Dzień z życia esportowca. Jak trenują profesjonalni gracze?

Kilka żartów na rozładowanie atmosfery, potem komenda: "Dobra panowie, odpalamy sobie Inferno!", a następnie godziny wytężonej pracy. W ciszy słychać tylko kliknięcia myszki i krótkie, proste komunikaty. Esport już dawno nie jest zabawą kilku chłopaków w zaciemnionym, dusznym pokoju w środku nocy. Mieliśmy okazję zobaczyć, jak wygląda specjalny obóz treningowy HONORIS.

„Cześć chłopaki, to jest Patryk ze Sport.pl" – tak zaczął się mój dzień z drużyną. Z niektórymi miałem okazję poznać się już wcześniej, innych jeszcze nie znałem. Usłyszałem pierwsze żarty na rozładowanie atmosfery, potem drużyna zasiadła do pracy. Filip „NEO" Kubski i spółka mieli przed sobą niezwykle ważny mecz w kwalifikacjach do rozgrywek ESEA Premier.

Esport dawno wyszedł poza wielokrotnie powtarzane stereotypy - to już nie jest zabawa kilku chłopaków w zaciemnionym, dusznym pokoju w środku nocy. To poważny biznes. Zawodnicy są pod opieką psychologów, fizjologów i całego sztabu trenerskiego, w tym analityków. Przygotowują się podobnie jak sportowcy w trakcie specjalnie zorganizowanych obozów. Tak jak ostatnio HONORIS.

Zobacz wideo

Biała tablica, pięciu graczy i analityk

 – Dobra panowie, odpalamy sobie Inferno – krzyknął Szymon „Nodsury" Kościelniak, trener i analityk zespołu, a cała piątka grzecznie posłuchała. W tym momencie zaczął się festiwal klików myszką i krótkich, prostych komend rzucanych w grze. To wszystko przy absolutnej ciszy. Atmosfera pracy unosiła się w powietrzu.

„Nodsury" ma tylko 21 lat, a już ma okazję pracować z największymi legendami polskiej sceny – TaZem i NEO. – Przez ostatnie 1,5 roku, gdy pracowałem w innym zespole, nie miałem okazji, aby spotkać się z zawodnikami na żywo. Tutaj jestem z nimi na co dzień. Ciągle się rozwijam i, nie ma co ukrywać, chłonę ogromną dawkę wiedzy od Wiktora i Filipa – mówił w przerwie między meczami sparingowymi. Przed zawodnikami na białej tablicy znajdował się efekt jego pracy. Rozpisane pomysły taktyczne. Sprawiało to naprawdę spore wrażenie, aż trudno było sobie wyobrazić, że każda z tych zagrywek powinna być w głowie graczy.

Drużyna HONORIS w trakcie treningu.Drużyna HONORIS w trakcie treningu. fot. Paweł Storoż

TaZ i NEO to pseudonimy, które zna każdy gamingowy fan. Na scenie są obecni prawie od początku. Ich nazwiska otwierają drzwi w wielu miejscach esportowej branży. I to nie tylko w Polsce. Kiedyś zdominowali scenę w barwach rosyjskiej organizacji Virtus.pro. To były złote czasy dla polskiego Counter Strike’a. Teraz próbują do tego nawiązać, ale ścieżka, którą obrali, wcale nie jest prosta. Różnica pokoleń powoduje, że muszą znaleźć złoty środek na odpowiedni balans w swojej drużynie.

Więcej treści esportowych i gamingowych znajdziesz też na Gazeta.pl.

- Nie widzę tej różnicy wieku niezależnie od tego, czy jesteśmy na bootcampie, czy trenujemy przez internet. Staramy się budować klimat w taki sposób, aby wiek nie wpływał na atmosferę. Mogę śmiało powiedzieć, że na samym początku projektu trzeba było się nauczyć nowej kultury i tego jak młodzi się komunikują, ale teraz jest już dużo łatwiej – powiedział nam TaZ.

W trakcie bootcampów panuje duże skupienie. To właśnie podczas nich drużyny esportowe mogą najbardziej wydajnie się przygotować do ważnych spotkań.W trakcie bootcampów panuje duże skupienie. To właśnie podczas nich drużyny esportowe mogą najbardziej wydajnie się przygotować do ważnych spotkań. fot. Paweł Storoż

Najgłośniejsi byli Brazyliczycy...

