Karolina "Nieuczesana" Brodnicka: Bardzo fajnie, wszystko się rozwija. Dostałam zaproszenie od Diablesa, który odgrywa mojego brata Dię. Szybko jako nowa osoba zostałam wrzucona w wir różnych historii, różnych relacji. Rzuciłam się na głęboką wodę, ale oczywiście w pozytywnym sensie.
Jestem Nine Garcon, na razie szukam fachu. Różnych rzeczy próbowałam. Miałam pomysł na bycie reporterką. Zazwyczaj ludzie się dzielą na dwa obozy - zostają gangsterem albo policjantem. To jest dosyć oklepane i chciałam zrobić coś swojego. Dlatego pomyślałam o zawodzie reporterki - wiadomo, robienie zdjęć i bycie zawsze tam, gdzie jest akcja. Okazało się jednak, że mój brat jest głównym przestępcą i zbierałam dowody na niego, ale to trochę nie wypada siostrze (śmiech).
Praca streamera polega na wyznaczeniu sobie harmonogramu. Ja na przykład każdego dnia od 10 do 16, po ustawieniu mikrofonu, kamery i potrzebnego programu, włączam streama. To, co robię na streamie, zależy całkowicie ode mnie. Można robić wszystko po swojemu. Oglądać YouTube i komentować filmiki wraz z widzami, wykonywać prace graficzne i uczyć czegoś widzów. Można oczywiście grać w różne gry, od League of Legends i Teamfight Tactics, przez GTA RP, po nawet szachy.
Streaming to po prostu telewizja, ale w internecie. To, co dany streamer pokazuje, jest zależne tylko od niego. Sprawia to na tyle dużo możliwości, że ciężko je w jakikolwiek sposób ograniczyć czy streścić w jednym zdaniu.
Według mnie jest to na pewno systematyczność. Poniekąd zatrudniamy sami siebie, więc musimy wyznaczać sobie swój plan pracy. Regularność pomaga streamerom i widzom w utrzymywaniu relacji. Gdy nie ma się nikogo nad sobą, trzeba się pilnować: systematyczność, silna wola i regularność.
Najlepiej sprawdzą się osoby z dystansem do siebie. Pracujemy w internecie, więc jesteśmy wystawieni na różne opinie. Nasze transmisje wyświetlane są na żywo, nasze reakcje są natychmiastowe. Nie możemy pozwolić na siebie wpłynąć, załamać czy pozwolić dać sobie prztyczka w nos.
Streamy powinny być interesujące. Sprawdzi się osoba, która ma poczucie humoru. Tak wiele różnych osób odniosło sukces, że każdy da radę się w tym odnaleźć. Te cechy reprezentuje jednak czołówka streamerów.
Miałam taki okres największego napływu hejtu. Było to podczas kłótni z innym twórcą - na Twitterze nie zgodziliśmy się w wielu kwestiach. Poruszane były tematy polityczne czy społeczne. To odbiło się szerokim echem. Jego grono fanów jest bardzo duże, przez co ja znacznie tę kłótnię odczułam.
To był taki największy moment hejtu wobec mnie. Czy myślałam, że sobie nie poradzę? Sądzę, że nie. Tworzę w internecie już wiele lat, byłam wystawiona na różne komentarze. Nadal jednak potrafię odciąć się od internetu. Zawsze można wyłączyć komputer, wyciszyć powiadomienia w telefonie i jakoś sobie z tym poradzić. Zawsze wiedziałam, że koniec końców jestem wartościową osobą, lubię siebie taką, jaką jestem. Swoją osobowością przyciągnęłam do siebie widzów, więc byłam pewna, że hejterów też dam radę do siebie przekonać.
Moim marzeniem od zawsze było zostanie streamerką. Opowiadałam o tym rodzicom jeszcze w liceum, co to jest i o co w tym chodzi. Wtedy nie pozwalało na to moje łącze internetowe. W końcu przeprowadziłam się na studia i w wakacje po pierwszym roku, gdy grałam wieczorami z kolegami, zapytałam, czy mogę streamować. Stwierdzili, że to fajny pomysł, i w taki sposób zaczęłam transmitować nasze wspólne gry. Po prostu siedziałam z kolegami na komunikatorze głosowym, odpalałam gierkę i odpalałam Twitcha.
Byłam osobą bardzo skrytą i bardzo nieśmiałą, taki mocny introwertyk. Było mi trudno się przełamać, ale wiedziałam, że to moje marzenie i muszę to zrobić. W tym pomogli mi moi koledzy. Gdy wstydziłam się wchodzić w interakcję z czatem, oni sami czytali komentarze lub zadawali pytania od widzów. Było mi po prostu łatwiej odpowiedzieć koledze niż nieznajomej osobie z Twitcha.
