Polacy rozchwytywani. Jeden potraktowany niesprawiedliwie? "Nie byłem problemem"

Na początku roku cała Polska ekscytowała się debiutem tego gracza na najwyższym szczeblu rozgrywek w Europie. Dzisiaj liczy ona na jego powrót do ligi po tym, jak wiosenna runda nie poszła po jego myśli. Na pytania o swoich planach i przeszłości odpowiada nam sam zawodnik.

Zeszły rok był pełen sukcesów dla polskiej sceny League of Legends. Na wiosnę dwie nadwiślańskie drużyny, AGO ROGUE oraz K1CK, doszły do finalnych etapów European Masters - odpowiedniku Ligi Europy w produkcji Riot Games. Pierwsza z nich zakończyła swoją przygodę z turniejem na etapie półfinałów, a druga musiała uznać wyższość francuskiego LDLC OL w finale.

Zobacz wideo Esportowe abecadło. Poznaj najważniejsze pojęcia w League of Legends

Polska ekipa mistrzem Europy

Nie mniej nie zatrzymało to obu formacji. Żadna z nich nie spoczęła na laurach i po wyrównanym finale polskiej Ultraligi, który został wygrany przez K1CK, ponownie zameldowały się one na EU Masters. Letnia edycja tym razem została zdobyta przez ekipę znad Wisły, aczkolwiek w finale nie pojawili się świeżo upieczeni mistrzowie Polski. Zagrali w nim wicemistrzowie i to w jakim stylu. AGO ROGUE zdominowało finałowe starcie, zwyciężając niemieckie GamerLegion wynikiem 3:0.

Trudno wytypować głównego autora tego sukcesu. Powiedzenie, że każdy z piątki graczy oraz każdy członek sztabu szkoleniowego dołożył do niego cegiełkę będzie jak najbardziej zgodne z prawdą. Potwierdza to zresztą fakt, jak szybko nowi mistrzowie EUM rozeszli się po Europie.

Polacy rozchwytywani za granicą

Paweł "Woolite" Pruski powędrował do Francji. Adrian "Trymbi" Trybus został wzięty do głównego zespołu Rogue, który rywalizuje w League of Legends European Championship (najwyższy szczebel rozgrywkowy na Starym Kontynencie). Nie był zresztą jedynym byłym członkiem AGO ROGUE, który zawitał w LEC, wszak los ten spotkał pozostałą, niewymienioną trójkę zawodników, w tym Pawła "Czekolada" Szczepanika.

Polak, grający na pozycji midlanera przywdział barwy EXCEL ESPORTS. Brytyjska organizacja do tamtej pory nie osiągnęła większych sukcesów w LEC, lecz inwestycja m.in. w Czekolada miała to zmienić. Niestety, na samych nadziejach się skończyło, bowiem zespół we wiosennej edycji zdołał zdobyć zaledwie siedem punktów, co dało mu ósme miejsce w klasyfikacji generalnej. Do play-offów wchodzi sześć najlepszych formacji, więc dla Szczepanika i spółki wniosek był krótki: nadszedł czas na naprawę błędów i przygotowań do lata.

Falstart w lidze

Okazało się jednak, że sam Polak nie doczekał się startu w letniej rundzie LEC. Wszystko za sprawą tego, że EXCEL zdecydowało wymienić się go na weterana sceny, Erlenda "nukeducka" Holma, przez wielu uważanego za wypalonego. Czekolad nie dostał też żadnej oferty z innej drużyny LEC, więc wykonał krok wstecz i zaczął rywalizować na najwyższym szczeblu rozgrywkowym w Niemczech - Prime League. A to wszystko jako reprezentant mousesports.

Powiedzenie mówi, że czasami, aby wykonać krok do przodu, trzeba wykonać dwa kroki w tył. Czy to stwierdzenie opisuje jednak losy 21-latka? Postanowiliśmy zapytać… jego samego. - Nie jestem pewny, czy to powiedzenie pasuje akurat do mojego przypadku. Trudno mi było pokazać się w LEC ze względu na nasz styl gry. Nie mniej, jeżeli pragnę wrócić do tych rozgrywek to muszę udowodnić swoją wartość, co mogę zrobić poprzez zdominowanie innych graczy środkowej alejki na zbliżającym się European Masters - mówi Czekolad.

To, że styl gry nie był spójny, był w stanie zauważyć każdy widz League of Legends. EXCEL za często gubiło się we własnych zagraniach, popełniając proste błędy. Nie oznacza to jednak, że błędów tych nie można naprawić, a historia m.in. Misfits Gaming z tego splitu pokazuje, że warto dać zawodnikom czas na rozwój.

Decyzja ta była zaskoczeniem dla polskich fanów League of Legends również z innego powodu. "Czekolad" był jednym z motorów napędowych marketingowej strategii EXCEL. Kibice śledzili grę Polaka w LEC i licznie udostępniali kolejne posty w social mediach z wizerunkiem Szczepanika. Ciekawy wizerunek jednak nie wystarczył. Czy w takim razie kulisy odejścia z brytyjskiej organizacji kryją za sobą coś więcej?

Kulisy problemów w brytyjskiej organizacji

- Nie mogę za dużo mówić, ale po prostu miałem inną wizję na grę niż mój leśnik i trener. Żaden z nas nie chciał ustąpić. Chciałem grać bardziej agresywnie i proaktywnie jako drużyna, ale nie każdy się z tym zgadzał. Wyszło jak wyszło. Aczkolwiek bazując na aktualnych wynikach EXCEL w LEC mogę śmiało powiedzieć, że nie byłem problemem - odpowiada nam Szczepanik.

Historii nie zmienimy. Czekolad to dzisiaj reprezentant popularnych Mysz, z którymi podbija niemieckie zmagania. Ich występ w fazie pucharowej ligi jest zapewniony, podobnie sprawa wygląda w przypadku EU Masters. Sam gracz ma w związku z play-offami spore ambicje.

Co dalej zamierza Czekolad?

- Wygranie Prime League jest aktualnie priorytetem. Nie stawiam nas w świetle faworytów do zatriumfowania na EU Masters, ale mam nadzieję, że meta będzie nas faworyzowała i się pozytywnie zaskoczymy. Jeżeli się to nie uda, to rozważam powrót do Ultraligi - mówi midlaner. Chociaż nie ma też co za bardzo wybiegać w przyszłość, gdyż sam udział na międzynarodowym wydarzeniu nie jest jeszcze pewny. Za to z drugiej strony możemy być pewni tego, że polscy widzowie ucieszyliby się z powrotu popularnego rodaka do kraju.

Czy Polakowi uda się powrócić na najwyższy poziom rozgrywek w Europie? Niewątpliwie wszyscy trzymają za to kciuki, tym bardziej że Czekoladowi należy się druga szansa. Jednakże jak będzie naprawdę - zweryfikują to najbliższe tygodnie, a wszystko w rękach samego midlanera i jego zespołu.

Copyright © Agora SA