Puchar Polski. Lech Poznań - Legia Warszawa. Gdzie obejrzeć? Relacja na żywo. Transmisja tv

Legia i Lech w sobotę o 16 zagrają na Stadionie Narodowym. - Ten mecz nie ma faworyta - stwierdził Henning Berg. Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE. Transmisja w Polsat Sport.

Na to spotkanie z niecierpliwością czeka cała piłkarska Polska. Biletów na ten mecz nie ma od dawna. Wejściówki na sektory neutralne rozeszły się w półtora miesiąca, a pula przydzielona obu finalistom (po 10 tys. biletów) w niespełna tydzień. W sobotę na trybunach Stadionu Narodowego zasiądzie ok. 48 tys. kibiców. Stawką rywalizacji będzie Puchar Polski. Kto go zgarnie? Jeśli Legia, to uda jej się to 17. raz w historii. Jeśli Lech, to będzie to jego szósty triumf w tych rozgrywkach.

Relacja na żywo w Sport.pl i aplikacji Sport.pl LIVE. Transmisja tv na kanale Polsat Sport.

- Cieszę się, że Legia gra z Lechem, bo to dwie najlepsze drużyny w kraju, z najlepszymi kibicami. To będzie wielkie wydarzenie dla całej polskiej piłki - mówił na wczorajszej konferencji prasowej podekscytowany Bartosz Bereszyński. Podekscytowany był też trener Lecha. - Uwielbiam tę atmosferę, emocje, otoczkę. Po raz pierwszy finał jest grany przez dwa najlepsze zespoły w Polsce. Jeszcze w takim nie uczestniczyłem - dodał Maciej Skorża, który w swojej karierze trzykrotnie sięgał po PP (dwa razy z Legią, raz z Groclinem Grodzisk Wielkopolski).

Droga Legii do sobotniego finału nie była zanadto prosta. Można ją porównać do jazdy na przemian po wertepach i po autostradzie. Najpierw legioniści w 1/16 finału łatwo wyeliminowali Miedź Legnica (4:0). Później, w dwóch kolejnych rundach, męczyli się jednak z Pogonią (dogrywka) i Śląskiem (dogrywka i rzuty karne). Lech miał prościej, bo oprócz Wisły Kraków (wygrana 2:0) i Jagiellonii Białystok (4:2 po dogrywce) rywalizował z drugoligowcami - Zniczem Pruszków (5:1 i 1:0) i Błękitnymi Stargard Szczeciński. Niewiele jednak brakowało, a z łatwiejszej trasy by wypadł. W pierwszym meczu z Błękitnymi przegrał 1:3, w drugim przez większą część spotkania grał z przewagą jednego zawodnika, ale do odrobienia strat potrzebował dogrywki.

- Rywalizacja z Błękitnymi to już historia. W tej chwili już o niej zapominamy. W sobotę czeka nas trudny mecz i twarda walka - mówił w piątek Skorża. Trener Legii na konferencji prasowej w sali na Stadionie Narodowym pojawił się jako pierwszy, godzinę przed szkoleniowcem Lecha. - Przypuszczam, że będzie to otwarty mecz, ale nie ma co teraz go przesadnie analizować. Powiem tylko tyle, że nie ma on faworyta. My na pewno się nim nie czujemy. Co jednak nie zmienia faktu, że jesteśmy zdeterminowani, by jutro wygrać - powiedział Berg.

Pierwsze miejsce w tabeli ekstraklasy, ale też lepsza sytuacja kadrowa przemawia, że faworytem tego spotkania jest jednak Legia. Lech w tej chwili ma większe problemy. Największy to brak Gergo Lovrencsicsa, który w ostatnim meczu z Podbeskidziem (2:0) doznał urazu kolana i prawdopodobnie nie zagra już do końca sezonu. W zespole Berga wszyscy kluczowi gracze są zdrowi. W sobotę po trzech tygodniach dyskwalifikacji do składu wróci też Ondrej Duda .

Powrót Słowaka, który w ostatnich trzech ligowych spotkaniach pauzował za kartki, budzi pytania o ustawienie Legii w ataku. Pod nieobecność Dudy w roli ofensywnego pomocnika Berg widział Guilherme. Brazylijczyk - w meczach z Zawiszą, Ruchem i Pogonią - spisywał się na tyle dobrze, że trudno sobie wyobrazić, by finał z Lechem zaczął na ławce rezerwowych. Niewykluczone jednak, że Guilherme zagra w ataku razem z Dudą. Trener Legii od roku, gdy tylko może, ustawia zespół bez klasycznego napastnika. Taki manewr w przypadku Dudy i Guilherme byłby jednak o tyle ryzykowny, że do środowego meczu z Pogonią, ani razu na treningach nie byli razem sprawdzani w ataku.

Orlando Sa czy Marek Saganowski? - dopytywali Berga wczoraj dziennikarze. - A może zagrają obaj - odparł im Norweg. - Gdybym cokolwiek powiedział na temat składu na dzień przed spotkaniem, byłoby to nieprofesjonalne. Poczekajmy do soboty - dodał.

Sobotnie starcie Legii i Lecha będzie pierwszym z dwóch, jakie obie ekipy rozegrają ze sobą w ciągu tygodnia. Za siedem dni, także w Warszawie, ale już przy Łazienkowskiej, obie drużyny zmierzą się w 31. kolejce ekstraklasy. Po sobocie jedni będą musieli tonować euforię, a drudzy podnieść się po porażce. - Ten, kto wygra, będzie miał przed ligowym spotkaniem przewagę psychologiczną - stwierdził Skorża.

Copyright © Agora SA