stał się członkiem niezwykle interesującego składu łączącego doświadczenie z powiewem mocnej świeżości. Jego kolegami z drużyny są bowiem Evi, Ruby, Jackspektra oraz Mersa.
Niektóre pseudonimy mogą niewiele mówić niedzielnym miłośnikom LoL-a. Evi to zawodnik sprowadzony wprost z Japonii, który dominował tamtejszą scenę. Ruby to kolejny gracz z Azji, lecz tym razem Korei Południowej. Od pewnego czasu gra jednak na europejskiej scenie na płaszczyźnie europejskich lig regionalnych. Jackspektra jest wschodzącym talentem, który pod banderą Heretics sięgnął po tytuł European Masters. Mersa z kolei do niedawna występował w Misfits, a to zaś sprzedało slot Heretics, jednocześnie wycofując się ze sceny LoL-a.
Heretics to aktualnie jedna z najbardziej zastanawiających drużyn League of Legends European Championship. Z jednej strony to drużyna o doświadczonych graczach i wschodzących talentach, zaś z drugiej łatwo wskazać kilka niewiadomych. Jak przebiegnie komunikacja Europejczyków z Koreańczykiem i Japończykiem? Czy Jackspektra kreowany na gwiazdę zespołu podoła oczekiwaniom? Czy Jankos okaże się równie skuteczny, gdy nie będzie otoczony przez utalentowanych zawodników, jak w G2 Esports?
Odpowiedzi na wszystkie pytania poznamy wraz z rozpoczęciem rozgrywek. Te zaplanowano już na 21 stycznia, czyli najbliższą sobotę. Polską transmisję z LEC realizuje ekipa Polsat Games i jest dostępna zarówno w Internecie, jak i telewizji.