ENCE w półfinale ESL Pro League. Świetny występ dwójki Polaków

To był wielki dzień próby dla ENCE z Pawłem "dychą" Dychą i Olkiem "hadesem" Miśkiewiczem w składzie. Na szali meczu z Movistar Riders były półfinały ESL Pro League. Żaden Polak nie zaszedł do nich od 2015 roku.

Podobno na tak zaawansowanym etapie, jakim są ćwierćfinały, nie ma już słabych drużyn. Mimo wszystko ENCE nie mogło narzekać na dobór Movistar Riders. Hiszpanie spisali się w fazie grupowej ESL Pro League świetnie, ale wciąż byli w całym turnieju najmniej doświadczonym zespołem. Niemniej jednak ci, którzy ich lekceważyli, już dostali lekcje - MR nie przegrało ani jednego spotkania w Grupie C.

Zobacz wideo Marcin Gortat i Bogusław Leśnodorski zainwestowali w żyłę złota. Biznes marzeń

ESL Pro League. Zażarta pierwsza mapa

ENCE wybrało Mirage'a. W ostatnim czasie radzili sobie na nim ze zmiennym szczęściem, a jak powszechnie wiadomo, to mapa, na której wiele zespołów potrafi się szybko zaadaptować. I tak też stało się w tym przypadku. Oba zespoły szły łeb w łeb. Pierwsza połowa była bliźniaczo podobna do drugiej. Punkt za punkt, eliminacja za eliminację, błąd za błąd.

Jednak to Movistar Riders grali równiej jako drużyna. W ENCE brakowało indywidualności. Trudną sytuację zdarzyło się ugrać w pojedynkę Olkowi "hadesowi" Miśkiewiczowi, ale to było za mało. Na samym finiszu to Hiszpanie górowali. Minimalnie, bo tylko dwoma rundami, ale wciąż to oni zwyciężyli, rozpoczynając serię od wygranej mapy.

Był to dość niespodziewany obrót spraw. Porażka w tym stylu na własnym wyborze mogła podłamać morale. Drugą, a zarazem ostatnią szansą na poprawę była druga mapa.

ESL Pro League. Twarde warunki na Vertigo

Wyszło na to, że ENCE wyciągnęło wnioski błyskawicznie. Vertigo to zupełnie inna bajka od tej z Mirage'a. Od początku fińska organizacja nie dopuszczała rywala do siebie. Ich defensywa była znakomita. Poza drobnymi przebłyskami Movistar Riders nie istnieli. Wszystko toczyło się błyskawicznie, a po pierwszej połowie ENCE było trzy rundy od definitywnego zamknięcia mapy.

Po zamianie stron zespół postawił kropkę nad "i". Wygrana pistoletówka praktycznie przesądziła o dalszym losie spotkania. ENCE na dużym spokoju dowiozło wynik do końca. Rezultat 16:2 mówił sam za siebie - to najkrótsza z dotychczasowo rozegranych map w play-offach ESL Pro League.

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Duży wkład w to zwycięstwo miał polski duet. Zarówno "hades" jak i "dycha" stanęli na wysokości zadania, choć Movistar Riders zagrali też przy tym po prostu bardzo słabo. Tak czy inaczej dobre statystyki Polaków bardzo cieszyły.

ESL Pro League. ENCE zapewnia sobie półfinał

Manto zebrane na Vertigo ewidentnie zabolało Movistar Riders. Hiszpanie w swego rodzaju letargu trwali bowiem nawet na starcie decydującego Nuke'a. Ponownie to ENCE zaczęło w obronie i znów wpłynęło to na regularne zdobycze punktowe ze strony fińskiej organizacji. Riders tej regularności brakowało. W pewnym momencie pojawiła się dla nich nawet sposobność do odwrócenia losów mapy, ale nadziali się na eco przeciwnika. Takie pomyłki mszczą się wyjątkowo boleśnie.

Stąd rezultat po pierwszej połowie klarownie faworyzował ENCE. Świetna druga runda pistoletowa jeszcze szerzej otworzyła drzwi do półfinałów. Zespół Polaków musiał jedynie podejść do sprawy trzeźwo i uniknąć poważniejszych błędów. Inicjatywa była w ich rękach. Movistar zaczęli coraz bardziej się gubić, popełniając przy tym multum pomyłek. Ich defensywa była istnie papierowa. ENCE wykończyło leżącego i stało się - dwóch Polaków w najlepszej czwórce 15. sezonu ESL Pro League. 

Kolejny mecz ENCE zagra z wygranym pary Ninjas in Pyjamas-Team Liquid. Ci swoje spotkanie rozpoczną jeszcze dziś o 19:00. Pierwszy z półfinałów jest zaplanowany na sobotę, o godzinie 15:30. 

ENCE 2:1 Movistar Riders

Mirage 14:16
Vertigo 16:2
Nuke 16:5

Więcej o: