Ponownie kwestia zakupu NFT wzbudziła znaczne kontrowersje. Tym razem sprawa dotyczy graczy Mincecraft, którzy zainwestowali swoje pieniądze w produkty. Wiele wskazuje na to, że niemal 1,2 miliona dolarów przeznaczone przez nich na NFT może im się nie zwrócić.
Temat NFT poruszyliśmy już dzisiaj w kontekście pomyłki Riot Games, które posłużyło się wygenerowanym obrazkiem do promocji nowej postaci w VALORANCIE. Przypominając - NFT to cyfrowy, unikatowy token, niemający określonej wartości. Jego ceny potrafią sięgać setek tysięcy dolarów. Może być sprzedawany w różnej formie: zdjęć, filmów, a nawet emocji. W tym wypadku chodziło akurat o tzw. skórki, a więc wygląd postaci w Minecraft.
Za dystrybucją owego NFT stoi BlockverseNFT. W 10 minut wyprzedano wszystkie wypuszczone 10 tysięcy sztuk, a sam zysk z transakcji miał wynieść 1,2 miliona dolarów. Problemy zaczęły się jednak kilka dni od zakończenia sprzedaży.
Projekt wydawał się wielkim sukcesem Blockverse. Nagle jednak zniknęła strona projektu, a dedykowany serwer dla graczy w Minecraft został usunięty, podobnie zresztą jak i Discord, gdzie zainteresowani byli w stałym kontakcie z twórcami. Wzburzyło to opinią publiczną, gdyż ludzie poczuli się oszukani i wystawieni.
Więcej treści esportowych na Gazeta.pl.
Blockverse wydało oświadczenie dopiero parę dni później, przekonując, że problemy nie są w zupełności od nich zależne, a strona została usunięta w obawie przed napływem krytyki ze strony fanów. Zespół wyraził również rozczarowanie ze względu na oskarżenia, jakich stał się celem. Blockverse zadeklarowało również, iż zacznie pracować nad rozwiązaniem, kiedy sprawa nieco się uspokoi.
Opinie obserwatorów są zgodne. Jedynym sposobem na odzyskanie zaufania sympatyków przez Blockverse, jest naprawienie wszystkich uchybień, jakie nastąpiły. Tylko to może sprawić, że w oczach wszystkich zespół przestanie być postrzeganym jako oszuści.
Wszystko wskazuje jednak na to, że za dokonanymi transakcjami pozostały ślady, które będzie można wykorzystać w procesie ścigania oszustów. Dane mogą bowiem doprowadzić do adresów na Coinbase (platforma do wymian kryptowalut), a nawet większej ilości informacji.