Kontrowersyjne rozstrzygnięcie meczu Acend - Vivo Keyd na Valorant Champions 2021 sprowokowało brazylijskich kibiców do zaatakowania graczy europejskiej drużyny. Wśród nich znaleźli się Polacy - Patryk "starxo" Kopczyński i Aleksander "zeek" Zygmunt, którzy przez kilka dni musieli zmagać się z setkami wiadomości zawierających nawet groźby karalne. Tak zachowują się esportowi pseudokibice.
- Przez wszystkie lata otrzymałem wiele hejterskich wiadomości i gróźb, więc się już do nich przyzwyczaiłem. Mimo to sposób w jaki brazylijska społeczność zareagowała na tę sytuację, atakując mnie osobiście, nie jest dobry dla naszej społeczności – napisał Patryk „starxo" Kopczyński, jeden z graczy Acend, który w poniedziałek zameldował się w play-offach mistrzostw świata w Valorancie. By jednak zrozumieć sytuację Polaka trzeba cofnąć się o kilka dni do meczu Acend kontra Vivo Keyd.
Spotkanie pomiędzy Europejczykami a Brazylijczykami zakończyło się w kontrowersyjnych okolicznościach. Początkowo to Vivo Keyd triumfowało, później jednak sędziowie dopatrzyli się oszustwa ze strony brazylijskiego gracza, który wykorzystał zabroniony błąd gry. Korzystał z niego przez sześć rund na decydującej mapie, które zostały później przyznane Acend. Dzięki temu to Europejczycy ostatecznie triumfowali.
Sytuacja rozjuszyła brazylijskich kibiców, którzy wstrząsnęli internetem w tej sprawie. Ostatecznie Riot Games dopuściło do powtórki trzeciej mapy z jednym zastrzeżeniem – Acend rozpoczyna mapę z prowadzeniem 7:0. Tak duża zaliczka pozwoliła Polakom i spółce ostatecznie zwyciężyć, Brazylijczycy jednak nadal czuli się poszkodowani. Ruszyli więc na portale społecznościowe, gdzie zaatakowali graczy Acend, w tym Patryka „starxo" Kopczyńskiego i Aleksandra „zeek" Zygmunta.
Czy Brazylijczycy mieli powody, by z taką agresją i złością reagować na decyzję organizatora? Zapytaliśmy o to jednego z komentatorów trwających mistrzostw, Jakuba „frs" Czaprana. - Aby ocenić tą decyzję, trzeba cofnąć się o kilka miesięcy. W spotkaniu kwalifikacyjnym VCT wówczas Giants używało podobnego błędu przeciwko Teamowi BDS, wówczas Giants zostało ukarane. Zatem z jakiej okazji Vivo Keyd miałoby tej kary uniknąć? Tym bardziej jestem przekonany, że zawodnik w pełni świadomie korzystał z tego błędu, wiedząc, iż nie można wykorzystywać takich usterek w grze. Wydaje mi się, że taki rewanż z siedmiorundową zaliczką jest najmniejszym wymiarem kary dla Brazylijczyków, którzy według mnie powinni przyjąć ją z pokorą – komentuje sprawę Czapran.
Więcej treści esportowych znajdziesz też na Gazeta.pl
Zatem dlaczego Riot Games, organizator turnieju, kilkukrotnie zmieniał wynik spotkania? Czy zrobił to z powodu ogromnego zamieszania, które pojawiło się w internecie po piątkowym meczu? Na to pytanie również odpowiedział „frs". - Brazylijska społeczność pokazała swoją moc w mediach społecznościowych. Podejrzewam, że gdyby ta sprawa dotyczyła ekipy z małego państwa, byłaby dyskwalifikacja i koniec tematu. Tak się nie stało, bo hasztag #justiceforkeyd był absolutnym topem na Twitterze. Riot popełnił masę błędów w tej całej sytuacji, a przede wszystkim uważam, że decyzja została podjęta zbyt szybko i w nieprzemyślany sposób. Riot Games uległo brazylijskiej społeczności, a taka firma powinna być konsekwentna w swoich działaniach – zakończył komentator.
