"Ostatni taniec" legendarnego Słowaka? Kiedyś był czołowym esportowcem na świecie. Teraz zaczyna od zera

To jeszcze nie czas na emeryturę. Ladislav "GuardiaN" Kovacs ponownie sięga po myszkę i wraca do profesjonalnego Counter-Strike'a.

Wielu już o nim zapomniało. W ostatnich latach głównie odcinał kupony, grając nieregularnie i na znacznie niższym poziomie względem tego z najlepszych momentów swojej kariery. Teraz jeszcze raz los daje mu szansę, by coś zdziałał w światowym CS:GO. Ladislav "GuardiaN" Kovacs został twarzą słowackiego Sampi.

Ambitny projekt w Słowaków. Czy "GuardiaN" i Sampi coś zdziałają?

W marcu na naszej stronie ukazał się tekst odnośnie osoby "GuardiaNa" i kulisów jego kariery. Wtedy nikt raczej nie zakładał, że 30-letni Słowak pokusi się jeszcze o jakąś próbę w esportowym świecie. Był świeżo po nieudanym okresie w Singularity, gdzie sami jego koledzy wytykali mu brak chęci do gry i bardzo słabą motywację.

Coś jednak w postawie Kovacsa uległo zmianie, bowiem zaangażował się w nowy projekt, który ma podnieść rangę słowackiego CS:GO. Jest nim zespół Sampi, oparty przede wszystkim na bardzo młodych graczach. "GuardiaN" jest wśród nich weteranem ze zdecydowanie najdłuższym stażem w branży. Każdy z jego nowych towarzyszy, będąc jeszcze nastolatkiem, oglądał go, kiedy ten był w swojej najlepszej dyspozycji. Warto przypomnieć, że Kovacsa wybrano drugim najlepszym graczem CS:GO w 2015 roku. To tylko w drobnym stopniu odzwierciedla umiejętności, jakie kiedyś snajper regularnie pokazywał.

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Kovacs sam wziął pośredni udział w dobieraniu składu. Między innymi z jego wyboru do drużyny trafił  Michal "T4gg3D" Vrzal, dotychczasowo kompletnie nieznana osoba na profesjonalnej scenie CS:GO. Reszta graczy ma za sobą krótsze bądź dłuższe przygody w regionie Czech i Słowacji. Czy Sampi będzie odpowiedzią na projekt czeskich Sinners, którzy liczą się już nawet w światowej czołówce? To czas pokaże, ale wydaje się, że nigdy Słowacja nie miała tak konkretnie wyglądającego składu. Wiele zależy też i od "GuardiaNa", na ile uda się wyzwolić potencjał, który niewątpliwie drzemie w młodym zespole.

Więcej o: