Esport, w przeciwieństwie do wszystkich innych rozgrywek na świecie, nie przegrywa z koronawirusem. Najlepszym przykładem na to jest rozgrywana w Berlinie liga popularnej gry League of Legends. Rozgrywki, które na co dzień odbywają się w studiu, przed szeroką publicznością, z powodu pandemii koronawirusa zostały zawieszone. Producent gry zrobił jednak wszystko, by ligę można było wznowić online i stało się to już w miniony piątek.
- Przykład League of Legends pokazuje, że esport potrafi bardzo szybko adaptować się do każdych warunków. Umożliwia to nam kontynuowanie wszystkich rozgrywek i lig. Oczywiście poprosiliśmy zawodników, by również poddali się kwarantannie i wychodzili z domów tylko wtedy, gdy będzie to niezbędne - powiedział Tim Reichert, szef sekcji esportu w Schalke Gelsenkirchen, cytowany przez "Sueddeutsche Zeitung."
Łatwość adaptacji esportu do zaistniałych okoliczności spowodowała, że w czasie kwarantanny do gier wideo chętniej sięgają "normalni" sportowcy. Niedawno w słynnej grze Fortnite zmierzyli się Mesut Oezil i Julian Draxler. Zawodnicy chętnie też biorą udział w wirtualnych odpowiednikach swoich dyscyplin.
W związku z odwołaniem pierwszych wyścigów F1 już zapowiedziała zorganizowanie kilku Grand Prix w wirtualnej rzeczywistości. Chęć udziału wyrazili m.in. Max Verstappen i Lando Norris, którzy mają za sobą kilka takich występów. Innym przykładem na taką rywalizację może być mecz koszykówki, który rozegrały między sobą euroligowe, esportowe zespoły Bayernu Monachium i Fenerbahce Stambuł. Ci pierwsi zostali wzmocnieni koszykarskim reprezentantem Niemiec i zawodnikiem bawarskiego klubu, Maodo Lo.
- Ludzie muszą teraz spędzać więcej czasu w domu, a co za tym idzie, będą szukać nowych rozrywek. Dla esportu to duża szansa, by pokazać kibicom, że w tych rozgrywkach czekają ich emocje nie mniejsze, niż na rzeczywistych arenach - powiedział Reichert.
Esportowa rywalizacja z udziałem "normalnych" sportowców może pełnić dwie funkcje. Jedni, tak jak obrońca Sevilli Sergio Reguilon i obrońca Betisu Borja Iglesias, mogą rozgrywać całkiem poważne derby miasta w grze FIFA 20. Mecz, który w internecie obserwowały dziesiątki tysięcy kibiców, przyniósł wiele emocji i zakończył się wygraną Betisu 6:5. Co ciekawe, decydującego gola Borja Iglesias strzelił w końcówce gry swoim wirtualnym odpowiednikiem.
Inni, tak jak kilku zawodników La Liga, biorą udział w charytatywnych turniejach. Liga hiszpańska, tak samo jak wszystkie inne rozgrywki w Europie, jest zawieszona. Nie przeszkodziło to jednak w zorganizowaniu turnieju w grę FIFA 20, w którym udział wzięły niemal wszystkie kluby La Liga. Każdy, z wyjątkiem Mallorki, zgłosił swojego zawodnika, który prowadził zespół na wirtualnym boisku.
W rozgrywkach udział wzięli m.in. Marco Asensio (Real Madryt), Adnan Januzaj (Real Sociedad), Marcos Llorente (Atletico Madryt) czy Carlos Soler (Valencia). W turnieju udział miał wziąć też Sergi Roberto. Miał, jednak Barcelona w ostatniej chwili wycofała się z rywalizacji. Wszystko przez to, że jednym z jej sponsorów jest firma, produkująca konkurencyjną grę.
Podobny turniej zorganizuje ekstraklasa. W weekend na dwóch rodzajach konsol w grę FIFA 20 grać będą mogli kibice z całej Polski. Szczegóły turnieju o nazwie "Ekstraklasa #ZostanWDomu z FIFA20" znajdziecie tutaj.
Do rywalizacji zgłaszają się nie tylko fani. Oficjalne konta twitterowe Lechii Gdańsk i Jagiellonii Białystok potwierdziły, że w turnieju udział wezmą Karol Fila oraz Zoran Arsenić.
Czas pandemii koronawirusa polskie kluby również spożytkowały na promocję swoich sekcji esportowych. Zamiast ligowego meczu Wisła Kraków - Legia zawodnicy obu klubów zagrali ze sobą mecze na wirtualnym boisku. W środę gracz piłkarskiego wicemistrza Polski rozegrał też mecz z zawodnikiem portugalskiego Sportingu CP.
Dzięki grze FIFA 20 mogliśmy obejrzeć zawieszone mecze Śląska z Rakowem czy Lechii z Arką Gdynia. Dzięki grze Football Manager 20 zobaczyliśmy spotkanie Piasta Gliwice z Koroną Kielce. Mistrzowie Polski przed meczem zaktywizowali nawet kibiców, oddając pod ich głosowanie sposób rozmowy motywacyjnej oraz taktykę na starcie z kielczanami.
- Jestem niezwykle pozytywnie zaskoczony wynikiem oglądalności. Spodziewałem się tysiąca widzów, może w porywach dwóch, a tymczasem naszą transmisję oglądało w piku grubo ponad pięć tysięcy osób. Mam nadzieję, że zachęciliśmy kibiców do tego, by śledzili nasze zmagania - tak po meczu z zawodnikiem Wisły Kraków mówił gracz Legii Warszawa, Miłosz "milosz93" Bogdanowski.
Turniej charytatywny w grę Counter-Strike organizuje też Wojciech Pawłowski. Bramkarz Widzewa Łódź do rywalizacji zaprosił m.in. Mateusza Klicha, Karola Linettego i Dawida Kownackiego. W czasie rozgrywki sprzedawane będą koszulki piłkarskie. Cały zysk z akcji charytatywnej zostanie przeznaczony na pomoc polskiej służbie zdrowia w walce z pandemią koronawirusa.