W trakcie przerwy w treningu w Kinguin Esport Performance Center zrobiło się spokojniej. Najgłośniejsi byli… Brazylijczycy. Kilka metrów dalej na obozie przebywali zawodnicy legendarnej organizacji esportowej MiBR. W klapkach po korytarzach obok TaZa i NEO, kręcił się m.in. doskonale znany wszystkim fanom Counter Strike’a, Ricardo „boltz" Prass. Zobaczenie tylu esportowych legend w jednym miejscu sprawiało ogromne wrażenie.

Godzinna przerwa to okazja do zrobienia wielu rzeczy. Mikołaj „Mouz" Karolewski w spokoju jadł obiad, a Filip Kubski i Wiktor Wojtas postanowili pójść w tym czasie na siłownię. Sport był w ich życiu obecny od zawsze, ale to esport stał się najważniejszy. Co ciekawe, obaj kiedyś zastanawiali się czy może nie pójść w stronę League of Legends. Działo się to w momencie, gdy Counter Strike Global Offensive był wielką niewiadomą, bo scena dopiero się formowała, ale już po sukcesach w wersji 1.6 gry.

Filip 'NEO' Kubski skupiony podczas treningu.Filip 'NEO' Kubski skupiony podczas treningu. fot. Paweł Storoż

Bootcampy, czyli obozy esportowców, w dzisiejszych czasach są całkiem inne niż kiedyś. Dzisiaj gracze trenują w ciekawych obiektach, w których do dyspozycji mają wszystko, czego im potrzeba. Są stanowiska komputerowe, jest siłownia, mają kuchnię, a także pokoje, w których śpią. Nie da się ukryć, że współcześnie esportowcy mają niewyobrażalnie lepsze warunki do rozwoju niż jeszcze 5-10 lat temu. Tym, aby niczego im nie zabrakło, zajmuje się menedżer zespołu. W HONORIS od niedawna tę rolę pełni Ewelina Przywara. 

- To moja kolejna współpraca z zespołem esportowym. Wcześniej przez ponad rok pełniłam rolę menedżera żeńskiego zespołu CS:GO – Team Baiters. Nie ukrywam jednak, że dynamika obu środowisk jest kompletnie inna i mierzę się z zupełnie innymi wyzwaniami. W HONORIS zajmuję się sprawami administracyjnymi, odpowiadam także za kontakty z organizatorami turniejów oraz codzienną współpracę z zawodnikami dywizji CS:GO. Ze względu na moje doświadczenie w branży PR i marketingu wspomagam także osoby odpowiedzialne za kreatywną stronę projektu. Ciężko określić moją rolę w kilku zdaniach, bo dotykam wielu tematów, które toczą się na zapleczu organizacji. Zespół, z którym mam przyjemność współpracować, to ludzie z bogatym doświadczeniem, dlatego też jestem dumna, że właśnie ja mogłam do nich dołączyć.

Czy młodzi mają łatwiej? 

- Dzisiejsze czasy dają młodym zawodnikom więcej możliwości. Mają większą szansę, by grać i dostawać za to wynagrodzenie. Ligi krajowe promują graczy, którzy się wyróżniają. Kiedyś nie było Twittera, Instagrama… Podejście było o wiele prostsze - wygrywasz, albo musisz zająć się czymś innym. Dziś nie trzeba być mistrzem świata, by spokojnie grać w grę komputerową - mówi TaZ.

Mikołaj 'Mouz' Karolewski należy do grona doświadczonych zawodników.Mikołaj 'Mouz' Karolewski należy do grona doświadczonych zawodników. fot. Paweł Storoż

Końcówka dnia nie była niestety szczęśliwa dla HONORIS. Polacy przegrali pojedynek z czesko-słowackim zespołem Enterprise 1:2 i mocno utrudnili sobie szanse na awans do ESEA Premier. Kolejnego dnia z rywalizacji wyeliminowała ich 36. na świecie Nemiga. Aktualni mistrzowie Polski jednak się nie poddają. Wciąż mają szanse na grę w prestiżowych turniejach. Wystarczy wygrać jesienną edycję w ESL Mistrzostwach Polski, aby zagrać w play-inach słynnego IEM Katowice. Nie jest to łatwe zadanie, ale w zasięgu TaZa, NEO i spółki.

Więcej o:
Copyright © Agora SA