Trudny rok dla Polaków na scenie CS:GO. Kto może być z niego najbardziej zadowolony?

Trudny z perspektywy Polaków rok na scenie CS:GO powoli dobiega końca. Pora przyjrzeć się postępom i wynikom najlepszych zawodników z naszego kraju.

Zagraniczne transfery? Były. Konkretne sukcesy? Przemilczmy. Choć losy polskich esportowców na scenie CS:GO przypominają czasami ciągnącą się w nieskończoność telenowelę, tak w tym roku pojawiło się kilku nowych głównych bohaterów. Nie ma co się oszukiwać - jeśli ktoś chce rywalizować na szczycie, musi szukać zespołu wśród zagranicznych formacji. Dlatego w tym tekście nie skupimy się na polskich drużynach, bo nad tym nie ma co się rozpisywać. Jak poszedł sezon najlepszym reprezentantom Polski?

Zobacz wideo Praca marzeń naszych dzieci, żyła złota, a zarobki? "Polska w światowej czołówce"

Paweł "dycha" Dycha

Kolejny solidny i stabilny indywidualnie rok "dychy" w ENCE. Jego drużyna zaliczyła przyzwoitą pierwszą połowę sezonu, by po wakacjach nieco obniżyć loty. Fińska organizacja zajęła drugie miejsca w 15. sezonie ESL Pro League oraz na IEM Dallas. Major w Antwerpii też poszedł ENCE bardzo dobrze, bo odpadło dopiero w półfinale. 

Ale apetyt rośnie w miarę jedzeni. Od czerwca forma ENCE uległa destabilizacji i do wakacji zespół dojeżdżał na rezerwie, kończąc słabiutkimi rezultatami na IEM Kolonii i wiosennych finałach BLAST. W konsekwencji miejsce w składzie stracił Aleksander "hades" Miśkiewicz. Po wakacjach ENCE wróciło do gry z dwoma nowymi zawodnikami i w zasadzie do końca roku wyglądało jak drużyna, która wciąż jest w okresie przejściowym. 

Dycha grał mimo wszystko na równym poziomie. Miewał lepsze lata, lecz rating 1.09 utrzymany przy takiej intensywności czołowych rozgrywek to dobry wynik. Cieszy też, że "dycha" podniósł się po słabym okresie powakacyjnym, kiedy to zdecydowanie był w największym dołku w trakcie tego roku. Polak na pewno ma nadzieję na lepszy kolejny rok - po dwóch latach współpracy z ENCE przydałoby się wreszcie wstawić coś do gablotki.

Maciej "F1KU" Miklas

Wychowanek AGO spakował manatki w maju i wybrał przyszłość w OG. Był to bardzo obiecujący transfer i wielu polskich fanów mocno trzymało i nadal trzyma kciuki za 19-latka. Z marszu wrzucono go na głęboką wodę. I choć młodzika nikt debiutantem roku nie nazwie, tak słowo "solidny" jak najbardziej mu się należy.

OG z "F1KIEM" dochodziło do pierwszej czwórki na czterech różnych turniejach. Niewiele zabrakło również do zdobycia statusu legend na Majorze w Rio. Był to za to pierwszy występ OG na Majorze w historii organizacji, co warto nadmienić. 

Przed zespołem ostatni turniej roku - BLAST Premier World Final 2022. Może on nieco podbić notowania ekipy. Miło byłoby skończyć sezon z przytupem, bo OG ocierało się w nim głównie o sukcesy, lecz nie potrafiło ich przypieczętować dosadniej. "F1KA" dokładniej będziemy oceniać w następnym roku, kiedy sezon na szczycie zacznie od samego początku. Na razie jest dobrze (rating 1.03 na przestrzeni 2022 roku), ale może być lepiej. Wierzymy, że z doświadczeniem przyjdzie jakość.

