Oczywiście są również inne powody powstania tego tekstu, jak choćby nie możliwe do zaplanowania idealne dopasowanie Sergio do tytułowego sformułowania tej rubryki, z którym kłócić się nie tak łatwo jak z wcześniejszymi argumentami. Albo może tak trudno właśnie, jak docenia się bramkarza występującego między słupkami takiej europejskiej potęgi jak...AZ Alkmaar. Albo też odwiedzenie swoich myśli od nasuwającego się automatycznie hasła "ciacho" z gratisowym westchnięciem z zachwytu na widok tego zdjęcia.
Ach....
Skoro już wszystko jasno i przejrzyście mamy wyjaśnione możemy przejść do sedna Jeżeli jeszcze się tego nie domyśliłyście, ani nie Sergo jest pierwszym bramkarzem reprezentacji Argentyny, do której to przyłączył go i objawił dla świata, nie kto inny jak sam Diego Maradona powołując na MŚ w RPA. Oczywiście to nie był jego debiut, a w niebieskiej koszulce występował już podczas zwycięskich dla Albicelestes Igrzysk w 2008 roku. I świadczy o tym jedno obciachowe zdjęcie:
Ale na szczęscie podskakujący obok długowłosy Messi pokazuje jak długą wizerunkową drogę przeszli Argentyńczycy od tego czasu.
Co poza tym? Od czterech lat występuje we wcześniej wspomnianym AZ Alkmaar, z którym przed dwoma laty zdobył Mistrzostwo Hiszpanii, czego owocem był późniejszy występ w LM. Bez fajerwerków. Jednak mało efektowną, przynajmniej jak na bramkarza Argentyny, karierę klubową póki co możemy spokojnie tłumaczyć bardzo istotnym faktem, o którym często zdarza się zapominać przy tym całym image'u Romero - ma dopiero dwadzieścia cztery lata! Co oznacza, że na transfer grę w Realu/Manchesterze/Interze ma jeszcze średnio jakieś piętnaście lat.
Żeby nie było tak optymistycznie, musimy zaznaczyć, że owszem nie jesteśmy zaślepione jego urodą, a przynajmniej nie do końca, gdyż przy tym wszystkim wciąż dostrzegamy jego wady. Na przykład jedną z głównych, oprócz czasami stanowczo zbyt długo trwających fochów na swojego fryzjera, jest jego żona.
I wcale nie radzimy wpisywać jej nazwiska w wyszukiwarkę. My to zrobiłyśmy i...ten raz wystarczy nam na porządną życiową traumę. Najbardziej łagodne z ujęć ukazujących jej wdzięki, wygląda tak:
Yyyyy....dla opanowania sytuacji napomkniemy, że jest nadzieja! O ile słowo "la separada" pojawiające się obok ich nazwisk w hiszpańskich nagłówkach, znaczy "separacja".
Ogarnięte tą piękną myślą, oddalmy się ku najprzyjemniejszej części tego tekstu, z podziwianiem oczu Sergio (w kolorze gorzkiej czekolady jakby ktoś pytał), nieskalanie pięknych rysów twarzy i kości policzkowych, (które zmuszają nas do powrotu do marzenie o wyreżyserowaniu telenoweli z własnym udziałem) i pełnych, zmysłowych ust (które zmusiły o, tak "zmusiły" to dobre słowo, nas do popełnienie w myślach już nie jednego grzechu) w roli głównej....
...i odpowiedzenia sobie na to kluczowe pytanie: Ciacho czy Nieciacho?
Marina