• Link został skopiowany

Były członek sztabu EG nie gryzie się w język. "Nikt nas nie słuchał"

W składzie CS:GO Evil Geniuses nie przelewa się od początku roku. Na drużynie co raz są wieszane psy, chociaż nic nie dzieje się bez powodu. Teraz na zespół ponownie spadła krytyka. Wszystko za sprawą doświadczeń, jakimi publicznie podzielił się były członek ekipy.
Damien 'maLeK' Marcel
fot: Joao Ferreira/PGL

Co słychać u Evil Geniuses w CS:GO? Bez zmian, wciąż sprawy nie wyglądają kolorowo. O ile jednak pod kątem czysto sportowym i tak organizacja leżała, tak teraz dostało się jej jeszcze porządnie w kwestiach wizerunkowych. Światło na gorącą sprawę rzucił były asystent trenera w zespole EG, Paolo "EVY" Berbudeau. Francuz w rozmowie z portalem 1pv.fr nie gryzł się w język, wylewając swoje żale otwarcie i opowiadając o sześciu miesiącach współpracy ze składem.

Zobacz wideo Relacja z PLE GG Gaming Weekend

Trener bez realnego udziału w proces tworzenia drużyny

Aby właściwie ugryźć cały temat, wypada cofnąć się aż do stycznia, kiedy to Evil Geniuses odkryli karty odnośnie szykowanego projektu na obecny sezon. Do drużyny włączono trzech nowych zawodników - Jake'a "Stewiego2K" Yipa, Timothy'ego "autimatica" Ta oraz Willa "RUSHA" Wierzbę. Ikoniczny tercet zwycięzców z bostońskiego Majora z 2018 roku miał wnieść nie tylko nostalgię, ale i jakość, która przywróci zespół na esportowe salony. Byli gracze Cloud9 dołączyli do Vincenta "Brehzego" Cayonte i Tsewetlina "Cerq'a" Dimitorwa, którzy pozostali jako jedyni po wcześniejszej przebudowie składu.

Zanim jednak "Geniusze" potwierdzili swoje transfery, ogłoszono również szkoleniowca, który miał stanąć za plecami odświeżonej piątki. Został nim Damien "maLeK" Marcel, znany wcześniej z pracy w G2 Esports.

Jak powiedział "EVY", Marcel nie miał realnego udziału przy składaniu zespołu. To od razu budzi pewne rozterki. Trener przyszedł do drużyny jako pierwszy, więc, co dość naturalne, powinien mieć coś do powiedzenia w kwestii składania ekipy. Rzekomo "maLeK" nie widział w drużynie Yipa, odradzając władzom EG podpisywanie zawodnika. Zdaniem Francuza "Stewie2K" nie nadawał się do roli prowadzącego.

Damienowi wspominano, że "Stewie" nie nadaje się na IGL-a. EG naciskało na podpis, przekonując, iż w niego wierzą. "Chcemy go, jest supergwiazdą. Wygrał majora, to najlepszy gracz w USA" - mówili. Damien był niezdecydowany.

"EVY" opowiedział też o pierwszych wspólnych dniach formacji. Ta pojechała do Katowic na miesięczny obóz przygotowawczy, aby potrenować przed BLAST Premier Spring. Od początku w powietrzu było wyczuwalne napięcie.

Codzienne treningi, jeden po drugim, klasyczne dni w zawodowym zespole. Od początku czuliśmy, że wszystko będzie skomplikowane. Spotykamy się pierwszego wieczoru w restauracji i słyszę takie rzeczy: "Moja wizja trenera to facet, który nie podejmuje decyzji i tylko asystuje." Taka jest mentalność Amerykanów - trenerowi płaci się, aby ten na wszystko odpowiadał "tak".
Od razu pojawiła mi się przed oczami czerwona flaga. Na samym początku obozu "Stewie" mówił: "Pozwólcie nam robić swoje, wygraliśmy Majora. Wiemy jak to robić."
EG jasno określiło, że Damien wprowadzi swój system. Ale byliśmy w szoku. Chodziło o ich postawę: "Stewie" nie komunikował się, był w trybie ciągłej zabawy. Szalał. "maLeK" lubi dyscyplinę, więc chcieliśmy to sprowadzić na właściwą drogę. Następnego dnia przeprowadziliśmy rozmowę. Od tamtego momentu było jeszcze gorzej.

