Jak wygląda dzień esportowca? Spędziliśmy dobę ze znaną drużyną

Jak wygląda dzień zawodowego esportowca? Postanowiliśmy to sprawdzić. Dziennikarz Sport.pl Patryk Stec spędził dobę z drużyną Anonymo Esports w budynku Kinguin Esports Performance Center, aby zobaczyć, jak funkcjonują profesjonalni zawodnicy.

To był gorący dzień – i pod względem temperatury, i wydarzeń wokół Anonymo. Najpierw pociąg do Warszawy. Z Dworca Gdańskiego, po drodze wpadając do redakcji, pognałem do Kinguin Esports Performance Center. W drzwiach przyritał mnie uśmiechnięty Paweł Żukowski. Tak zaczął się jeden z najciekawszych dni w moim życiu – przez chwilę mogłem zobaczyć i poczuć to, czym zajmują się esportowcy na tzw. bootcampie, czyli zgrupowaniu.

Zobacz wideo Uczymy mistrzynię świata, o co chodzi w tym Counter-Strike'u!

Zawodnik Counter Strike’a to zazwyczaj praca na drugą zmianę

Paweł jest osobą, która służy pomocą zawodnikom przyjeżdżającym do EPC. Często z tego powodu pracuje po 12 godzin, ale, jak sam twierdzi, bardzo to lubi. To zresztą widać. Organizacja Anonymo Esports liczy łącznie ok. 25-30 pracowników, dodając do tego graczy. Najbliżej graczy Counter Strike’a jest Marta "Skazza" Świderska, która pełni rolę menedżerki zespołu. – Chcę, by zawodnicy skupili się tylko na treningach – mówi. Czasami wręcz wygląda jakby im matkowała. Przypomina o tabletkach, wie, co lubią jeść i pić, pyta jak się czują.

Bycie zawodnikiem Counter Strike’a to zazwyczaj praca na drugą zmianę, ale zdarzają się mecze o 9 rano. – Nie lubimy grać o tej porze, ale czasem nie ma wyjścia. Każdy turniej ma przedział godzinowy. Niestety może być tak, że jeden rozpoczniemy o 9, a później musimy przygotować się do kolejnego starcia o 21. Staramy się minimalizować ryzyko takiej sytuacji, ale czasem zwyczajnie się nie da – mówi Marta. To zdecydowanie zaburza rytm dnia esportowców, którzy są przyzwyczajeni do całkiem innego reżimu. Normalnie zawodnicy treningi zaczynają ok. 11. Najpierw odbywa się analiza i omówienie taktyki, potem grają sparing za sparingiem, żeby szlifować taktykę, a na koniec dnia zasiadają do oficjalnych meczów. Po nich jest omówienie błędów, analiza i czas wolny dla każdego. W rzeczywistości bootcampowej zawodnicy mogą pograć w bilarda, na konsoli, w ping-ponga, czy wyjść na świeże powietrze. Często wykorzystują ten czas do wspólnej rozgrywki w inne gry, streamowania na Twitchu czy trenowanie umiejętności indywidualnych.

500 izotoników i kilogram kurczaka

Gracze mogą też liczyć na pomoc trenera mentalnego i fizjoterapeuty. Starają się maksymalizować potencjał, pijąc napoje, które pozwalają im utrzymać koncentrację, a także odpowiednie nawodnienie organizmu. Są to specjalne suplementy dla graczy, ale czasami zdarzy się również, że wypiją "energetyka". Zresztą, każdy szczegół ma znaczenie. Niedawno organizacja zmieniała graczom komputery, bo uważano, że te z procesorami od drugiego producenta będą dla nich lepsze. Sprzętowe zachcianki są z resztą typowe dla graczy, którzy uwielbiają testować różne nowinki. Krąży historia o polskim zawodniku, który uwielbiał zmieniać podkładki, czasami nawet co kilka meczów. Te z resztą cieszą się sporym zainteresowaniem. Wszyscy już wiedzą o tym, że Paweł "innocent" Mocek, zawodnik Anonymo, nosił na turnieje suszarkę do włosów, którą suszył podkładkę, co miało mu pomóc przy wszelkich ruchach myszką.

Historii z obozów w Esports Performance Center jest z resztą więcej. Jak ta o dwóch graczach pewnego polskiego zespołu, którzy obrażeni po przegranym meczu postanowili wymeldować się z EPC, mimo że mieli jeszcze dwa dni obozu. Zdarzały się drużyny, które prosiły o zamówienie 500 napojów izotonicznych. Był jeden popularny gracz z Brazylii, który jadł kilogram kurczaka dziennie. Wszyscy słyszeliśmy o bitwie na jedzenie pomiędzy Pompą, której menedżerką była Olimpia "Komedyja" Cichosz, a Anonymo Esports. O ile ta "wojna" była zorganizowana na żarty, to zdarzyło się, że na bootcamp przyjechały w jednym momencie dwa najsilniejsze zespoły na świecie w jedną z gier, które się nie cierpiały. Były ulokowane w dwóch całkowicie odległych skrzydłach, a i tak z daleka sobie dogryzały i robiły psikusy, włącznie z podjadaniem jedzenia lub przestawianiem czegoś.

