Wygląda na to, że punkt z Vettelem grającym Smoke on the water na gitarze elektrycznej już na dobre wpisał się w tradycyjną imprezę powyścigową w Silverstone. Przypomnijmy, iż rok temu kierowca został poproszony o zabawienie gawiedzi występem muzycznym i chwytając gitarę w ręce uprzedził, że nie jest w tym za dobry. Cóż, nie żartował:
Nie bez przyczyny, kiedy w trakcie tegorocznego eventu Christian Horner znowu wywołał biednego Sebę na scenę, wodzirej orzekł, że przecież nie może być chyba gorzej niż w zeszłym roku. Jak się skończyło?
Nooo, ktoś tu mordował Guitar Hero w przerwie zimowej. A jeśli nadal nie przekonuje Was wizja Sebastiana Vettela - gwiazdy rocka, pomożemy Wam:
Rock it baby!