Esport nie zdał egzaminu. Odwraca wzrok od problemu

Patryk Stec
"Znowu ta Rosja" i "oszczędź wstydu" - te dwa komentarze pojawiają się bardzo często pod moimi treściami o Rosji w social media. Esport nie zdał egzaminu z solidarności, podczas, gdy najbardziej skostniała sportowa organizacja świata zrobiła co należy. Chyba jako fani esportu powinniśmy się lekko wstydzić.

Nie chciałem być bardziej ukraiński niż sami Ukraińcy, dlatego zanim zabrałem się za napisanie felietonu zapytałem kilku z nich co sądzą o działaniach esportu w stosunku do Rosjan. Słowa Oleksandra "s1mple'a" Kostyliewa podczas IEM Katowice 2022 mogły sugerować, że nie przeszkadza im brak odpowiedniej reakcji esportu na wydarzenia w ich kraju, a nawet wręcz cieszą się, że "esport jest daleko od polityki". Nic bardziej mylnego.

FIFA nie miała problemu z zawieszeniem rosyjskiej federacji i zakazaniu jej gry w barażach do mistrzostw świata w Katarze. Organizatorzy Wimbledonu nie pozwolą Rosjanom na grę w ich turnieju. Co zrobił esport? Pozwolił grać rosyjskim zespołom, byle nie pod banderą rosyjskich organizacji. Branża często czerpie wzorce ze sportu, tym razem jednak organizatorzy turniejów międzynarodowych podążyli śladem Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, który po zawieszeniu Rosjan z powodu afery dopingowej, dopuścił sportowców z tego kraju do udziału w Igrzyskach Olimpijskich, ale pod inną flagą. Osobiście oczekiwałem większej odwagi.

Bardzo wygodne dla nich stały się wyżej wspomniane słowa "s1mple'a", które naturalnie jeszcze mocniej wybrzmiały z racji jego pochodzenia. Jednak wszyscy moi ukraińscy rozmówcy wyraźnie podkreślali - wojna to nie polityka. W Ukrainie giną niewinni ludzie, nie tylko w wyniku działań wojskowych, ale także masowych zbrodni. Zablokowanie rosyjskich zespołów to nie reakcja polityczna, a bardzo potrzebny element nacisku i gest solidarności. Malkontenci mogą zapytać co zmieni blokada dla kilku rosyjskich drużyn? Czy to wpłynie na działania Putina? To dylemat bardzo podobny do tego, który zdarza się niektórym mieć przed wyborami: co zmieni mój jeden głos? Odpowiedź jest prosta, każdy głos się liczy. Gdy zbierzemy je wszystkie, będą mieć ogromne znaczenie.

Napiszę wprost: rosyjska inwazja mi nie spowszednieje, tak jak wielu osobom, które przestały już śledzić informacje. Z wielu powodów. Jednym z nich jest fakt, że kolejna może być Polska. Nie musi, ale może. Czym się różni 25 lutego od 21 czerwca? Wtedy i dzisiaj wojna jest zła. Wtedy i dzisiaj esport nie odsunął od gry zespołów z rosyjskim kręgosłupem. Nie byłbym sobą, gdybym milczał na ten temat, bo po prostu nie mieści mi się to w głowie. Podczas, gdy nawet FIFA zachowała się jak należy, esport w mojej opinii zawiódł. Niektórzy żyją fikcją, że Outsiders to nie Virtus.pro i odwracają głowę. 

Przepraszam wszystkich tych, którzy bez zawahania zbanowali rosyjskie zespoły i padli ofiarą mojego uogólnienia branży. Fakt, że tak niewiele podmiotów zdecydowało się na odważne ruchy sprawia, że możemy mieć do was jeszcze większy szacunek.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.