To były wyjątkowo gorące i intensywne cztery dni w Rio. Major zdecydowanie dowiózł oczekiwaną atmosferę, wynosząc rywalizację na zupełnie inny poziom. Przymykając oko na parę komplikacji, trzeba powiedzieć, że ani przez moment nie zawiało nudą. Kilka niespodzianek zawisło w powietrzu, a o każdym z uczestników dowiedzieliśmy się czegoś nowego. A to nie jest jeszcze nawet półmetek zmagań.
MOUZ, Bad News Eagles, BIG, Outsiders, FURIA, Vitality, Cloud9 oraz fnatic. Tak prezentuje się ósemka szczęśliwców, która przebrnęła przez niewygodną fazę pretendentów. To ich zobaczymy w akcji w fazie legend. Każdy z zespołów przyjechało do Rio właśnie z takim celem, a jego niezrealizowanie byłoby rozpatrywane jako bolesna porażka.
Najlepsze wrażenie zostawiły MOUZ i Bad News Eagles, które przeszły dalej bez porażki. Obydwa zespoły bardzo rzetelnie przygotowały się do rywalizacji, za co należy im się uznanie. BIG, Outsiders i FURIA też nie mają sobie wiele do zarzucenia. Z bilansem 3-1 ze względnym spokojem pozostały na turnieju. Dumna z siebie może być ta ostatnia - FURIA jako jedyny brazylijski zespół utrzymuje się w grze o tytuł. Dla kibiców gospodarzy to prawdziwe wybawienie.
Wątpliwą formę pokazały za to Vitality i Cloud9. To drużyny z pierwszej piątki światowego rankingu CS:GO. Wielu obserwatorów oczekiwało od nich bezbłędnego przejścia fazy pretendentów, tymczasem te do końca drżały o swój byt. O ile Cloud9 mocno poprawiło się po dwóch porażkach ze startu, tak Vitality grało wyjątkowo chwiejnie. Od przegranej w decydującym starciu z OG uratowały ich detale i świetna dyspozycja indywidualna Mathieu "ZywOo" Herbauta. Jeśli chodzi o fnatic, tak to wytrzymało próbę nerwów w meczu o wszystko z 9z, choć to ich rywali dopingowała publika.
Największym rozczarowaniem zdecydowanie okazały się występy 00NATION i Imperial. Brazylijczycy zawiedli swoich fanów na całej linii. Ten turniej miał być ich show, a tymczasem skończył się dla nich na przedbiegach. Szerzej temat słabej dyspozycji drużyn poruszyliśmy w oddzielnym artykule.
Niestety w Rio nie pozostanie też dwóch polskich zawodników. Maciej "F1KU" Miklas z OG i gracz GamerLegion Kamil "siuhy" Szkaradek do końca walczyli o awans dalej. Decydujące mecze ostatecznie przerosły ich zespoły. To był naprawdę dobry występ od obu naszych reprezentantów. Są bardzo młodzi i zebrali ważne szlify na przyszłość swojej kariery. To jeszcze nie czas, aby szturmem podbić światową scenę CS:GO. Niemniej jednak widać ku temu konkretne perspektywy i pozostaje mieć nadzieję, że IEM Rio dużo zawodnikom dał.
Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.
Z IEM Rio 2022 wypadło także dwóch reprezentantów regionu azjatyckiego. Mowa tu o Grayhound i IHC. Zarówno Australijczycy jak i Mongołowie od początku byli skazywani na stracenie. Ostatecznie udało im się wygrać po jednym meczu, dzięki czemu wypadli lepiej choćby od 00NATION czy Imperial. To jednak raczej nie jest żaden sukces. Z Majorem pożegnali się też Evil Geniuses oraz wspomniane wcześniej 9z.
Znane są pary spotkań otwarcia w fazie legend. Szczęśliwcy z pierwszej rundy zmagań dołączyli do drużyn, które zagwarantowały sobie w niej miejsce dobrym występem na turnieju kwalifikacyjnym RMR. To właśnie w fazie legend zacznie się prawdziwa gra warta świeczki. W rywalizacji pozostało 16 zespołów, a wśród nich prawdziwe tuzzy esportowej sceny CS:GO jak i nieco mniej oczywistsi kandydaci, którzy mają prawo zaskoczyć. Major rządzi się swoimi prawami i o tym należy pamiętać.
Pierwsze pary fazy legend IEM Rio 2022 to:
Faza legend IEM Rio 2022 wystartuje już w sobotę. Do decydujących play-offów przejdzie osiem ekip, które zagrają o główną nagrodę w wysokości 500 tysięcy dolarów i miejsca na BLAST Premier World Final 2022. Pierwsze mecze rozpoczną się o godzinie 15:00. Transmisję klasycznie będzie można oglądać na kanałach ESL w serwisie Twitch.