Mistrzostwa świata są zagrożone. Internet nie pozwoli na ich najbezpieczniejsze rozwiązanie

Mistrzostwa świata w Counter-Strike'a są zagrożone. Czasu do Majora w Rio de Janeiro jest coraz mniej, a niewiadomych wcale nie ubywa. Czy Valve posłucha głosu kibiców?

W ekosystemie Counter-Strike’a tak zwane Majory, to turnieje posiadające rangę Mistrzostw Świata. W półświatku esportowego tytułu wypełnionym wydarzeniami organizowanymi przez firmy trzecie, pokroju ESL, DreamHacka czy BLASTA, Majory są unikatowe, ponieważ są organizowane przez samego dewelopera gry- Valve. Co roku odbywają się dwie imprezy takiej rangi, jednakże z oczywistych komplikacji spowodowanych koronawirusem, w tym pechowym roku ma się odbyć tylko jeden z nich, jednakże z podwojoną stawką pieniędzy do zgarnięcia, jaką są dwa miliony dolarów. Wiele wskazuje jednak, że Major zaplanowany na listopad nie odbędzie się w zapowiadanym formacie.

Zobacz wideo "Izu w MMA to jest wielka zagadka. KSW nie chce go prowadzić za rączkę"

Esportowe święto, które początkowo w maju miało zawitać do Rio de Janeiro, zostało przesunięte na drugą połowę roku. Świat wówczas został zamknięty ze względów pandemii, której jednym z epicentrów była i wciąż jest Brazylia. Logicznym więc był fakt, że zorganizowanie masowej imprezy będzie w tym kraju na ówczesny stan niemożliwe. Sytuacja była i w zasadzie nadal jest na tyle dynamiczna, że termin Majora został przeniesiony na listopad, jednakże wciąż miał się on odbyć w oryginalnym formacie. Z pełną publiką na trybunach Rio Olympic Arena, z najlepszymi drużynami z całego świata na miejscu.

Sytuacja epidemiologiczna nie uległa jednak poprawie, a organizatorzy nie podali jakichkolwiek informacji na temat turnieju, chociaż czasu zostało niewiele. Do planowanej daty startu Majora (9 listopada) zostały niecałe trzy miesiące. Możliwości i alternatywnych opcji jest sporo i Valve zapewne niedługo zdecyduje się na którąś z nich.

Z powrotem do swojego naturalnego środowiska. Ale problemem mogą być łącza internetowe

W dobie koronawirusa wszelkie imprezy esportowe zostały przeniesione do internetowego świata. Mowa tutaj nie tylko o CS:GO, lecz o wszystkich tytułach ze sportów elektronicznych. Najważniejsze imprezy, chociażby w League of Legends odbywają się online. W produkcji Riot Games trwa obecnie sezon na play-offy lig regionalnych, a zespoły biorące w nich udział walczą o udział na własnych Mistrzostwach Świata spod dachów swoich domów treningowych.

Przeniesienie Majora z Rio do innego miejsca byłoby najbezpieczniejszym rozwiązaniem dla graczy, komentatorów i całej ekipy stojącej za organizacją wydarzenia. Ostatnie pół roku pokazało, że rozgrywki w internecie nie odbiegają poziomem i mogą dostarczyć fanom masę emocji. Takie rozwiązanie jednak jeden mankament.

Zorganizowanie prawdziwego Majora z drużynami z każdego zakątka na świecie może być problemem ze względu na łącza internetowe. Nie sposób znaleźć serwer, który pozwoli na równą rywalizację zespołowi zarówno z Europy jak i z Australii. Z tego tytułu większość rozgrywek z Counter-Strike’owego świata zostało do tej pory podzielonych na regiony, w których każdy triumfator zostaje mistrzem własnego podwórka i dostaje pokaźną nagrodę finansową, czego świetnym przykładem jest ESL One Cologne.

Oczywiście, Majora można podzielić także na regiony i w rezultacie wyłonić nie mistrza świata, a kilku mistrzów regionalnych. Takie rozwiązanie nie usatysfakcjonowałoby ani zawodników, ani organizacji, a przede wszystkim fanów.

Idąc przykładem Riot Games

Jak wyglądałoby w takim razie idealne rozwiązanie? Podobnie do tego, co obecnie robi Riot Games z Worldsami - zorganizować Majora w zamkniętym hotelu w Europie czy Azji, które wydają się najbezpieczniejsze. Deweloperzy League of Legends organizują swoje Mistrzostwa Świata w Szanghaju, które zaczynają się już 25 września. Tuż po zakończeniu trwających obecnie play-offów każdej ligi na świecie, planują oni ściągnąć do Państwa Środka każdy zespół o tyle wcześnie, aby jego członkowie mogli odbyć kwarantannę w spokoju, podczas której i tak będą trenować.

W ten sposób fani najlepszego LoL-a będą mogli ponownie oglądać międzynarodowe zmagania, a brak publiki na żywo nawet nie powinien być tak odczuwalny. Oczywiście, atmosfera będzie się różniła od tej, kiedy między innymi w wypełnionym Bird’s Nest w Pekinie w 2017 roku Samsung Galaxy podnosiło Puchar Przywoływacza. Przez ostatnie pół roku jesteśmy jednak przyzwyczajeni do braku kibiców, a nie inaczej powinni zachować się widzowie Counter-Strike’a - którzy proponują takie rozwiązanie na wielu forach i mediach społecznościowych. Czy Valve zdecyduje się więc na takie rozwiązanie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.