Zachwycający Jaime ze zdjęcia głównego to jedna z tych anonimowych perełek niewiadomego pochodzenia. Nie trudno jest się domyśleć, że najpewniej mamy do czynienia z zzakulisową fotografią z jakiejś sesji zdjęciowej, które wygląda jednak bardziej jak pstryknięte przypadkiem zdjęcie mężczyzny szykującego się rano do pracy.
Żeby nie było, że rzucamy hot zdjęcie bez kontekstu i sobie idziemy, miałyśmy jeszcze w ramach sprawdzania "co tam słychać u Jaime" napisać o jego weekendowej wizycie w Hong Kongu, ale co tam Hong Kong kiedy:
A gdy się już rzekło "A", trzeba powiedzieć "B":
I "C":
I "wisienka na torcie":
Lubisz znaczki Jaime?