Ufff...wygrywamy!!!

I czekamy z niecierpliwością na wieści w sprawie stanu zdrowia Zibiego.

Ależ to był dziwny mecz. Zaczęliśmy świetnie od dobrej i konsekwentnej gry w pierwszym secie, w drugim przypomnieliśmy sobie o bolączce końcówek, o trzecim lepiej zapomnieć, czwartego puszczać sobie z taśmy w przypływach złego nastroju.

No i ten niesamowity tie-break. Zaczęty cudownie od druzgocącej przewagi, przerwany druzgocącą wieścią o urazie Zibiego i rozpadem serc na miliony kawałków z każdym grymasem bólu na jego wyjątkowo dziś gładkim obliczu, zapaść Polaków, pogoń Bułgarów i strach, że to nie może się udać, to się skończy źle. Ale się nie skończyło!

To dopiero początek, a mu już mamy dość. A Wy, jak się tam trzymacie?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.