Przygotowania do sądnego weekendu

Anonymo Esports to nie tylko CS:GO. Na bootcampie stawiło się również trzech graczy TeamFight Tactics. Nie są to pełnoetatowi zawodnicy, ale mają zapewnione doskonałe warunki do treningu. Wśród nich był Adam "Jotosha" Kozierowski, COO organizacji, a także uczestnik pierwszego sezonu Ultraligi TFT. Na pytanie, jak długo trenują, odpowiadają: - To zależy od okresu, w którym jesteśmy. Gdy zaczyna się nowy set w grze, musimy poświęcić trochę czasu na poznanie nowych championów (postaci – red.). Wtedy gramy nawet do 10 godzin, ale zdarza się, że trenujemy po pięć godzin – mówią Nadim "Lelouch" Maani i Szymon "Shreddin" Jakubowski.

Koniec dnia wcale nie oznaczał całkowitego rozluźnienia. O 23 zawodnicy nadal siedzieli przy komputerach. Trzeba dodać, że w międzyczasie każdy z nich wziął udział w nagraniach na ściance na potrzeby zbliżającego się wielkimi krokami Flashpointa 3, czyli turnieju RMR. Może on pomóc w awansie do najważniejszego wydarzenia każdego roku w Counter Strike’u – Majora, tym razem odbywającego się jesienią w Sztokholmie. Tym zajmował się Kacper "Aharo" Czapiewski, marketing manager organizacji. Nie było głośnych zabaw, imprezy i picia alkoholu do rana. Była atmosfera pracy i skupienie, gdyż wszyscy wiedzą, jaki jest ich cel. Oprócz Flashpointa Anonymo Esports ma jeszcze jeden. W weekend rozpoczynają się finały ESL Mistrzostw Polski, więc trzeba potwierdzić swój status na polskiej scenie.

Pełne skupienie - ważne cele

Na koniec dnia zawodnicy udają się do pokojów, które służą im tak naprawdę tylko do snu. Mają w nich telewizory, konsole, szafę, łóżko, w niektórych znajdzie się również łazienka, jednak większość czasu spędzają wspólnie. Szczerze mówiąc, łóżka nie są największe, ale są wygodne, dlatego nikt nie powinien narzekać. W nocy w EPC jest cicho. Nie słychać ulicy ani żadnych innych hałasów. Budynek zaczyna żyć dopiero w godzinach południowych. Wtedy zawodnicy zaczynają się schodzić. Wcześniej na korytarzach zobaczymy tylko sprzątaczki, które dbają o czystość w EPC oraz osoby z biura Anonymo Esports, w tym m.in. współzałożycieli organizacji Mateusza "Sówka" Kowalczyka i Adama "Jotoshę" Kozierowskiego. Od rana trwają przygotowania logistyczne do zbliżających się turniejów oraz wyjazdu influencerów organizacji na Maltę, który w dużej części jest na głowie Kacpra, prowadzącego liczne rozmowy z partnerami przez telefon. A to nie koniec atrakcji w najbliższych dniach, bowiem Anonymo szykuje się do otwarcia sklepu internetowego z produktami sygnowanymi logo organizacji.

Zawodnicy Counter Strike’a Anonymo Esports wydają się ciekawą mieszanką. Między najstarszym a najmłodszym zawodnikiem jest różnica ośmiu lat. Mamy dwóch frontmanów w postaci Pawła "Innocenta" Mocka i Janusza "Snaxa" Pogorzelskiego, a także trzech spokojniejszych graczy, czyli Wiktora "Mynia" Kruka, Kacpra "Kylara" Walukiewicza i Kamila "KEia" Pietkuna. Mimo różnic charakterów, wszyscy dobrze się dogadują, a na serwerze nie widać spokojnych charakterów. Gdy Anonymo jest w formie, potrafi grać naprawdę dynamicznego CSa i wysoko pokonywać rywali.

Każdy dzień wygląda podobnie. Na pewno zaskakujący jest spokój. Raczej spodziewałem się trybu życia gwiazd rocka, a miałem okazję obserwować w pełni profesjonalnie nastawionych do pracy zawodników. Przed 11 wszyscy są już w sali treningowej, mimo że poprzedni dzień kończyli po 1 w nocy. Skupieni przy swoich stanowiskach szykują się na kolejne godziny pracy. Pora rozpocząć następny dzień z życia esportowca.

Więcej o:
Copyright © Agora SA