Prawdziwe życie jest gdzie indziej, czyli czwartek z Ligą Europejską

Znamy już finalistów Ligi Mistrzów, przeżyłyśmy emocje zwielokrotnionych Gran Derbi i Manchesteru dającego Schalke bezlitosne lekcje futbolu na światowym poziomie. Widziałyśmy smutnego Raula w czerwonej koszulce (a jeśli nie, to zaraz zobaczymy) i radość Czerwonych Diabłów. Teraz pora jednak poznać finalistów Ligi Europejskiej, zwłaszcza, że tamtejsze półfinały były naprawdę emocjonujące. Przynajmniej w połowie. No i to jedna z ostatnich w tym sezonie okazji żeby zobaczyć Giuseppe Rossiego.

Tydzień temu pisałyśmy o niesamowitym FC Porto, które pokonało Villareal aż 5:1, oraz o sensacyjnym Sportingu Braga, który pokonał najpierw Lecha, potem Liverpool, a potem Benfikę. Spełniło się wiec nasze ciche marzenie pocieszenia - żeby polskie druzyny odpadały z najlepszymi. W tym tygodniu zaś czas na opowieść o Villarealu, który postanowił dzielnie walczyć do końca, nawet, jeśli wygrana z Porto nie mogła już przesądzić losów tego półfinału. Ale były bramki, emocje, rzuty karne, szaleńcze pościgi i radość gry nie zawsze spotykana u wyrachowanych wyjadaczy z Ligi Mistrzów...

A także o małym ale dzielnym Kopciuszku Sportingu, który skromnie, ale pokonał Benfikę i z awansu do finału cieszył się bardzo, bardzo widowiskowo:

AFP/GETTY IMAGES/MIGUEL RIOPA

Finał, w którym Porto zmierzy się ze Sportingiem odbędzie się 18 maja w Dublinie. Macie swoje typy? My obiecujemy to sobie co roku, ale teraz to już uroczyście przyrzekamy, że od przyszłego sezonu będziemy bacznie i pilnie śledzić rozgrywki Ligi Europejskiej - czasem mamy wrażenie, że to właśnie tam rozgrywa się Wielka Piłka. A teraz wybaczcie, nie możemy Wam i sobie podarować tego pięknie smutnego widoku...

AFP/GETTY IMAGES/PATRIK STOLLARZ

Więcej o:
Copyright © Agora SA