W świecie sportu doping jest powszechny, na światło dzienne wychodzą kolejne afery o wykorzystaniu niedozwolonych środków w celu polepszenia rezultatów. Mało kto jednak spodziewał się, że podobne zagrywki możliwe są też w esporcie. To zaskakujące, wszak w elektronicznych zmaganiach aktywność fizyczna nie jest kluczowym elementem. Jak się okazuje, wciąż można w nielegalny sposób zwiększyć swoją wydajność w tym świecie.
Pierwsze doniesienia na ten temat doszły do nas w połowie poprzedniego dziesięciolecia. Wtedy na jednym z większych turniejów Counter-Strike: Global Offensive profesjonalna drużyna została przyłapana na zażywaniu Adderalla. W tym środku znajdziemy sole amfetaminy, dzięki czemu sportowcy przy większych dawkach powodują między innymi poprawę koncentracji. Adderall jest ogólnodostępny jako lek przy leczeniu ADHD i innych nadpobudliwości. Z samego Adderalla korzysta się także w przypadku dopingu w sportach tradycyjnych.
Mowa o zespole Complexity, którego częścią był Kory “SEMPHIS” Friesen. To właśnie Kanadyjczyk po zakończonym turnieju przyznał się do zażywania wspomnianych środków. Nie wiadomo jednak, czy zespół został w konkretny sposób ukarany, a sam SEMPHIS był profesjonalnym graczem aż do 2016 r.
Wówczas nie istniały jeszcze konkretne przepisy co do stosowania dopingu w rozgrywkach esportowych, a tym bardziej same mechanizmy wykrywania nadużyć. Od tamtego incydentu minęło jednak sporo czasu i - jak można się domyślić - sporo się również zmieniło.
Niemal każdy, kto śledzi sport zdaje sobie sprawę z istnienia World Anti-Doping Agency (WADA). To niezależna fundacja założona w 1999 r., która aktywnie działała m.in. w sprawie skandalu dopingowego podczas igrzysk w Soczi w 2014 r.
Esport, poza posiadaniem wielu cech wspólnych z tradycyjnymi sportami, wiele się także od nich uczy. Świetnym przykładem jest The Esports Integrity Commission, które zostało założone w 2015 r. Celem tej organizacji non-profit jest pilnowanie integralności w esporcie. Ostatnio jest ona jednym z głównych bohaterów afery związanej z tzw. "coach bugiem" w Counter-Strike’u, dzięki któremu trenerzy mogli mieć nielegalny dostęp podczas rozgrywki do cennych informacji.
Skoro głównym celem jest zachowanie integralności globalnych rozgrywek, to ESIC zajmuje się także - a raczej przede wszystkim - walką z dopingiem. Jak w takim razie prowadzone są testy antydopingowe?
Jak można się domyślić, członkowie agencji nie są w stanie pojawić się na każdym wydarzeniu esportowym na świecie. Jest to o tyle trudne zwłaszcza dziś, kiedy turnieje rozgrywane są niemalże w pełni online, a zawodnicy rozgrywają je albo z obozów treningowych (tzw. gaming house’ów), albo z domowego zacisza. Dlatego ESIC może wyznaczyć podmiot, który ma prawo samemu pobrać próbkę płynu bądź też włosa gracza, który ma być testowany.
Wspomnianymi podmiotami najczęściej są organizatorzy turniejów, z którymi ESIC współpracuje. Można wymienić takie firmy jak ESL, BLAST czy Relog Media. Pierwsza z nich regularnie przeprowadza testy od 2016 r. Trzeba jednak pamiętać, że rozgrywki esportowe nie są scentralizowane i organizacja kontroli antydopingowej na przestrzeni całych rozgrywek elektronicznych jest trudna. Trudna i droga, bo koszty utrzymania potrzebnej infrastruktury mają wynosić według niektórych źródeł dziesiątki tysięcy dolarów.
Czy opisane działania pomyślnie zwalczają ten problem? Trudno stwierdzić. W erze rozgrywek internetowych został on odrobinę zepchnięty na bok i mało się o nim mówi. Jeżeli jednak cofnąć się odrobinę w czasie, znajdziemy m.in. konwersację między jednym z renomowanych dziennikarzy esportowych Rodem “Slasherem” Breslau, a jednym z profesjonalnych streamerów Fornite’a Jimmym “HighDisortionem” Moreno. Pierwszy z nich poinformował, że według jednego źródła 20 zawodników ze sceny Overwatcha regularnie zażywa Adderall. W odpowiedzi na wpis streamer napisał, że według jego wiedzy używa go ponad połowa profesjonalistów z Gears of War.
Jeśli zagłębimy się w temat dopingu w sportach elektronicznych na przestrzeni lat, nie znajdziemy wielu konkretów. Wygląda na to, że żadne inne środki nie zyskały na popularności, a sama liczba przykładów zażycia chociażby Adderallu spadła (bądź też nie wychodzą ona na jaw).
Czy istnieje w takim razie skuteczne rozwiązanie problemu dopingu w esporcie? Jeżeli esport ciągle się rozwija, to warto inwestować coraz większe pieniądze w tego typu kontrole. Wszak w dobie pandemii z pewnością łatwiej oszukać sędziów i organizatorów turniejów. A ESIC zdaje sobie z tego sprawę.