Pierwszy tydzień trwającego sezonu ESL Pro League minął w błyskawicznym tempie. Rywalizacja w Grupie A do końca trzymała w napięciu. Faworytom przytrafiły się kłopoty i w zasadzie tylko jeden zespół może nie mieć sobie nic do zarzucenia. Co dokładnie wydarzyło się w meczach pierwszej z czterech szóstek?
Początek zmagań w Grupie A nie zwiastował żadnych niespodzianek. Bardzo mocny start zaliczyły najmocniejsze marki, czyli Vitality i Natus Vincere. Zgodnie z przewidywaniami Endpoint nie potrafiło dorównać tempa konkurencji, a fnatic ze Spirit zaczęły nieśmiałą walkę o jedno z trzech pierwszych miejsc. Najbardziej zaskakiwała beznadziejna forma Ninjas in Pyjamas. Szwedzka organizacja dopiero w swoim czwartym meczu zdołała zdobyć pierwszy punkt mapowy. Stawka zaczęła się więc rozjeżdżać.
O ile Vitality podtrzymało wysokie tempo, tak NAVI nagle opadło z sił. Kibiców CS:GO zszokowała porażka lidera światowego rankingu z Endpoint. Kolejnego dnia ukraińska organizacja uległa również w starciu gigantów ze wspomnianym Vitality. "Pszczółki" szły do wyjścia z kompletem zwycięstw, a NAVI zaczęło drżeć o awans.
Świetny finisz grupy zaliczyło fnatic, które z bilansem 3-2 zajęło pozycję za plecami Vitality. Werwy w decydującym momencie zabrakło Spirit - rosyjski skład potrzebował wygranej, żeby zrzucić NAVI z trzeciego miejsca, ale ostatnie mecze grupowe to same porażki "Smoków". NIP z nadziei o awansie wykreślił słaby start, którego nie dało się zrehabilitować nawet dwoma wygranymi na sam koniec. Endpoint z kolei, poza sensacyjnym pokonaniem NAVI, nie zdołało już zebrać ani jednego punktu.
Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.
Zdecydowanie więc dumni z siebie mogą być zawodnicy Vitality. Francuska organizacja z pięcioma zwycięstwami pewnie weszła do ćwierćfinałów EPL. Genialną formą popisywał się gwiazdor Mathieu "ZywOo" Herbaut. Kapitalnie asystował mu najnowszy nabytek składu, Lotan "Spinx" Giladi. Wydaje się, że w takiej formie Vitality wreszcie ma aspiracje, aby realnie mierzyć wysoko.
Do 1/8 finałów z drugiego i trzeciego miejsca awansowały odpowiednio fnatic i Natus Vincere. Pierwsi osiągnęli swój cel minimum, wychodząc z niełatwej grupy. NAVI ma za to nad czym pracować. Spodziewaliśmy się po nich sporo więcej, a niewiele brakowało i w ogóle nie byłoby mowy nawet o fazie play-off. Bilans 2-3 na koniec Grupy A jest aż nazbyt wymowny. Mistrzom nie przystoi tak grać.