Faktem jest, że za nami kolejny wyścig, w którym działo się tyle, że bez wpatrywania się w Live Timing ciężko byłoby stwierdzić co właściwie dzieje się na torze (i gdzie jest Mark Webber). Tradycyjnie jednak, wyścig o GP Chin miał swoich bohaterów, pechowców, tło, gwiazdy internetu i Sebastiana Vettela. Po kolei.
1.Bohaterowie
Po czym poznać jak bardzo przez lata zmienił się nasz stosunek do Lewisa Hamiltona?
AP/Mark Baker
Po tym jak głośno przy końcówce wyścigi krzyczałyśmy do telewizora "push Lewis, push!". Lewis was pushing like hell i w pięknym stylu wywalczył w pełni zasłużone zwycięstwo.
Ale najbardziej niewiarygodnych rzeczy na torze dokonywał w niedzielę Webbo. Słaby początek sezonu, koszmarne kwalifikacje i 18 pole startowe. No i wywalcz tu sobie w takich okolicznościach podium.
Mark Webber ciacha.net
No dobra.
Wygląda na to, że z odbiciem od dna mamy również do czynienia w Mercedesie. Dobra strategia to niestety nadal za mało przy brakach w tempie wyścigowym, ale: piąta pozycja? Przed Ferrari? Brawo Nico!
AP/Mark Baker
Grono bohaterów zamyka u nas, po przymknięciu oczu na popisy z końcówki wyścigu, Felipe Massa. Bo to chyba pierwszy raz w tym sezonie kiedy w trakcie wyścigu przypomniałyśmy sobie o istnieniu Bejbi Massy, a nasze uszy uraczone zostały radiowym głosem Roba Smedley'a. W nagrodę będzie gif.
2. Pechowcy
No i patrzcie. Już kiedy ucieszyłyśmy się, że po świetnym występie w kwalifikacjach będzie szansa na to by napisać o Jaime wyjątkowo w kontekście wyścigowym, przydarzył się klops.
Jaime Alguersuari AFP/GETTY IMAGES/PHILIPPE LOPEZ
Na pocieszenie musi wystarczyć zdjęcie z Sergio Perezem.
GETTY IMAGES/Clive Mason
3. Tło
Niestety, w Chinach w roli tła wystąpił świetnie się do tej pory spisujący Lotus Renault. Nick Heidfeld na ekranach pojawiał się najczęściej jako podmiot wyrażenia "wyprzedzany przez", a Witek zupełnie nie w swoim stylu, przejechał cały dystans praktycznie niezauważony.
AP/Aly Song
4. Co sprowadza nas do punktu: Gwiazdy internetu
Rezolutny Pietrow będzie mógł nieco odetchnąć z ulgą po zeszłym tygodniu...
Bo po GP Chin internet z pewnością przerzuci się na Jensona Buttona i jego Mcdrive (pozdro margo!) przez stanowisko Sebastiana Vettela. Kierowca Red Bulla, przypominając podobny występ Jaime Alguersuariego, zażartował po wyścigu, że zupełnie nie wie co takiego przyciąga innych kierowców do jego garażu. Lewis też nie wie, nie rozumie, patrzeć nie chce.
AP/Eugene Hoshiko
5. No i dotarłyśmy szczęśliwie do Sebastiana Vettela ...
Którego nijak do żadnej z poprzednich kategorii zakwalifikować się nie dało. Start mu nie wyszedł, strategia okazała się źle dobrana, ale on sam przecież błędów nie popełniał, a w walce z Lewisem okazał się być całkowicie bezbronny. Oddać mu trzeba, że dzielnie zniósł porażkę, pogratulował rywalom, rzucał żarcikami, min nie robił, wymówek nie szukał i na pewno pomyślał sobie tylko w środku: Game on.
No to: on!
ruby blue
P.S. Jak sądzisz Andrzej, skąd jessybondgirl wytrzasnęła ten sweter?