W ten sposób, z pomocą moich kolegów, zaczęłam przełamywać swoją nieśmiałość. Zaczęłam odpalać streama sama, czasem tylko z jednym znajomym. Tak powoli to szło, aż w końcu zaczęłam robić to całkowicie sama.
Tak. Studia skończyłam trochę po to, żeby mama mi dała spokój, jakieś tam wykształcenie było. Wiadomo, mama nauczycielka ma wymagania co do córki (śmiech).
Myślę, że stream bardzo dobrze na mnie wpłynął. Zyskałam pewność siebie, zaczęłam otwierać się na ludzi. Nauczyłam się samodzielności, regularności. Dzięki streamom mogę wyrażać się kreatywnie. Wiadomo, praca influencera. Prowadzenie profili w social media, tworzenie memów, organizowanie streamów - to wszystko praca kreatywna, która pozwala mi się wyrażać na swój sposób. Transmitowanie w internecie sprawiło, że jestem, jaka jestem. Martwię się, że gdybym nie zaczęła streamować, to nadal byłabym taką stojącą w kącie szarą myszką, która boi się do kogokolwiek odezwać i dalej żyje w swoim świecie. Jestem zadowolona z tego, jak się przeistoczyłam.
Myślę, że apetyt rośnie w miarę jedzenia. Po jednym kamieniu milowym zawsze pojawi się kolejny. Moim pierwszym celem było 100 tys. obserwujących, następnie 200 tys., z którymi bardzo się śpieszyłam. Okazało się, że byłam pierwszą polską streamerką, która przebiła ten próg na Twitchu. Byłam z tego bardzo dumna.
Wiadomo, człowiek stara się rozwijać. Chciałabym poświęcić więcej czasu YouTube'owi. Uważam, że to przyszłość. Twitch jest fajny, ale niestety nie pozwala na wakacje. Nie pozwala na puszczenie streama nagranego wcześniej, ale wiadomo, że to nie na tym polega live streaming. Filmik zawsze można nagrać z wyprzedzeniem, spędzić wakacje po swojemu i ewentualnie pokazać wybrane momenty.
YouTube daje większe pole do popisu. Chciałabym też sprawdzić się z tej strony vlogerskiej. Zazwyczaj widzowie mówią, że nie oglądają mnie dla samych gier. Przyciągnęłam ich swoją osobowością, rozmówkami, ciekawostkami czy poczuciem humoru - po prostu sobą samą. Chciałabym też tą siebie samą przedstawić na vlogach. Myślę, że byłby to dobry kierunek, jeśli chodzi o odbiór moich widzów.
Chyba oba po trochu. Rywalizację bardzo lubię, ale w tym wszystkim najważniejsza jest pomoc, przecież w tym celu został stworzony event. Fajnie będzie się zmierzyć z innymi streamerami, zwłaszcza w takiej gierce. Deluxe Ski Jump 2 to gra dzieciństwa. Pamiętam, gdy grałam w nią na informatyce w szkole. Sądzę, że jednak warto skupić się tutaj na głównym celu i niesieniu dobra.
Muszę przyznać, że nigdy fanką skoków narciarskich nie byłam. Wiadomo, oglądałam z rodzicami. Pamiętam, jak wołali "O! Małysz skacze!", to zawsze przyszło się zobaczyć, pokibicować.
Zamiast tego byłam fanką gier. W mojej rodzinnej wsi, Morzeszczynie, koledzy brata często przychodzili i robiliśmy sobie małe turnieje. Wiadomo, jako młodsza siostra starszego o cztery lata brata zazwyczaj byłam tą przegraną, ciężko było kolegów przebić (śmiech). Pamiętam, że dobrze się bawiłam, i lubię ten czas wspominać.
Próbowałam jazdy na nartach, gdy byłam malutka. Miałam może jakieś dziesięć lat. Pamiętam, że całkiem dobrze mi szło. Obecnie w wolnym czasie zdarzają mi się wypady na łyżwy.
Postaram się, żeby tak było! Wybrałam Pomorskie Hospicjum dla Dzieci. Wiadomo, że każdy kocha pieski i kotki, którym często się pomaga podczas podobnych inicjatyw. Uważam, że w obecnych czasach warto pomagać też dzieciom, najmłodszym i też najbardziej potrzebującym.
Na koniec chciałabym bardzo pozdrowić moich rodziców, którzy zapewne przeczytają wywiad. Uważnie śledzą moją karierę w internecie - serdecznie pozdrawiam panią Ulę, pana Arka (śmiech)! I oczywiście moich widzów, żeby mi kibicowali!