Arsenal bez Pucharu Ligi

Właśnie zobaczyłyście prawdopodobnie najbardziej smętny i mało kreatywny tytuł w histroii Ciach, ale przecież to zupełnie inaczej miało wyglądać. Ten artykuł miał się nazywać "Arsenal z Pucharem Ligi" zawierać ogromne ilości wykrzykników i niezdrowych podniet oraz zdjęcia Wojtka Szczęsnego zlizującego szampana z mokrego ciałą Fabregasa. No dobra, z tym ostatnim nas trochę poniosło, ale wiecie o co chodzi.

Na wstępie chcemy zaznaczyć, że jako serwis demmokratyczny i niedyskryminacyjny gratulujemy wszystkim fankom dwóm Birmingham City jaki nas czytają. Gratulujemy serdecznie i szczerze, i nawet zazdrościmy, że w swoich szeregach macie tak oddanych i roznegliżowanych fanów.

Musimy jednak teraz, po oddaniu zwycięzcom tego co zwycięskie zwrócić się ku rzeszom naszych zapłakanych, zaszlochanych i pogrążonych w żałobie fanek Arsenalu, które nie moga otrząsnąć się po pucharowej traumie. Tak jak Maloney , która pisze:

"Nie wierzę w to, że Arsenal przegrał. Minęło kilkanaście minut od ostatniego gwizdka a ja nadal siedzę i tempo wptaruję się w monitor. Moje serce krajało się kiedy Kanonierzy usiedli na murawie i płakali, nie mogąc pogodzić się z przegraną. Mieli wznieść Puchar, mieli być zwycięzcami .. Znów nie wyszło. Kolejny raz poniesli klęskę. Klęskę, która skutecznie podcina im skrzydła. Która wyryje się na stałe w pamięci tych chłopaków. (...)

Boli jak diabli. Tak trudno pogodzić się z przegraną. Jednak my wierzymy. Wierzymy w to, że któregoś dnia to właśnie Oni będą tymi, którzy odniosą triumf. Łzy będą, owszem, jednak będą to łzy szczęścia. Będziemy na nich patrzeć i krzyczeć, że kochamy ten klub. Że kochamy jego zawodników. Że jesteśmy z nich dumni.

Byliśmy, jesteśmy i będziemy. Wierzymy. Zawsze." Nati35 też pisze o łzach, łazach Jacka, którego pocieszał Wojtek, tworząc razem "najsmutniejszy widok świata". Niestety, dla nas smutniejszym widokiem były dwie bramki, co tu dużo mówić, zawalone przez Szczęsnego...

I jakkolwiek niezręcznie brzmią w takich sytuacjach słowa pocieszenia, to wierzcie, że nam robi się przykro i smutno nie tyle na myśl o klopsach Wojtka, nie na widok leżącego na ziemie RVP, nie z powodu kanonierskich łez, ale najbardziej wtedy, kiedy myślimy o dziesiątkach (setkach, tysiącach?) smutnych Ciachoczytelniczych twarzy przed telewizorami i ekranami komputerów, roniących łzy nad żałosnym losem Londynu, Cesca i kanonierów... Cóż możemy Wam zaproponować jeśli nie wirtualne ramię do wypłakania się (zróbcie to w komentarzach) i wsparcie klasyka?

No i pamiętajcie, to tylko Puchar Ligi. Arsenal wciąż ma tylko 4 punkty straty do Man United oraz 6 punktów i mecz przewagi nad Man City. W Lidze Mistrzów jest o krok - no, może taki dosyć spory krok, ale jednak - od wyeliminowania Barcelony i wciąż gra w Pucharze Anglii. No, co lepiej trochę? A teraz?

Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.