Zaburzona hierarchia i pycha graczy Evil Geniuses

Już początek relacji "EVY'ego" budzi ogromny niesmak. Na przestrzeni lat rola trenera w CS:GO bardzo zyskała na szacunku i autorytecie. Nikt nie wątpi, że jego obecność to pośredni udział szóstego zawodnika w spotkaniu. Tymczasem zawodnicy Evil Geniuses już od nawiązania relacji nie okazywali "maLeKowi" jakiejkolwiek dozy szacunku. Dumni i uniesieni nie brali do siebie jego rad, a gdy ten zainterweniował, sytuacja jeszcze bardziej się skomplikowała.

"Stewie" przestał witać się z "maLKiem" po tygodniu. Czasem go nie słuchał i nie odpowiadał. Odmawiał przerw taktycznych na żądanie Damiena. Nigdy czegoś takiego wcześniej nie widziałem.

Jad w najczystszej postaci przesiąkał całą strukturę drużyny. Przypomnijmy, że wymienione wyżej incydenty miały miejsce jeszcze na obozie przygotowawczym. Wszystko w przeciągu pierwszych dni współpracy kolektywu, który nie zdążył nawet zagrać jednego oficjalnego turnieju razem. W zespole bardzo szybko wykształciły się podziały.

"Brehze" był neutralny, a "Cerq" podążał za nim. Timothy stał po stronie "Stewiego". Will próbował znaleźć kompromis. Bardzo trudno było z tym żyć. Kiedy zwracaliśmy im uwagę, reagowali automatycznie: "Nie rozumiem, w czym tkwi problem". Wyglądaliśmy jak ci źli, którzy chcieli wypchnąć "Stewiego", podczas gdy to my nieuchronni zbliżaliśmy się do pie*rzonej ściany.

Co zatrważające, sam zarząd nie przez długi czas nie zwracał uwagi na niesnaski wewnątrz składu. Trenerom trudno było zdobyć wśród nich posłuch, gdyż zawsze w zestawieniu z zawodnikiem byli na pozycji przegranej. 

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Pod koniec turnieju RMR, czyli trzech miesiącach współpracy, poinformowano nas, że nastawienie "Stewiego" jest nieakceptowalne. Przecież mówiliśmy im to od pierwszych dni!  Wszystkie światła ostrzegawcze były włączone, nikt nas nie słuchał, a samolot się rozbił.

Berbudeau wytknął również kardynalne błędy w etyce pracy zawodników z USA. Zbyt często tracą oni głowę, zapominają o prostych schematach i brakuje im nerwów w końcówkach rund. Francuz nawet nie był w stanie zliczyć banalnych pomyłek, jakie popełniali jego podopieczni. Do tego doszedł brak przykładania się do aspektów taktycznych - strategiczny wachlarz zawodników Evil Geniuses prezentował się bardzo ubogo, co nie uciekało uwadze nawet niedzielnego widza CS:GO. I w tym przypadku większość zarzutów "EVY" skupił na osobie Yipa.

Epilog - "maLeK" i "EVY" lądują za burtą

Wyniki były tragiczne. Evil Geniuses rozczarowali na każdym możliwym polu. Po nieudanym BLAST przyszedł beznadziejny występ w ESL Pro League. Wszystko mógł jeszcze odkupić awans na Majora, ale drużyna i z tym nie dała sobie rady. Ostatnio zabrakło ich również na IEM Dallas i nie załapali się na BLAST Premier Spring Final.

Ta szopka - bo inaczej tego nazwać nie można - trwała przez sześć miesięcy. Pół roku projektu Evil Geniuses, który od samego początku był naznaczony poważnymi skazami. W końcowym etapie rozmowy z 1pv.fr "EVY" dotyka również tematu samego zarządu organizacji. Ten niespecjalnie pomógł Francuzom w opanowaniu tych stajni Augiasza, w jakie przerodziła się ich własna ekipa.