Sytuacja jest o tyle zero-jedynkowa, że to Vivo Keyd oszukiwało podczas spotkania i doskonale znało przepisy, a mimo to Brazylijczycy winy szukają nie w sobie, a wśród przeciwników, którzy nie mają wpływu na regulamin. Acend było beneficjentem decyzji podjętej przez organizatora. Gdyby jednak zapadł inny wyrok, to Europejczycy byliby jednoznacznie poszkodowani.
Brazylijskicy „życzliwi" kibice w momencie wypełnili skrzynki na wiadomości graczy Acend. To z resztą nie pierwszy raz, gdy ta żywiołowa społeczność nie potrafi się opanować i atakuje przeciwników ich ulubieńców. W 2020 roku pełno pogróżek otrzymał 16-letni gracz CS:GO Nathan „leaf" Orf po tym jak jego zespół pokonał MIBR – brazylijski zespół. Orf został oskarżony przez kibiców o oszukiwanie, mimo że nic nie zostało mu udowodnione. Samosąd się jednak odbył, a hejt, który napłynął do 16-latka był tak duży, że o spokój musieli poprosić inni zawodowi gracze. Po stronie nastolatka stanęła brazylijska legenda – Gabriel „FalleN" Toledo, który skarcił swoich rodaków za taką postawę.
Brazylijczyk zainterweniował po raz drugi – 5 grudnia po meczu Acend vs Vivo Keyd. – Ludzie, musimy zacząć się zmieniać, zwłaszcza brazylijska społeczność. Przestać grozić i sprawiać, że druga osoba się boi przez to, że coś nam się nie spodobało. To w żaden sposób nie odzwierciedla naszej istoty jako narodu – napisał na Twitterze Toledo.
Pseudokibice, których spotykamy na sportowych arenach poruszają się w rzeczywistej przestrzeni, ich środki mają więc inny wymiar, niż ma to miejsce w przypadku esportu. W sportach elektronicznych znacznie częściej znajdujemy się w przestrzeni wirtualnej, z tego względu narzędzia pseudokibiców są też inne.
Przeważnie mówimy o groźbach, obrażaniu rodziny lub pogróżkach. To typowe zachowanie esportowego frustrata, który zbyt emocjonalnie podchodzi do spotkania, lub po prostu przegrał pieniądze na zakładach. By dać upust swojej złości, wyżywa się na profilach społecznościowych zawodników drużyny przeciwnej. W dużej mierze są to opisani wyżej brazylijscy kibice, niestety jednak również dotyczy to polskich fanów. W każdym środowisku znajdzie się bowiem większy lub mniejszy odsetek osób, który nie zasługuje na bycie częścią tej społeczności.
W esporcie istnieje jeszcze jedno zjawisko „pseudokibicowskie", które w żaden sposób nie wpisuje się w ramy "fair-play". Mowa o podpowiadaniu drużynom podczas rozgrywek LAN-owych, odbywających się stacjonarnie. O czym dokładnie mowa? Najlepiej zilustruje to poniższe nagranie, w którym kibice żywiołowo reagują, gdy zawodnik ma szansę na eliminacje. Czasami również zdarzają się sytuacje, gdy fani wprost podpowiadają zawodnikom, wykrzykując z trybun informacje na temat położenia przeciwnika na mapie. Takie zachowania ciężko wyeliminować, bo graczy nie da się w odpowiednim stopniu odciąć od kibiców, nie niszcząc przy tym atmosfery imprezy LAN-owej.
Wymienione wyżej zachowanie to jednak nic przy krzywdzie, którą pseudokibice wyrządzają poprzez wyzwiska, groźby i pogróżki wysyłane w stronę zawodników. Zazwyczaj są to młodzi gracze, którzy pierwszy raz się zmagają z tak dużą falą nienawiści. Takie zachowanie zaś może skutecznie podkopać morale i zniszczyć psychikę esportowca. Przeprowadzono na ten temat wiele kampanii, w Polsce była to akcja 100% Esports 0% Hate. Nic jednak nie wskazuje na to, by społeczność miała się zmienić pod wpływem ładnie brzmiących haseł. By esport mógł być wolny od toksycznych zachowań, musielibyśmy pogrzebać głębiej i wyeliminować mowę nienawiści z życia publicznego. Na to jednak nikt recepty jeszcze nie wynalazł.