To nie była dobra decyzja. Complexity znowu nie dołączyło do czołówki

Pod koniec 2021 roku Complexity szykowało się do przebudowy. Rozważano dwie opcje podpisania nowego składu - amerykański bądź duński. Z perspektywy czasu można powiedzieć, że ostateczna decyzja organizacji była wyjątkowym pudłem.

Obecny sezon nie idzie Complexity najlepiej. Chociaż samo określenie "idzie", już mija się z celem. Amerykańska formacja zawodzi raz za razem i podobnie stało się przy okazji baraży do IEM-u Kolonia 2022, z których bardzo szybko odpadli. Zespół nie łapie się nawet do pierwszej trzydziestce światowego rankingu, zajmując obecnie 36. miejsce. Kto by pomyślał, że Complexity mogłoby być w zupełnie innym miejscu, gdyby nie jeden zły wybór podjęty pod koniec minionego roku.

Zobacz wideo Relacja z PLE GG Gaming Weekend

Amerykański skład nie zdaje egzaminu

Żeby przedstawić pudło, jakie Complexity zaliczyło podpisując nowy skład na początku roku, wystarczy przytoczyć liczby odnośnie rozegranych spotkań. "Gwiazdy" zagrały w tym sezonie 75 map - 28 wygrali, a aż na 47 ponieśli porażkę. Sprowadzając wszystko do wskaźnika procentowego wychodzi niewiele ponad 37% wygranych plansz. Tragedia.

Complexity ma również bardzo pokaźną listę występów na tegorocznych turniejach. Z każdym wiążą się jednak ogromne rozczarowania, gdyż na żadnym nie udało im się dojść choćby do górnych miejsc. ESL Pro League? Klapa. BLAST Premier Spring? Wtopa. PGL Major Antwerpia? Brak awansu. 

To nie jest skład na ambicje, jakie ma sama organizacja. I cała społeczność CS:GO raczej nie spodziewała się żadnej rewelacji, stąd tym bardziej dziwi decyzja Complexity o wzięciu pod swoje skrzydła takiej drużyny. Wydawało się, że będzie ją stać co najwyżej na pierwszą dwudziestkę światowego rankingu, ale po upływie czasu i tu pojawiło się konkretne rozczarowanie - Complexity obecnie nie jest nawet w pierwszej trzydziestce. 

Jeśli w wakacyjnej przerwie po zakończeniu IEM-a Kolonia nie dojdzie do żadnych zmian w Complexity, będzie to wyjątkowo niezrozumiałe. Choć w zasadzie można powiedzieć, że zostawienie kogokolwiek z obecnej piątki to błąd. Skład jest wyjątkowo słaby taktycznie i indywidualnie. Nie ma rzetelnie przygotowanej puli map. Na każdym polu coś nie szwankuje, a więc pracę trzeba zacząć u podstaw. To z kolei jasno sugeruje, że Complexity powinno sięgnąć po zupełnie nowy skład.

Zaprzepaszczona szansa

Wyjaśniliśmy sobie, że obecna sytuacja Complexity jest bardzo słaba i prowadzi najpewniej do zawieszenia całego projektu, przestawiając go w międzyczasie na zupełnie inne tory. Tylko że tak wcale nie musiało być. Wszystko jest bowiem pokłosiem decyzji, którą organizacja podjęła na przełomie minionego i obecnego roku. Complexity było wtedy wstępnie dogadane z zupełnie inną piątką graczy. Finalnie jednak odpuszczono decyzję. I to był błąd.

W październiku na PGL Major Sztokholm 2021 sensacją turnieju zostało duńskie Copenhagen Flames. Debiutanci przebrnęli jak burza przez fazę pretendentów, a potem byli o włos od awansu do play-offów. Duńczycy utarli nosa kilku większym graczom, a świetny rezultat pozwolił im wbić się w grono największych tuzz esportowej sceny CS:GO. 

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Wyniki przyciągnęły uwagę samego Complexity, które w tamtym okresie szykowało gruntowną przebudowę. Żegnano się z poprzednim składem i tworzono przestrzeń dla nowych zawodników. Complexity zdołało nawet wstępnie dogadać się z zarządem Copenhagen Flames. Mało tego - sami gracze duńskiej organizacji byli niemal pewni, że lada moment zmienią barwy. Po Majorze dopadła ich jednak lekka obniżka formy. Zdarza się to dość często, a w przeszłości w podobne dołki wpadały dużo bardziej renomowane formacje. To wzbudziło w Complexity pewne wątpliwości. I ten czynnik odwiódł je od złożenia podpisu na kontraktach. Zawirowania były na tyle niespodziewane, że po fakcie sami włodarze Copenhagen Flames mówili o drobnym zakłopotaniu i zagubieniu całym finiszem negocjacji.

Obecnie tamten skład Copenhagen Flames już nie istnieje - w organizacji zostało dwóch zawodników, którzy czekają na konkretne oferty z zewnątrz. Nie jest to jednak spowodowane słabymi wynikami. Wręcz przeciwnie - po zawodników CPF zgłosiły się większe marki, które wykupiły największe nazwiska drużyny. Naturalna kolej rzeczy, większy zjada mniejszego. I tym "większym" mogło być w listopadzie 2021 roku Complexity. Na końcu zdania nie postawiono jednak kropki i teraz "Gwiazdy" mogą jedynie żałować nie podjęcia stanowczej decyzji. To był duży błąd, którego skutki organizacja odczuwa teraz na własnych wynikach.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.