Kamil "siuhy" Szkaradek

Były podopieczny MOUZ NXT może być bardzo zadowolony z 2022 roku. Zaliczył ogromny przeskok - z akademii przeniósł się do drużyny, z którą pojechał na IEM Rio i niemal zapewnił sobie status legendy. Szkaradek świetnie wyszedł na dołączeniu do GamerLegion. 

Początkowo wydawało się, że GL to projekt skrojony tylko pod podejście w kwalifikacjach do Majora, ale jako, że poszły one znakomicie, to skład utrzymał się na dłużej. Elisa Masters Espoo było drugim dużym turniejem, w którym Legion wziął udział, ale tam nie wszystko poszło według planu. Trudno jest więc wystawić konkretną opinię zespołowi tylko po dwóch rozgrywkach, ale więcej można rzec o samym "siuhym".

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Szkaradek posmakował gry na wielkiej scenie. Zdał egzamin jako prowadzący w meczach przeciwko najsilniejszym zespołom sceny CS:GO. To doświadczenie ma bezcenną wartość. Nawet jeśli GamerLegion miał nie wypalić na dłuższą metę, tak CV Polaka mocno się wzbogaciło. 

Wcześniej cztery wygrane sezony WePlay Academy League. Teraz Major, bardzo równa forma (rating 1.04) i obiecujące perspektywy na 2023 rok. GL utrzyma miejsce w pierwszej trzydziestce rankingu, a to czyni z drużyny poważnego gracza w stawce. 

Inni Polacy

Poza rodzimymi składami szczęścia szukało kilku innych polskich zawodników. Ich przygody - czy czasem raczej epizody - nie były tak udane, ale warto o nich wspomnieć. Na początku wróćmy do osoby "hadesa". Rozstanie z ENCE nieco sparaliżowało rozwój jego kariery. Polak nadal jest pod kontraktem u Finów, ale szanse na powrót do aktywnej gry w barwach organizacji są nikłe. Miśkiewicz tymczasowo gra obecnie ze składem ex-Finest. Z pewnością wolałby znaleźć sobie bardziej stabilne miejsce na 2023 rok ze stałym kontraktem.

Od pewnego czasu z "hadesem" grywa również Janusz "Snax" Pogorzelski. Była gwiazda Virtus.pro również liczy na stały angaż w zagranicznej formacji. Pogorzelskiego rozochocił mocno okazyjny występ z ENCE na IEM Dallas 2022, gdzie wypadł znakomicie. Właśnie wtedy głośniej zaczęto mówić o jego potencjalnych przenosinach poza polską scenę. Finalnie na plotkach się skończyło, aczkolwiek w ex-Finest "Snax" radzi sobie całkiem przyzwoicie. Oby ktoś dał mu szansę, nawet jeśli po raz ostatni miałby zagrać na wyższym poziomie. Pogorzelskiego stać jeszcze na wiele.

Miłosz "mhL" Knasiak po rozstaniu z MOUZ NXT wylądował w Endpoint, gdzie może liczyć na regularną grę. Brytyjska formacja od dłuższego czasu stara się wbić na esportowy świecznik na dłużej. Idzie jej ze zmiennym szczęściem, ale ostatnio udało się ponownie potwierdzić dominację w regionie, wygrywając mistrzostwa Wielkiej Brytanii. Miły akcent na domknięcie 2022 roku, ale zespół ma apetyt na więcej.

Najmniej pozytywnie ten sezon będzie chyba wspominał Michał "MICHU" Müller. Cały czas szuka on swojego miejsca poza polską sceną, lecz obecny rok to kolejne rozczarowanie. Po fiasku projektów w EnVy i Evil Geniuses za oceanem, w Europie również "MICHU" się przejechał. MAD Lions usunęło się ze sceny CS:GO w kwietniu i od tego czasu czekamy na kolejny konkretniejszy krok od Müllera. Obecnie gra tymczasowo w Apeks. Istnieje szansa, że norweska organizacja zaproponuje mu kontrakt, lecz warto poczekać w tej kwestii na oficjalne ogłoszenia, zamiast pisać palcem po wodzie.

Więcej o:
Copyright © Agora SA