Po całkiem niezłym występie na kortach Rolanda Garrosa ( III runda, ale ten Falla był do ogrania! ), Łukasz pokazuje się w z dobrej strony na londyńskiej trawce. W pierwszej rundzie toczył długi, przerywany deszczem pojedynek z Arnaudem Clementem, ostatecznie wygrany 6:4, 6:2, 3:6, 5:7, 6:4. Jak widać nie sprawdziło się znane komentatorskie powiedzonko, kto prowadzi 2:0 i nie wygrywa 3:0 - przegrywa. A przecież pozwolić przeciwnikowi, zwłaszcza tak doświadczonemu jak Francuz, odwrócić losy spotkania, po czym zebrać się, żeby odmienić je ponownie, tym razem na swoją korzyść - to sztuka nie lada.
Mała ciekawostka - Clement był kiedyś niezłym ciachem.
Hmmm... a może i wciąż nim jest?
AFP/GETTY IMAGES/CARL DE SOUZA
Awwwwwww, daj Panie Boże, aby wszystkie nasze młodociane ciasteczka zestarzały się w TAKI sposób:
Wróćmy jednak do Kubota i jego następnej rundy. Pokonanie chorwackiego giganta (208 cm wzrostu) Ivo Karlovica przyszło Łukaszowi łatwiej, wygrał 7:6, 6:3, 6:3 i jak to ma w zwyczaju, zatańczył kankana. Ponoć czeski trener kazał Łukaszowi zrobić z tego tańca swój znak rozpoznawczy, a może działa to na Polaka motywująco? W końcu, pierwszy raz w życiu, udało mu się zaliczyć III rundę w dwóch turniejach Wielkiego Szlema z rzędu.
Teraz przed naszym najlepszym singlistą nie lada wyzwanie, zmierzy się rozstawionym z numerem 8 Gaelem Monfilsem, mecz w piątek. Za tu już dziś, już niedługo w na trawę wybiegnie Agnieszka Radwańska, która w II rundzie (tak, to dopiero druga runda - deszcz, deszcz, deszcz) zmierzy się z dość mało znaną Czeszką, Petrą Cetkovską . Powodzenia!
queenerica
PS. Jeśli Łukasz pokona Monfilsa, redakcja Ciach obiecuje, że się przebierze i zatańczy.
PPS. Nasz kolega ze Sport.pl, Robert De Niro, też zdecydował się zatańczyć dla Łukasza!