Wyciekły zarobki esportowców. Szalone kwoty! Piłkarze mogą pozazdrościć

Istnieje wiele podobieństw między sportami tradycyjnymi a esportem. Mocny duch rywalizacji, finały najważniejszych rozgrywek na wypełnionych po brzegi stadionach, ogromne pule nagród - to tylko niektóre z nich. Pomimo prędkiego rozwoju sportów elektronicznych pod wieloma względami, nadal istnieją cechy, które różnią je od np. piłki nożnej czy też koszykówki. Jedną z nich są pensje zawodników.

Bycie profesjonalnym zawodnikiem w esporcie to niełatwy kawałek chleba. Dla wielu młodych widzów, którzy wolny czas spędzają przed swoją ulubioną grą komputerową, bycie cybernetycznym atletą kojarzy się głównie z samymi superlatywami. Koniec końców, kto nie chciałby zarabiać kokosów poprzez granie w jeden z wielu esportowych tytułów. Z pozoru praca ta wydaje się być marzeniem, tym bardziej, kiedy spojrzymy na duże pule nagród i liczbę nieendemicznych marek, które decydują się na inwestycję w esport. Wniosek nasuwa się sam - za przyjemność każdego dnia można być nagradzanym tysiącami, jak nie ich dziesiątkami miesięcznie.

W tej całej dyskusji, która już od jakiegoś czasu krąży wśród esportowego społeczeństwa, warto pamiętać, że finalnie nie jest to takie proste. Trening gracza takiego Astralis czy G2 Esports to monotonne, kilkugodzinne robienie tego samego, co może być męczące i z pewnością ma swoje negatywne skutki. O tym pisaliśmy już w innym artykule, gdzie przyjrzeliśmy się przypadkowi właśnie dwóch zawodników Astralis - Lukasowi “gla1ve” Rossanderowi i Andreasowi “Xyp9x” Højslethowi. Duet ten zdecydował się wziąć przerwę od regularnych zmagań, ze względu na stres >> Skoro natura esportu jest tak męcząca, to jakie się wiąże z nią wynagrodzenie?

Jak wyglądają zarobki esportowców?

Odpowiedź możemy znaleźć w najnowszym raporcie duńskiego portalu BT.dk, który regularnie ujawnia najnowsze informacje zza esportowych kulis. Najnowszy przeciek mówi nam odrobinę więcej na temat wypłat tamtejszych zawodników Counter-Strike: Global Offensive.  Ujawnione zostały miesięczne wynagrodzenia pięciu czołowych organizacji zaangażowanych w CS:GO. Są nimi Astralis, North, Heroics, MAD Lions oraz Copenhagen Flames. Pensję dosyć mocno się różnią, co jest jak najbardziej zrozumiałe. Pierwsza z nich jeszcze do niedawna była najlepszym zespołem na świecie, a ten status utrzymywała przez większość 2019 i 2018 roku, natomiast ostatnia nie potrafiła się ze swoim ostatnim składem dostać do światowej czterdziestki.

Przechodząc do konkretów - reprezentanci Astralis powinni według raportu domniemanie zarabiać rocznie 2,4 miliona koron duńskich, co w przeliczeniu na dolary amerykańskie dawałoby kwotę bliską 370 tysięcy. Mowa tutaj oczywiście o wynagrodzeniu dla jednej osoby, co jest ogromną sumą, porównując chociażby do piłkarzy z reprezentacji Danii. Mało który z nich zarabia w rok więcej, niż członkowie Astralis.

Jeżeli natomiast chodzi o drużyny z niższej półki, czyli Heroic, MAD Lions i North, to zarobki są naturalnie mniejsze. Zawodnicy dwóch pierwszych z nich mają zarabiać po 55 tysięcy koron, czyli około 8 500 dolarów. W przeliczeniu na roczny przychód byłby on wysokości lekko ponad stu tysięcy dolarów.

Inaczej sprawa ma się, jeżeli pod lupę weźmiemy Copenhagen Flames i North. Pierwsza z nich płaciła swoim graczom około 15 tysięcy koron miesięcznie, czyli kwotę bliską 2300 dolarów. North to za to organizacja reprezentująca odrobinę wyższy poziom, w światowych rankingach lokująca się poniżej Astralis i MAD Lions. Według duńskiego portalu, zawarła ona różne umowy z każdym ze swoich reprezentantów. Po zliczeniu ich wspólnych zarobków, byłyby one bliskie 1,5 miliona koron rocznie, co byłoby równe 227 tysiącom dolarów.

To nie wszystko. Według BT.dk, podane sumy nie uwzględniają pieniędzy uzyskanych drogą sponsoringu, bądź też tych po prostu zainkasowanych na turniejach. Trudno jest tutaj powiedzieć, na jakie kwoty zostały podpisane dane kontrakty z markami, jednakże warto zaznaczyć, że partnerzy danych organizacji esportowych to nie byle kto. Z Astralis współpracuje między innymi jeden z większych światowych bukmacherów, Unibet, czy też jedna z bardziej ekskluzywnych marek odzieżowych, Jack & Jones. North może za to pochwalić się współpracą z Capgemini czy Pinnacle.

Możliwie największym źródłem przychodów cybernetycznych atletów mogą być właśnie wygrane na turniejach. Najlepiej jest wziąć tutaj pod lupę ekipę gla1ve’a, która w zeszłym roku odnosiła największe sukcesy na scenie CS:GO. Podliczając jej oficjalne zyski z wygranych w 2019 roku, otrzymamy sumę 2 milionów 115 tysięcy dolarów. Jak duża jej część wpływa na konto graczy? Według doniesień aż 90 procent.

Warto przyjrzeć się także innym raportom z ostatnich paru miesięcy. Nie jest tajemnicą, że w świecie profesjonalnego League of Legends, najlepsi z najlepszych są przyciągani do Stanów Zjednoczonych głównie przez pieniądze. Świetnym przykładem jest Heo “Huni” Seung-hoon, który pod koniec zeszłego roku podpisał kontrakt z Dignitas. Miał on wiązać Koreańczyka z organizacją do 2021, a portfel gracza miał zostać zasilony o szokującą kwotę 2,3 miliona dolarów. 

To pozwala nam stwierdzić, że esport stał się branżą luksusową. Jeżeli dany raport pokrywa się z prawdą, to najbardziej uzdolnionych i najbardziej utytułowanych esportowców bez wahania można zacząć nazywać milionerami.

Więcej o:
Copyright © Agora SA