Odkryli błąd w Counter Strike'u, przez który można było oszukiwać! Trener twierdzi, że jest od kilku lat. Pokazał dowody

W esporcie, w przeciwieństwie do sportów tradycyjnych, regularne zmiany w rozgrywce są wymagane. To one nadają ducha każdemu turniejowi czy sezonowi w danym tytule. Ta różnorodność jest powodem, dla którego dane gry pozostają po prostu świeże, są ciekawe dla widza, a równocześnie dla gracza. Te zmiany często wprowadzają tzw. nową "metę". W niektórych z nich najlepiej będzie sobie np. radził gracz z Chin, któremu pasuje dany styl, a w innej zawodnik z Europy.

Z każdą wprowadzoną aktualizacją naprawiane są usterki, które wpływają na jakość rozgrywki, zarówno profesjonalistów, jak i także pozostałych graczy. Często zaniedbanie tego aspektu może negatywnie wpłynąć na jakość zabawy tej drugiej grupy, wszak nierzadko pojawiać się będą oszuści, którzy będą nadużywać danej nieścisłości w niesprawiedliwy sposób. Jak widać, łatwo można wysunąć wniosek, że zmiany są po prostu w grach i esporcie potrzebne. Niestety, po wielu latach wołań i apelów ze strony fanów, twórcy Counter Strike’a z Valve wciąż nie są tego świadomi.

Zobacz wideo

Błąd, który istnieje od trzech lat? Kto by się przejmował

To właśnie najpopularniejsza esportowa strzelanka jest od dawna zaniedbywana przez Valve, które tak naprawdę od dłuższego okresu czasu pozostaje głuche na prośby graczy. Przykładem tego jest cisza studia na temat ostatniego błędu w grze, który umożliwia trenerom na zbieranie informacji na temat pozycji przeciwnika, w bardzo nieczysty sposób.

Można wysunąć argument, że odkryta niedawno usterka jest co prawda świeża i na przestrzeni najbliższych tygodni będziemy mieli konkretną reakcję ze strony studia. Problem w tym, że według niektórych szkoleniowców, którzy umyślnie skorzystali z danej niepoprawności, błąd ten istniał już trzy lata temu. Co więcej, Valve dostał informację o jego występowaniu, jednakże ze znikomym efektem.

O tym możemy się przekonać w oświadczeniu byłego trenera Ninjas in Pyjamas, Faruka “pity” Pity. W nim Bośniak jasno pisze, co zresztą popiera dowodami, że już w 2018 roku istniał dany błąd i producent powinien coś z nim zrobić. Brak reakcji spowodował, że wielu trenerów na wszystkich poziomach wykorzystało sytuację, aby pomóc swoim podopiecznym. Kar doczekali się już tacy szkoleniowcy jak Nikolai “HUNDEN” Petersen, a w kolejce czekają już następni. Do tej pory do wykorzystywania błędu przyznali się m.in. Allan "Rejin" Petersen czy Slaava "?Twista?" Räsänen, który zastrzegł, że niewłaściwie zachował się tylko raz, jeszcze zanim został trenerem ENCE. 

Każdy popełnia błędy, ale Valve jest bezlitosne

Warto wspomnieć o bardzo surowym nastawieniu Valve do podejmowanych wykroczeń przez zawodników, zwłaszcza tych młodych, którzy podczas grzeszenia nie byli tego w pełni świadomi. Pierwszym przypadkiem, który przez jeden występek stracił perspektywy w Counter-Strike’u, był Joshua “steel” Nissan. Kanadyjczyk w sierpniu 2014 roku sprzedał z trzema współtowarzyszami z iBUYPOWER jeden mecz, przez co dostał dożywotni zakaz gry na turniejach organizowanych przez Valve. Chociaż, takie zachowania były wówczas normalne, to przypadek steela jest jednym z niewielu, który skończył się wtedy karą.

Chociaż, bardziej kontrowersyjny jest przykład Eliasa “Jamppiego” Olkkonena. Reprezentant ENCE został zbanowany również do końca życia i nie może występować w oficjalnych turniejach Valve. Jednak tym razem za jednorazowe oszukiwanie w 2015 roku, kiedy miał 14 lat. Nielegalne oprogramowanie zostało wykryte jedynie w pojedynczej rozgrywce w drabince rankingowej. Według wersji Fina zrobił to jego znajomy, który akurat pobrał program umożliwiający oszustwa podczas imprezy. Na polskiej scenie w podobny sposób został ukarany Patryk “Patitek” Fabrowski, który w tej chwili jest jednym z lepszych zawodników VALORANT na świecie. Jak widać, jeden niewłaściwy ruch podczas pełnej błędów młodości wystarczy, żeby skreślić perspektywicznemu zawodnikowi przyszłość.

A gracze uciekali kiedy CS:GO stał w ogniu

Nie trzeba daleko szukać, żeby znaleźć konkretne skutki zachowania Valve. Jeżeli chodzi o profesjonalną rozgrywkę, wielu graczy ucieka do innych tytułów esportowych, głównie do taktycznej strzelanki Riot Games - VALORANT. Taki ruch wykonali już między innymi wspomnieni steel czy Patitek. Jeżeli chodzi natomiast o codziennych graczy, to przez ostatnie trzy lata ich liczba ciągle spadała, z wyjątkiem tegorocznego sierpnia. Niestety wygląda na to, że jeżeli pasywność Valve się utrzyma, to CS:GO prędzej czy później będzie mieć poważny problem z utrzymaniem graczy. Wielu narzeka, producent niby coś z tym robi, ale ostatecznie nie za wiele się zmienia. Chcielibyśmy wierzyć, że obecny stan gry zmotywuje firmę do konkretnych działań, jednakże to samo złudne kłamstwo wpajamy sobie od lat, a potem wchodzimy do gry i nie czujemy, że deweloperzy o nas dbają. A konkurencja nie śpi.

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.