ESL Pro League. Polacy z ENCE coraz bliżej ogromnego sukcesu. Dostali się do ćwierćfinałów

Fińskie ENCE z dwoma Polakami w składzie uporało się z Fnatic w 1/8 finałów ESL Pro League. Tym samym ich zespół awansował do najlepszej ósemki pozostałej w turnieju.

Poszło szybko i gładko. ENCE nie zostawiło złudzeń Fnatic, wygrywając sprawnie 2:0. Polski duet Paweł "dycha" Dycha-Olek "hades" Miśkiewicz zagrał znakomicie, w dużej mierze przyczyniając się do sukcesu swojej drużyny. Fińska organizacja jest już pewna gry w ćwierćfinałach ESL Pro League. 

Zobacz wideo Marcin Gortat i Bogusław Leśnodorski zainwestowali w żyłę złota. Biznes marzeń

ESL Pro League. Prosty spacerek na szczeblu 1/8 dla ENCE

W przedbiegach to ENCE typowano na faworytów, ale w obecnym sezonie skład Fnatic zaskakiwał już nie takie ekipy, notując chociażby wygraną z G2 w fazie grupowej. W fazie play-off wszystko jest możliwe, w końcu byt w turnieju sprowadza się do jednej serii.

Spotkanie rozpoczął Overpass, którego wybrało Fnatic. Przebieg mapy kompletnie tego nie oddawał. Brytyjska organizacja zdobywała oczka pojedynczo, a gdy do słowa dochodziło ENCE, różnice tylko się uwydatniały. Strategie Fnatic spełzały na niczym. Bardzo słabo radził sobie również ich snajper Walentin "poizon" Wasilew. Wypadło bardzo blado na tle swojego odpowiednika z przeciwnej strony, "hadesa". 

W zasadzie nie trwało to długo, a ENCE zamknęło pierwszą mapę po swojej myśli. Fnatic zagrał tak tragicznego Overpassa, że pod tym kątem słabiej wypadał chyba tylko ich mecz z dnia otwarcia, kiedy to zostali zupełnie zdeklasowani przez Ninjas in Pyjamas. Szansą na odkupienie był drugi w kolejce Nuke, ale zadanie nie zapowiadało się na łatwy orzech do zgryzienia.

ESL Pro League. Drobne kłopoty ENCE nie przeszkodziły w dopięciu swego

Na Nuke'a wyszło zupełnie inne Fnatic. Szwedzko-brytyjski skład zdyscyplinował się i start mapy poszedł pod ich dyktando. ENCE zgarnęło tylko pierwsze trzy i ostatnią rundę pierwszej połowa. Prostą matematyką sumując, fińska organizacja miała na półmetku cztery oczka, tracąc do rywala siedem. 

Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.

Po zamianie stron to ENCE mogło grać w roli defensorów. Wtedy do roboty wziął się Lotan "Spinx" Giladi, któremu akompaniował "dycha". Obaj byli obrońcami praktycznie nie do przejścia. Fnatic nadziało się na schematy ENCE wyjątkowo boleśnie. Wszystko zaczęło się sypać. Błyskawiczny powrót pozwolił ENCE na totalne przejęcie inicjatywy. Najpierw doprowadzili do wyrównania, żeby potem bez oglądania na rywala, szybko go wyprzedzić. W drugiej połowie Fnatic zdobyło jeden punkt. Cały mecz pięknie zwieńczyła akcja "hadesa", który sprytnie zakradł się za plecy rywala, notując cztery eliminacje w jednej rundzie.

Tym samym ENCE melduje się w ćwierćfinałach. Ich kolejnym przeciwnikiem będą hiszpańscy Movistar Riders. Spotkanie zostanie rozegrane już w czwartek o godzinie 15:30.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.