COPA AMERICA: jest remis, jest zabawa, czyli Paragwaj drugim finalistą!

Prosto z rozgrzanych do czerwoności muraw Argentyny, prosto z oparów potu i rywalizacji tamtejszych szatni, skąpana w blasku klaty chwały Diego Forlana i odurzona do nieprzyzwoitości ilością czekoladowookich brunetów biegających przed jej oczyma nadaje dla Was i tylko dla Was, specjalna wysłanniczka redakcji Ciach na tegoroczne Copa America, Ciachoredaktorka Marina, która kazała zaznaczyć, że wcale nie ma na sobie brzydkich butów. i która chciała być dziewczyną Sergio Romero, ale Argentyna odpadła/

Okej, przyznamy bez zbędnego owijania w bawełnę i zawiązywania na kokardkę sznureczków Pikusia: nasze paznokcie po tym meczu wyglądają dokładnie tak jak przed nim, kciukiem potrafimy poruszać bez problemu i nikt z sąsiadów jeszcze nie skarżył się, że powiewająca w naszym oknie ogromna Paragwajska flaga zasłania mu widok na świat. Bo takowej nie ma.

Drugi z półfinałów potraktowałyśmy trochę po macoszemu, bardzo mało wdzięcznym systemem - 4xO - Odbębnić, Obejrzeć, ogłosić (kto zostanie rywalem Urugwaju) i Osunąć (się na łóżko).Może to dlatego, że niektórych z piłkarzy Wenezueli przebywających na boisku nie kojarzy nawet wujek google . Może przez pozostawionego na pastwę ławki rezerwowych pięknego Roque Santa Cruza. Może bo nie mogłyśmy oprzeć się pokusie, że powinna w nim wystąpić Brazylia. Albo Argentyna. I w zasadzie w porównaniu do tego pierwszego miał tą główną wadę, że nie było w nim Diego Forlana.

(przemycany kącik Diego Forlana)

embed

Patrzcie, taaaaaaaki jestem silny. I ładny trochę też.

(koniec przemycanego kącika Diego Forlana)

Cóż jednak począć? Samozwańczą wysłanniczką redakcji Ciach na Copa America się zostało, wypełnić obowiązek i półfinał obejrzeć trzeba było. Na szczęście, kiedy już przetrwało się pierwszą połowę narzucając żelazną dyscyplinę swoim zamykającym się powiekom (co wcale, ale to wcale, takie łatwe nie było), otrzymało się całkiem miłą dla oka nagrodę w drugiej. Paragwaj przypomniał sobie, że to już nie mecz grupowy, remis nie jest wynikiem akceptowanym i zaczęło się szaleństwo. Nieuznanie gola Wenezuelczyków, wyrzucenie trenera Paragwaju na trybuny, poprzeczki, wyrzucenie asystenta trenera, słupki, ratujące życie parady bramkarskie, "kadziewicze"...

...słupki, faule, faule i faule, aż walka stała się aż nazbyt dosłowna.

Potem zaś Paragwaj nagle ocknął się po raz drugi i przypomniał sobie, że przecież remis jest jednak nawet w półfinale dopuszczalny, bo tak w ogóle to po co strzelać gole, skoro można pobawić się w rzuty karne. I się pobawili.

Nie dając szans google, by dowiedziało się kim jest bramkarz Wenezueli i podobnie jak Brazylię odprawili je do domu stosunkiem wykorzystanych karnych 5:3. I cieszyli się tak ładnie, że prawie zapomniałyśmy, że Santa Cruz jest na ławce rezerwowych.

I co? Można dojść do finału Copa America nie wygrywając ani jednego meczu? Można. Można też i go wygrać, ale na takie palpitacje serca jeszcze przyjdzie czas w nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy Paragwaj zmierzy się z Urugwajem w wielkim finale.

Marina

Więcej o:
Copyright © Agora SA