Kiedy Damien wyjaśniał problemy, wysyłał klipy, a każda organizacja zareagowałaby, prosząc o wyjaśnienie i rozmawiając o tym bezpośrednio, nasz przełożony mówił: "To jest nie do przyjęcia, zainterweniuję.". Cóż, nie zrobił nic.
Organizacja miała plan na dwuipółmiesięczny obóz. Mieliśmy skupić się tylko na trenowaniu, po czym wyłonić się ponownie na Majora. Jak w takich warunkach utrzymać motywację graczy? Damien sam się już pogubił. Miał rację przez sześć miesięcy, a kiedy wstał i zażądał, żeby przestano go oszukiwać, było po wszystkim.

Współpraca między Evil Geniuses, a "maLKiem" i "EVY'm" dobiegła końca w maju. Organizacja nie mogła dłużej udawać, że nic się nie dzieje. Musiała stanąć po jednej ze stron - trenera lub zawodnika. Klamka zapadła.

Włączyłem Twittera i otrzymałem cios. Zawsze mi mówiono, że Amerykanie to hipokryci. Mówią: "Bardzo dobra robota, świetnie ci idzie", a potem wbijają ci nóż w plecy. Obiecywali nam wiele, a dostaliśmy kopniaka.
Musiało paść na "maLKa" lub "Stewiego". Mogliśmy zatrzymać Jake'a jako gracza, ale zawsze mógłby podważyć nasz autorytet i znów uczynić siebie samego gwiazdą. Nie będę się wypowiadał w imieniu graczy. Jeśli Evil Geniuses będą dalej występować obecnym składem, to znaczy, że jestem klaunem.

Szopka pełną gębą

To co wydarzyło się w szeregach Evil Geniuses, absolutnie nie powinno mieć miejsca. To wiodąca amerykańska organizacja, która posiada swoje sekcje w wielu tytułach. Na scenie CS:GO jest obecna od kilku lat i rok 2022 miał być dla niej przełomowym. Ogromne plany, koncepty i budowa amerykańskiego super-team'u. Płonne nadzieje. Relacje "EVY'ego" mocno otwierają oczy. Obecnie graczom przysługują tak ogromne przywileje, że sami mogą rozdawać karty - nawet w sprawach, które ich nie dotyczą. To niezdrowe i nieetyczne. Zupełny brak dyscypliny.

Jako główny oskarżony "Stewie2K" odniósł się do sprawy. Amerykanin opowiadał o swojej perspektywie na transmisji na żywo, a potem napisał również kilka zdań na swoim Twitterze.

Każda historia ma zawsze dwie strony. "EVY" kręci, ale biorę odpowiedzialność za niektóre z moich działań. Przepraszam fanów i EG za porażkę projektu i odegranie w tym ogromnej roli. 
Pomimo tego, co mówią ludzie, którzy nie byli bezpośrednio zaangażowani w sytuację, uważam, że wszystko między mną a "maLKiem" było w porządku i życzę mu wszystkiego najlepszego w przyszłości.

Ocenienie, kto ma rację, to już sprawa czysto subiektywna. Esportowa społeczność dość mocno skrytykowała zachowanie Yipa, czemu trudno się dziwić. Amerykanin zawsze być znany z podbitego ego, a teraz tym bardziej powinien dać sobie trochę lodu na głowę. Amerykańskie CS:GO prędko z kolan nie wstanie, jeśli za jego kulisami dzieją się takie rzeczy. Cały incydent stawia też pod konkretnym znakiem zapytania kwestię przyszłości Evil Geniuses w Counter-Strike'u. Warto przypomnieć, że organizacja dopiero co dołączyła do swojej sekcji dwa składy i ma pod skrzydłami obecnie piętnastu zawodników. Plama wizerunkowa na EG zostanie na długo, ale jak sam "autimatic" napisał, nie zostaje im nic innego, jak przemyśleć pewne kwestie, wyciągnąć wnioski i jechać dalej.

Pełny wywiad z Paolo "EVY'm" Berbudeau można obejrzeć na kanale 1pv.fr w serwisie YouTube.

Więcej o: