Kłamstwo ma krótkie nogi, o czym przekonało się dwóch singapurskich graczy Valoranta. Obydwu postawiono zarzuty związane z korupcją - ustawieniem meczu i niedozwolonymi zakładami bukmacherskimi. Sprawa jest rozwojowa.
Temat tyczy się spotkania rozegranego 22 września 2020 roku w ramach Epulze Royal SEA Cup. Naprzeciw siebie stanęły wtedy singapurskie Resurgence i japońskie Blackbird Ignis. Dla Japończyków był to istotny mecz, gdyż mógł zaważyć o kwestii wyjścia z Grupy B. Resurgance nie miało takiej mobilizacji - z dwiema porażkami na koncie i tak byli już pewnie pożegnania z turniejem.
Mecz przebiegł w dość dziwnych okolicznościach. Na pierwszej mapie Singapurczycy w banalny sposób oddali pozornie bezpieczne prowadzenie. Na drugiej z kolei rywal bardzo szybko uciekł im z wynikiem, a plansza przebiegła bardzo jednostronnie.
Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.
Po zakończeniu zmagań wszczęto śledztwo, które rzuciło podejrzenia na dwóch zawodników Resurgance - Ryan Tan Sherna i Malcolma Chung Wai Kiata. Specjalna komisja antykorupcyjna zobowiązała się zbadać sprawę, zaznaczając przy tym, że zawodnicy nie unikną zasłużonych konsekwencji, jeśli zostaną znalezione przeciwko nim solidne dowody.
Obecnie trwa postępowanie sądowe, a Singapurczycy mogą zostać poważnie ukarani. Za samo ustawienie spotkania grozi im grzywna do 100 tysięcy dolarów i kara pięciu lat pozbawienia wolności. Jeśli udowodnione zostaną im również niedozwolone zakłady bukmacherskie, tak mogą otrzymać dodatkowe 5 tysięcy dolarów kary i sześć miesięcy pozbawienia wolności. Wyrok zostanie ogłoszony 1 września.