Ultraliga na chińskim portalu? Rozgrywki oglądało setki tysięcy widzów

Ultraliga trafiła na chińską platformę i przyciągnęła setki tysięcy widzów. Jak się okazuje, nie była to akcja zamierzona.

Ultraliga to najbardziej prestiżowe rozgrywki League of Legends w Polsce. Transmitowane są w Internecie, a także telewizji na kanale Polsat Games. Jak się okazało w ubiegły wtorek, rozgrywki trafiły także na chińską platformę streamingową.

Zobacz wideo Recenzujemy "It Takes Two". Czy warto zagrać?

Setki tysięcy widzów przed ekranami

Wtorkowe rozgrywki Ultraligi zwiastowały wiele emocji, lecz wyłącznie w nawiązaniu do gier z udziałem profesjonalistów. Te miały być śledzone przez widzów w telewizji oraz Internecie, lecz jak się okazało, trafiły także na chińską platformę streamingową - Huya.com. Sytuacja prawdopodobnie uniknęłaby uwagi ze strony polskiej społeczności, gdyby nie spostrzegawczość jednego z widzów.

Użytkownik Twittera kryjący się pod pseudonimem Chińczyk zamieścił post, w którym zawarł zrzut ekranu transmisji. Dodatkowo oznaczył w nim główny profil Ultraligi oraz szereg pracowników FRENZY, firmy odpowiedzialnej za realizację rozgrywek i transmisji. Największe zaciekawienie wzbudziła jednak liczba widzów, gdyż livestream z polskich rozgrywek śledziło przeszło 240 tysięcy osób. Dla porównania, relację na platformie Twitch w szczytowym momencie tego dnia oglądało 3400 widzów. Liczby z chińskich portali często są jednak podawane w wątpliwość, zarzucając inny sposób zliczania aktualnie obserwujących.

Transmisja nieautoryzowana

Aby transmitować rozgrywki esportowe, niezależnie od tytułu, wymagana jest licencja od organizatora. W innym wypadku takie działania są nielegalne.

Więcej treści esportowych znajdziesz też na Gazeta.pl

- Jesteśmy świadomi nietypowej sytuacji, jaka miała miejsce w trakcie transmisji rozgrywek 7. Sezonu Ultraligi, a którą był stream na jednym z chińskich kanałów poświęconych League of Legends na platformie Huya.com - mówi w rozmowie ze Sport.pl Tomasz Borowski, PR Manager FRENZY - Stream ten nie był z nami wcześniej uzgodniony. Na tę chwilę przyglądamy się sprawie i będziemy monitorowali, czy była to sytuacja incydentalna.

Jeśli dojdzie do kolejnych transmisji, a co za tym idzie, dalszego nielegalnego udostępniania treści produkowanych przez FRENZY, firma podejmie działania zmierzające do wyjaśnienia sprawy. Na chwilę obecną w grę wchodzi kontakt z administratorami kanału i platformą Huya.com. 

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.