Virtus.pro kojarzy niemal każdy polski fan esportu, głównie za sprawą legendarnego polskiego składu CS:GO występującego pod szyldem organizacji. Polacy nie są jednak jej częścią od wielu lat, a w ostatnich tygodniach organizacja jest powszechnie krytykowana. Na opuszczenie jej szeregów zdecydował się Sergey Glamazda.
W miniony czwartek, 5 maja, organizację Virtus.pro opuścił Sergey Glamazda, dotychczasowy dyrektor operacyjny organizacji. Był częścią organizacji od stycznia 2020 roku, a przez ponad dwa lata współpracy wypracował sobie przydomek "Geniusz". Początkowo dołączył do zespołu jako współpracownik zespołu Rainbow Six Siege, a następnie przeszedł na bardziej odpowiedzialną rolę.
Podczas jego kadencji zespół odnotowywał niemałe sukcesy: 5-6. miejsce podczas najbardziej prestiżowego turnieju Dota 2, The International. Powody do radości dawał także zespół Counter-Strike’a, gdyż ten awansował do najlepszej dziesiątki według rankingu zagranicznego portalu HLTV.
Co ciekawe, organizacja nie zdecydowała się na mianowanie osoby, która zastąpi Glamazadę na jego dotychczasowej pozycji. Zamiast tego pieczę nad Virtus.pro będą sprawować menedżerowie z firmy-matki drużyny, ESforce Holding.
W ostatnim czasie organizacja nie ma najlepszego czasu. Społeczność zarzuca Virtus.pro popieranie bezprawnej agresji zbrojnej Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Domysły wzmaga szereg incydentów, z czego najgłośniejszym w ostatnich dniach było narysowanie litery "Z" na mapie podczas turnieju Doty 2. Sytuacja zakończyła się dyskwalifikacją całej drużyny z rozgrywek.
Jak wskazuje portal Invenglobal, odejście Sergeya Glamazdy może mieć drugie dno. Wszak były CEO był mocno związany z Kijowem, gdzie studiował zarówno na poziomie licencjackim, jak i magisterskim.